Rozmontować system bez strat. Wywiad z Pawłem Wdówikiem po roku na stanowisku Pełnomocnika Rządu
Co sprawia, że czasem chce ten system „rozwalić, bo to jest jawna niesprawiedliwość”? Dlaczego nikt nie chciałby reformy orzecznictwa w opracowanym wcześniej kształcie? Jaki ma być nowy system orzekania? Skąd teza o „nadreprezentacji uczniów z zespołem Aspergera”? Na czym polega patologia systemu wsparcia osób z niepełnosprawnością na rynku pracy? Co dalej z nieszczęsną pułapką rentową? Kiedy zmiany dot. możliwości dorabiania przez rodziców i opiekunów? Rozmawiamy z Pawłem Wdówikiem po roku na stanowisku Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.
Tomasz Przybyszewski: 7 stycznia mija rok, od kiedy został pan Pełnomocnikiem Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Nie wiem, czy będzie pan tę rocznicę świętował, ale to jest na pewno dobry czas na podsumowanie. Z jaką wiedzą dotyczącą sytuacji osób z niepełnosprawnością przychodził pan do ministerstwa, a jaką wiedzę ma pan obecnie?
Paweł Wdówik, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych: Myślę, że 7 stycznia 2020 roku moja wiedza na temat sytuacji różnych środowisk osób z niepełnosprawnością była znikoma, bardzo wycinkowa. Jednak perspektywa, jaką miałem wcześniej, jako pracownik Uniwersytetu Warszawskiego, odpowiedzialny za studentów z niepełnosprawnościami, jest specyficzna. Dotyczy osób podejmujących niestandardowe wyzwania, związane z edukacją na poziomie uniwersyteckim. Specyficzne są także bariery, które próbowałem dla nich pokonać, np. jak zapewnić dostęp do zajęć eksperymentalnych z chemii nuklearnej osobie poruszającej się na wózku, i to w pozycji leżącej? To nie jest coś, co można potem przełożyć na większą grupę osób.
Rok temu zapowiadał pan prawdziwą rewolucję, do przeprowadzenia w 12 miesięcy. Odebrał pan lekcję pokory?
Tak. Akurat pan był człowiekiem, który przyszedł do mnie na samym początku. Przedstawiałem wtedy plany, ile zamierzam zrobić w ciągu roku, ale to był tak naprawdę obraz moich wielkich chęci i przekonania, że jest mnóstwo rzeczy, które pilnie trzeba pchnąć do przodu. Przez ostatni rok zdobyłem doświadczenie, jak wygląda praca w administracji rządowej, jak skomplikowany i pracochłonny jest proces legislacyjny, a także ile czasu trzeba przewidzieć na jego poszczególne etapy. Cieszę się jednak z tego, że ludzie w rządzie uwierzyli, że osoba z niepełnosprawnością może być dla nich partnerem. Słuchają moich opinii, pytają o zdanie. Dobrze układa mi się współpraca z moją szefową, panią minister Marleną Maląg. Przekonałem się w trakcie wspólnego roku pracy, że pani minister ma dobrą wolę i tak bardzo potrzebne doświadczenie polityczne, którego mi brakuje, a pani minister mogła się przekonać, że mam pomysły, które są warte uwagi oraz tak potrzebną wiedzę na temat niepełnosprawności.
Co pana w ciągu tego roku najbardziej zaskoczyło?
Trudna sytuacja ekonomiczna, z jaką zmagają się osoby niepełnosprawne. Nie wiedziałem, że to jest zjawisko o takim zasięgu, że z jego powodu tylu ludzi jest wykluczonych, bo gdyby mieli środki na życie, to inaczej by ono wyglądało, mogliby realizować swoje plany. Wiedziałem, że są grupy, które mają trudno, ale nie wiedziałem, że to jest taka skala. Jeszcze smutniej się robi, gdy patrzę, ile dziennie spływa maili z prośbami o pomoc, z którymi nawet ja nie wiem, co zrobić. To jest bardzo deprymujące.
