Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Koniec z podwójnym finansowaniem sprzętu i wyrobów medycznych

24.03.2015
Autor: Mateusz Różański, fot. Piotr Stanisławski
Stojące w rzędzie skutery inwalidzkie

Wózki, cewniki, pieluchomajtki, protezy i aparaty słuchowe to zaledwie kilka elementów potężnego zbioru przedmiotów niezbędnych osobom z różnymi niepełnosprawnościami. Niestety, dostęp do tak potrzebnych produktów jest często ograniczony. Pacjenci borykają się z ich wysokimi kosztami, niską jakością i skomplikowanymi procedurami ich zdobywania. O tym, jak zmienić tę sytuację, dyskutowano podczas ostatniego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Osób Niepełnosprawnych.

Podczas posiedzenia, 19 marca 2015 r., swoje racje zaprezentowali przedstawiciele Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ), Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON), organizacji pozarządowych i przedsiębiorców z branży medycznej. Wszyscy zgodzili się, że wprowadzenie radykalnych zmian jest konieczne. Jedną z nich ma być zakończenie podwójnego finansowania sprzętu rehabilitacyjnego i środków pomocniczych przez PFRON i NFZ.

Pieniądze tylko z jednego źródła

- Borykamy się z podstawowymi wyzwaniami związanymi z kwestiami systemowymi i finansowymi. Systemowo to pytanie o to, w jakim stopniu PFRON powinien uczestniczyć w dofinansowaniu sprzętu rehabilitacyjnego – mówił podczas posiedzenia minister Jarosław Duda, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.

Jego słowa są szczególnie ważne w kontekście zmian, jakie zaszły w procedurze finansowania wózków elektrycznych przez PFRON, czyli zawieszenia tej części „Aktywnego Samorządu”, w ramach których można było otrzymać środki na ich zakup.

- Wydaje mi się, że stoimy przed koniecznością rozstrzygnięcia systemowego. Łączenie dofinansowania z PFRON i NFZ może być niebezpieczne dla osób, które korzystają ze środków ortopedycznych i pomocniczych oraz sprzętu – mówił minister Duda. – Nasi beneficjenci zwracają uwagę na to, że na przykład dany aparat słuchowy jest refundowany, lecz jego jakość i środki na to przeznaczane daleko odbiegają od potrzeb osób niesłyszących i niedosłyszących.

Zdaniem ministra Dudy konieczne jest dokonanie poważnych zmian w systemie finansowania sprzętu rehabilitacyjnego i zaopatrzenia. Wstępem do tych zmian ma być skończenie z podwójnym finansowaniem przez NFZ i PFRON.

Skończyć z patologiami

- Zaobserwowaliśmy na przykład dostosowanie cen przedmiotów zaopatrzenia do proponowanych maksymalnych kwot limitów NFZ i maksymalnego dofinansowania ze środków PFRON – mówił podczas posiedzenia wiceprezes PFRON, Janusz Wesołowski.

Wśród innych nieprawidłowości, które dostrzegli pracownicy Funduszu, wymienił on m.in. korzystanie przez pacjentów z możliwości zaopatrzenia się w nowy sprzęt i urządzenia po upływie czasu karencji – niezależnie jednak od stanu posiadanego już sprzętu i faktycznej potrzeby jego zmiany. To są jego zdaniem błędy przy diagnozie potrzeb i brak badania efektywności przyznanej pomocy.

- Obecny system, polegający na określeniu limitów ilościowych jeśli chodzi o zaopatrzenie w pieluchy, pieluchomajtki, cewniki i worki do stomii, powoduje utrzymanie wysokich cen jednostkowych w zaopatrzeniu, podczas gdy ceny na wolnym rynku mogłyby być niższe – tłumaczył wiceprezes Funduszu. – PFRON proponowałby nowe podejście: wprowadzenie badania efektywności refundowanych środków, uwzględnienie możliwości sprawdzenia przydatności specjalistycznego sprzętu podczas drugiej wizyty i badanie satysfakcji z zakupu danego sprzętu.

Poparcie dla tych rozwiązań wyraził również prezes NFZ, Tomasz Jędrzejczyk.

- Od lat wskazuję na fakt, że ujednolicenie polityki i przeprowadzenie zestandaryzowanych procedur jest niezbędne – skomentował wypowiedź wiceprezesa PFRON Jarosław Duda. – Przepłacamy m.in. za te słynne pieluchomajtki. Mam wrażenie, że z publicznych pieniędzy nabijamy kabzę producentom.

Hańbiąca sytuacja

Na temat bardzo drażliwego tematu pieluch i pieluchomajtek wypowiedziała się Helena Kładko z Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.

- Diureza u zdrowego człowieka powinna zachodzić co cztery godziny, u chorego na SM z nietrzymaniem moczu jest ona częstsza. Tymczasem urzędnicy przewidzieli dwie pieluchomajtki na dobę –  mówiła.

Jej zdaniem sytuacja, w której znajdują się obecnie osoby korzystające z pieluch i pieluchomajtek, jest hańbiąca.

- Trzeba koniecznie podnieść limit refundacji tych środków, tak by osoby na przykład z SM mogły mieć do nich szerszy dostęp i nie były skazane na wstyd i odtrącenie społeczne spowodowane swoją chorobą – apelowała Helena Kładko.

System po to, byśmy płakali

Równie krytycznie o polskich rozwiązaniach z zakresu zaopatrzenia w sprzęt wypowiedziała się Lidia Lempart, prezes wrocławskiego Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Wadą Słuchu ORaToR.