Ma pan bezpośredni kontakt z tymi ludźmi?
Oczywiście, rozmawiam np. z obywatelami przez telefon. Któregoś razu zadzwonił młody człowiek, który najpierw przez długi czas wyrzucał mi, jaki podły jest ten rząd, jacy my jesteśmy bez serca, jak nie myślimy o ludziach. W końcu powiedział mi: „jeszcze tymi audi wozicie tyłki”. Odpowiedziałem, że ja nie jeżdżę audi. Stwierdził, że za to moja szefowa na pewno tak, a moglibyśmy kupić skody i już byłoby taniej. Odpowiedziałem, że zarówno ja, jak i szefowa, jeździmy skodami. Zgodnie z prawdą, bo taka jest flota w naszym ministerstwie. Dopiero wtedy zaczęła się rozmowa. Opowiedział mi o swojej biedzie. O tym, że jego partnerka nie może być formalnie jego opiekunką, bo żyją rodzice, więc tylko oni mają prawo pobierać te pieniądze. O tym, że jakby poszedł do DPS-u, to państwo wydawałoby na niego 4,5 tys. zł miesięcznie, a jak zostanie w domu, to rodzice dostaną 620 zł. To są szokujące mechanizmy, których istnienia jeszcze jakiś czas temu sobie nie uświadamiałem. Po rozmowie z kimś takim myślę sobie: nie no, muszę ten system rozwalić, bo to jest jawna niesprawiedliwość.
Na razie system trwa, a kolejne zmiany są przekładane w czasie.
Wiem, mówiłem, że w ciągu roku wydarzy się reforma orzecznictwa. Wiedziałem wtedy o ustawie, która była przygotowana i zamrożona. Mniej więcej po miesiącu otrzymałem zgodę pana premiera na wgląd w nią i rozpoczęcie pilnych prac. Tyle tylko, że po jej przeanalizowaniu i zaangażowaniu ekspertów, którzy mają na ten temat znacznie większą wiedzę niż ja, zobaczyliśmy, że ustawa jest pisana z określonej perspektywy. Innej niż ta konwencyjna, którą założyłem jako kierunek działań. Przez to ciągle widzę wpisy: „obiecał, a nie dotrzymuje słowa”. Rzeczywiście, tak może to wyglądać, ja za to bardzo przepraszam. Natomiast gwarantuję czytelnikom, że nie chcieliby tej ustawy w takim kształcie.
Co w niej jest takiego, co by się ludziom nie spodobało?
Sama definicja niepełnosprawności, która w tym projekcie ustawy dotyczyła wyłącznie zdolności do pracy. Z tej perspektywy była definiowana niepełnosprawność, a to od razu sugerowało, że będziemy ją wykorzystywać jedynie do oceny, czy ktoś będzie miał rentę, czy nie. Przez ostatnie miesiące wspólnej pracy ekspertów Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych definicja została rozszerzona. Wprowadziliśmy precyzyjne narzędzia, opierające się o klasyfikację funkcjonalną ICF, ale w kolejnych wewnętrznych czytaniach tej ustawy wychodzą nam kolejne zagadnienia. Rozumiem, że ludzie mogą być zirytowani i nieufni, że mogą mieć poczucie, że gram na zwłokę, a rząd tak naprawdę nic nie chce zrobić. Ale tak nie jest.
Karty częściowo odsłonił pan we wrześniu w Senacie.
Po tej mojej wypowiedzi wciąż odgrzewany jest temat, że rząd zamierza zabrać pieniądze dzieciom z zespołem Aspergera. Być może zostałem źle zrozumiany, bo moją intencją było poinformowanie, że zamierzamy wydzielić orzecznictwo z wszystkich instytucji, które mają związek z pieniędzmi wynikającymi z orzeczeń. Czyli np. z ZUS, ale też z instytucji samorządowych. Obecnie jest bowiem tak, że poradnie psychologiczno-pedagogiczne, przyznające orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, należą do samorządu, który jest jednocześnie organem prowadzącym szkoły. Ja nie posuwam się dalej w tych sugestiach, ale jest rzeczą jasną, że jest jeden podmiot zlecający orzekanie, jak i przyjmujący jego skutki, czyli subwencję oświatową, która z orzeczeń wynika. To prawda, powiedziałem wtedy w Senacie, że mamy nadreprezentację uczniów z zespołem Aspergera, i nadal to podtrzymuję. Mogę przytoczyć dane za rok 2019, które pokazują, że w grupie osób, które są orzeczone przez powiatowe i wojewódzkie zespoły orzekające, orzeczenie 12-C w wieku do 16 lat posiada 16 proc. osób, a w systemie oświaty to samo orzeczenie posiada 24 proc. uczniów. Także w raporcie z kontroli NIK, dotyczącej sytuacji osób z autyzmem, pokazano, że na przestrzeni lat 2016-2018 liczba uczniów z orzeczeniem o autyzmie lub zespole Aspergera wzrosła o ok. 40 proc.
Może jest tak dlatego, że poprawia się jego rozpoznawalność, a nasi orzecznicy uczą się spektrum autyzmu, w tym zespołu Aspergera?
Niewątpliwie się uczą i niewątpliwie poprawia się rozpoznawalność. W orzeczeniach „powiatowych” przyrost z roku na rok jest mniej więcej 10-procentowy. I to wydaje się normalne. Natomiast skok w przeciągu dwóch lat o 40 proc. może dawać do myślenia. Gdy na Uniwersytecie Warszawskim tworzyliśmy program „Dostępna uczelnia”, to jednym z jego komponentów było wsparcie dla studentów z autyzmem i zespołem Aspergera. Wraz z Wydziałem Psychologii położyliśmy ogromny nacisk na diagnostykę, bo wspólnie z zespołem fachowców, wskazanych przez prof. Ewę Pisulę, stwierdziliśmy, że narzędzia diagnostyczne, jakimi dysponujemy w Polsce, są niewystarczające. Tymczasem autystyk autystykowi nierówny, jeżeli można to w takim uproszczeniu opisać. Mamy więc wysoko funkcjonujące dzieci z zespołem Aspergera, a z drugiej strony dzieci z zespołem zaburzeń autystycznych naprawdę nisko funkcjonujące, praktycznie bez komunikacji. Tymczasem w systemie oświaty na każde z nich przysługują środki według najwyższej wagi – 9,5. Warto przy tym popatrzeć na opisane w raporcie NIK wyniki matur uczniów z autyzmem i zespołem Aspergera na tle całej populacji. Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie twierdzę, że ci uczniowie nie mają trudności wynikających ze swoich zaburzeń. Niewątpliwie je mają, ale są w stanie funkcjonować na wysokim poziomie intelektualnym. Jeżeli zdają matury, a wyniki matur językowych mają na wyższym poziomie niż reszta, to jest to symptomatyczne.
W przypadku osób z autyzmem czy zespołem Aspergera same wyniki w nauce nie są do końca miarodajne, gdy rozpatrujemy ich szanse w życiu po zdaniu tej matury. Nierzadko trudno jest im się odnaleźć w sferze prywatnej czy zawodowej.
To jasne. Tylko o czym my mówimy? Nie mamy wprawdzie moralnego prawa porównywać, czyje cierpienie jest większe czy komu jest ciężej w życiu, ale jednak szanse na samodzielność wysoko funkcjonującej osoby z zespołem Aspergera są wielokrotnie wyższe niż osoby całkowicie zależnej, wymagającej 24-godzinnego wsparcia, „niezatrudnialnej” – jak to określa część organizacji. Chodzi tu o zachowanie zdrowego rozsądku. Kiedyś już powiedziałem, że nie jestem Panem Bogiem, mogę się czasem mylić. Natomiast ten kawał sukna, przeznaczony na wsparcie osób z niepełnosprawnością, jest szarpany przez różne grupy. Każdy ciągnie w swoją stronę, żeby urwać jak najwięcej. Ja mam pilnować, żeby podzielić go tak, by każdy coś dostał. W efekcie wszyscy są niezadowoleni.
Czy w tego typu dyskusjach jest pan otwarty na argumenty drugiej strony?
Oczywiście. Czytam też jednak różne artykuły. Niedawno jakaś pani terapeutka pisała, że chcę cofnąć system o 20 lat. To są zarzuty z grubej rury na podstawie dwóch, wyrwanych z kontekstu zdań z senackiej debaty. Rozumiem jednak, że jesteśmy też na froncie walki politycznej, więc przyjmuję to z dobrodziejstwem inwentarza. W każdym razie bronię swojej tezy o nadreprezentacji dzieci z zespołem Aspergera danymi, które przytoczyłem, bo one oznaczają, że któryś z systemów orzekania popełnia błąd. Pytanie, który z nich?
No właśnie, bo może właściwy jest ten, który wskazuje 24 proc.?
Być może, ale ja, póki co, mam swoje zdanie. Bazuję też na obserwacjach z uczelni. Niektórzy studenci jeszcze jako uczniowie uzyskiwali orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego z tytułu zespołu Aspergera, a my widzieliśmy, że to niekoniecznie jest trafna diagnoza. Włącznie z tym, że mamy do czynienia z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim albo zaburzeniami psychicznymi. Mówię o tym na podstawie kontaktów zarówno ze studentami, jak i opinii moich konsultantów z uniwersytetu. Jednak podobne wrażenie mają pracownicy innych środowisk, np. przedszkoli czy szkół specjalnych. Niektórzy mówią, że nie ma już diagnoz dla dzieci o zaburzeniach o charakterze psychiatrycznym, bo wszystko jest wrzucone do worka pt. zespół Aspergera. A ten system traci swoją wydolność. Obecnie subwencja oświatowa z tytułu niepełnosprawności to prawie 9 mld zł. System doszedł do ściany, nie ma skąd brać pieniędzy. A orzeczenia z wagą 9,5 sypią się jak z rękawa.
Co można z tym zrobić – tak, by nikomu nie zaszkodzić?
Przede wszystkim powtórzyć, że nikt nie będzie weryfikował orzeczeń już wydanych. Mają przecież określoną ważność i dopóki nie wygasną, będą skutkowały tym, czym skutkują dziś. Także te orzeczenia „szkolne”. To jedno z założeń, które przyjąłem, a o których mówiłem ostatnio panu premierowi, że jeśli ktokolwiek zakładał, że nowy system orzekania ma przynieść oszczędności, to musi z tego pomysłu zrezygnować. Nie będzie tak, że dzięki niemu wygospodaruje się środki, które będzie można gdzieś przekierować. Na pewno natomiast nowe orzecznictwo będzie znacznie bardziej trafnie kierować pomoc – tam, gdzie jest niezbędna i w ilości adekwatnej do potrzeb. Powtarzam panu premierowi, ale też np. ministrowi finansów, że wydatki na wsparcie osób z niepełnosprawnością muszą rosnąć i że musi być to kwota znacząca, rzędu 2 mld zł więcej rocznie.
Źródłem finansowania nowych programów, jak asystent osoby z niepełnosprawnością czy opieka wytchnieniowa, miał być Fundusz Solidarnościowy. Czy jednak te pieniądze nie toną w tym naszym nieskoordynowanym systemie?
W Funduszu Solidarnościowym, po uwzględnieniu wypłaty tzw. 500 plus dla osób niepełnosprawnych, zostaje ok. pół miliarda złotych na inne programy. Z tego robimy opiekę wytchnieniową i asystencję. 2021 to zresztą ostatni rok, gdy robimy je w modelu programów fakultatywnych, od 2022 roku wprowadzimy je jako zadanie powiatów, na które będziemy przekazywać środki według algorytmu z tego funduszu.
Pół miliarda wystarczy?
Oczywiście, że nie. Ale jestem cały czas w kontakcie z ministrem finansów i rozmawiamy o tym, że na rok 2022 trzeba już znaleźć większe pieniądze. Z powodu pandemii sytuacja budżetu państwa uległa dramatycznej zmianie. O ile wcześniej, po uszczelnieniu VAT-u, pojawiły się pieniądze, którymi można było dysponować, o tyle teraz o żadnych wolnych środkach nie ma mowy. Musimy gospodarować tym, co mamy. Stąd refleksje i analizy dotyczące sposobu wydatkowania pieniędzy z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Chodzi o to, że mamy określone środki, przeznaczone na wsparcie osób z niepełnosprawnością, i musimy nimi zarządzić w sposób jak najbardziej społecznie sprawiedliwy, żeby wesprzeć osoby tego wsparcia potrzebujące. Jeżeli my 3,6 mld zł z PFRON wydajemy na zatrudnienie 230 tys. osób, które funkcjonują często, co widać choćby w raporcie Fundacji Aktywizacja, na najniższych stawkach, bez szkoleń, bez awansów, to jest to system naprawdę kuriozalny. Musimy poddać głębokiej analizie skuteczność tego systemu. Na ile on rzeczywiście poprawia sytuację osób z niepełnosprawnością.
Ostatnio powiedział pan w jednym z wywiadów: „Ten system jest ewidentnie nieefektywny, nastawiony na wspieranie pracodawców, a nie pracownika”. Krytykował pan, że obecnie im więcej się osób z niepełnosprawnością zatrudni, tym bardziej się to kalkuluje ze względu na dofinansowanie. To trochę podważa koncepcję całego systemu, który istnieje od 1991 roku.
Brałem w grudniu udział w spotkaniu Komisji Europejskiej na temat programu przeciwdziałania wykluczeniu. Segregacja jest jednym z elementów, które są poddawane ocenie. My mamy mnóstwo obszarów segregacji, rynek pracy jest jednym z nich. Właśnie przez taką koncentrację. Rozwiązania motywujące przedsiębiorców do zatrudniania osób niepełnosprawnych poprzez zachęty finansowe były jedynym sposobem, by 30 lat temu osoby z niepełnosprawnością mogły zafunkcjonować na rynku pracy. Ale dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym momencie, świadomość społeczna, także dotycząca możliwości osób z niepełnosprawnością, jest zupełnie inna. Jesteśmy w momencie, kiedy ten system trzeba przebudować, po to, żeby środki, które mamy, wykorzystywać w sposób skuteczniejszy.
Ten system trochę sam się przebudowuje z roku na rok. Z danych SODiR wynika, że od kilku lat liczba osób z niepełnosprawnością zatrudnionych na rynku otwartym jest większa niż na rynku chronionym, a ta różnica rośnie.
To prawda, natomiast ciągle jeszcze mamy do czynienia z ogromną koncentracją osób niepełnosprawnych w zakładach pracy chronionej, firmach ochroniarskich, sprzątających. Dodatkowo, patologię buduje art. 22 ustawy o rehabilitacji, który de facto promuje niezatrudnianie osób niepełnosprawnych umożliwiając – zamiast tego – zakup towarów i usług w firmach takie osoby zatrudniających. To jest po prostu koncepcja ekonomiczna, która zupełnie nieproporcjonalnie zajmuje się sytuacją pracodawcy, nie zaś pracownika z niepełnosprawnością. Chcemy budować społeczeństwo otwarte, w którym niepełnosprawność nie jest przyczyną gromadzenia ludzi w jednym miejscu. Przecież w tych firmach nie gromadzi się ludzi z powodu ich kwalifikacji, lecz z powodu ich niepełnosprawności. Niewątpliwie jest to rzecz, którą trzeba porządnie przeanalizować, dlatego cieszę się, że mamy projekt „Włączenie wyłączonych”, w którym partnerem jest POPON, a w którym w przeciągu dwóch lat mamy wypracować nowe narzędzia służące zatrudnianiu osób z niepełnosprawnością. Pan Krzysztof Kosiński, który reprezentuje POPON, podkreśla, że są otwarci na poszukiwanie nowych sposobów, które będą odpowiadać latom 20. XXI wieku.
Czy już teraz są planowane jakieś nowe rozwiązania? Czy wszystko jest do wypracowania w ciągu dwóch lat?
W tej chwili, poza korektami pewnych ewidentnych kwestii, nie będziemy wprowadzać żadnych nowych rozwiązań. Natomiast, w roku 2022 będzie wprowadzona nowa ustawa, którą roboczo nazywamy „o wyrównywaniu szans”. Ma zastąpić ustawę o rehabilitacji i będzie już zawierać te nowe narzędzia.
Czy to oznacza koniec koncentracji wielu osób z niepełnosprawnością w jednej firmie na rzecz rozsiewania ich po rynku pracy?
To jest jeden z elementów. Kolejny polega na tym, że dofinansowanie ze strony państwa będzie miało na celu pokrywanie podwyższonych kosztów, jak organizacja stanowiska pracy, skrócony czas pracy, przedłużony urlop, konieczność zatrudnienia asystenta, tłumacza języka migowego. Nie będzie jednak benefitem jako takim. Natomiast jeśli ktoś nie będzie w stanie pracować, ale będzie to dla niego działanie o charakterze terapeutycznym, to będziemy go wspierać w formach typu zakład aktywności zawodowej. Równolegle toczy się projekt, realizowany wspólnie z PFRON i PSONI, dotyczący nowego kształtu WTZ-ów. Kolejny dotyczy samej ustawy. Mamy więc trzy ważne projekty, finansowane ze środków europejskich. Daje to szanse korzystania z usług dobrych legislatorów, ale też przeprowadzenia szerokich konsultacji, posłuchania ludzi, wsłuchania się, czego potrzebują i pokazania im różnych możliwości.
Czytelnicy portalu Niepelnosprawni.pl poznali pana podczas wideoczatów na żywo jako kogoś, kto nie boi się konfrontacji, słuchania pytań, odpowiadania na nie. Co panu dają takie spotkania, bo wiem, że odbywa pan ich dużo więcej?
Przede wszystkim dają mi szansę na to, żebym mógł usłyszeć to, co dla zwykłych ludzi jest problemem, gdzie potrzeba zmian lub szybkich działań naprawczych czy interwencyjnych. Mogę też wyjaśnić swoje działania, opowiedzieć o przeszkodach, na jakie trafiam. Ale oczywiście nie tylko. Opowiem ciekawą historię. Pojechałem kiedyś, na zaproszenie władz lokalnych, na Lubelszczyznę, gdzie zwiedzałem zakład aktywności zawodowej. Na miejscu poprosiłem o spotkanie z pracownikami. Wzbudziło to rodzaj paniki. Usłyszałem: „Ale panie ministrze, cóż oni panu powiedzą? My opowiemy, jak tu jest, oni są naprawdę zadowoleni”. Ja jednak nalegałem, usiedliśmy z pracownikami i zaczęliśmy rozmawiać. Chciałem usłyszeć, czym dla nich ten zakład jest. Nie oceniam, ale jak usłyszałem, że jest tam np. facet, który przed wypadkiem był mechanikiem samochodowym, a teraz kroi warzywka, bo tam jest prowadzona kuchnia, to pomyślałem, że nie o taki system nam chodzi. Z jednej strony można powiedzieć, że fajnie, że w ogóle ma zajęcie, wychodzi z domu i kroi te marchewki. I pewnie tak jest. Ale