- W tej chwili, jako jeden z czterech krajów na świecie, mamy system wczesnego wykrywania wad słuchu. Czasami mam wrażenie, że tylko po to, byśmy dłużej płakali – mówiła Lidia Lempart.

Jej zdaniem ścieżka od momentu wykrycia u dziecka wady słuchu do zastosowania właściwego aparatu jest zbyt długa, co prowadzi do zmarnowania czasu, który można by poświęcić na rehabilitację.

- Zamiast szybko protezować już w 3. miesiącu życia i prowadzić stymulację słuchową mózgu, czekamy na implant do 18. miesiąca – podkreślała Lidia Lempart.

Posiedzenie Parlamentarnego Zespołu ds. Osób Niepełnosprawnych. Stojąca Lidia Lempart mówi do siedzących za stołami
- W tej chwili, jako jeden z czterech krajów na świecie, mamy system wczesnego wykrywania wad słuchu. Czasami mam wrażenie, że tylko po to, byśmy dłużej płakali – mówiła Lidia Lempart, prezes Stowarzyszenia Rodziców i Przyjaciół Dzieci z Wadą Słuchu ORaToR, fot. M. Różański

Jej zdaniem ta sytuacja jest spowodowana m.in. tym, że NFZ w pełni refunduje koszty operacji wszczepienia implantu ślimakowego i lekarze bardzo chętnie ją przepisują. Nawet wtedy, kiedy nie jest ona niezbędna. Ponadto koszty aparatów, mimo stale rosnących kwot dofinansowania, są wciąż bardzo wysokie.

- W momencie protezowania dzieci, przy tych limitach maksymalnych, rodzice muszą wydać 10,3 tys. zł, by w ogóle rozpocząć terapię.

Głos branży

Podczas posiedzenia głos zabrali również przedstawiciele Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED.

- Zamiast dyskutować, ile wydawać, trzeba porozmawiać na temat tego, w jaki sposób to robić. Pacjenci mają dostęp do produktów niskiej jakości, trzeba więc pomyśleć o tym, jak to zmienić – mówiła Kamila Niska z firmy Coloplast.

Jako przykład podała sytuację, w której efektem braku dostępu do najwyższej jakości sprzętu i środków są zapalenia układu moczowego u osób korzystających z pieluchomajtek czy cewników.

- Wszyscy ponosimy koszty leczenia takiego zapalenia. A to jest nawet 30 tys. złotych – dodała przedstawicielka Coloplastu.

O innym bardzo negatywnym zjawisku mówił Mirosław Padjasek, właściciel firmy Akson, która prowadzi w Polsce sieć sklepów ze sprzętem rehabilitacyjnym.

- Osoba z czterokończynowym porażeniem, mieszkająca w małej miejscowości, by otrzymać wózek musi poprosić lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, żeby do niej przyjechał. A on może najwyżej wystawić zlecenie na przyjazd karetki. Pacjent musi dostać się do lekarza specjalisty, który na podstawie dokumentów stwierdza, że pacjent ma czterokończynowe porażenie i dopiero wtedy przepisuje wózek. Czy to nie absurd? – pytał retorycznie Mirosław Padjasek.

Wskazał też na brak wiedzy lekarzy na temat zaopatrzenia medycznego. Przedsiębiorcy zrzeszeni w POLMED zaapelowali o włączenie ich w przebieg zmian systemowych i wzięcie ich argumentów pod uwagę.

Będzie lepiej?

O podsumowanie posiedzenia i wyjaśnienie kierunków zmian poprosiliśmy prezesa NFZ, dra n. med. Tomasza Jędrzejczyka.

- Naszą intencją jest skoordynowanie współpracy między NFZ a PFRON w taki sposób, aby nie dublować podejmowanych czynności, szczególnie jeśli chodzi o poprawę obsługi osób z niepełnosprawnością – tłumaczył nam prezes NFZ. – Jednocześnie należy wdrożyć mechanizmy, które pozwolą monitorować nie tylko jakość produktów, ale także ich ceny. Istotą zarządzania środkami publicznymi jest to, by pieniądze były wydawane w sposób jak najbardziej efektywny. Jest to w interesie wszystkich: zarówno świadczeniodawców, jak i osób płacących składki.

Prezes NFZ bardzo wyraźnie zaznaczył, że wszelkie zmiany będą wprowadzane we współpracy z wszystkimi zainteresowanymi grupami.

- Niezwykle istotne jest więc monitorowanie efektywności podejmowanych przez Fundusz działań. Ważna jest także współpraca z sektorem pozarządowym w celu poprawy sytuacji osób korzystających z refundowanego sprzętu i wyrobów medycznych – podkreślił Tadeusz Jędrzejczyk.

Komentarz

  • rĘCE PRECZ OD DOFINANSOWAŃ
    Grzegorz niepełnosprawny
    26.03.2015, 09:56
    "wszelkie zmiany będą wprowadzane we współpracy z wszystkimi zainteresowanymi grupami"-prezes NFZ, dr n. med. Tomasz Jędrzejczyk. Mądre słowa ale niestety nie do zrealizowania. Jak zwykle o niepełnosprawnych i ich potrzebach decydują pełnosprawni inaczej (rząd i ludzie, którzy nawet nie wiedzą co to jest, co znaczy być ON) I jak zwykle zamiast poprawy naszej sytuacji, doczekamy się obcięcia dofinansowań i jeszcze większego wyalienowania. Podstawową zasadą takich dyskusji powinna być zasada" NIC O ON BEZ SAMYCH ON" gdyż tylko osoby niepełnosprawne wiedzą co tak naprawdę jest Nam potrzebne. RĘCE PRECZ OD DOFINANSOWAŃ bo napewno nic dobrego z tego nie wyniknie.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas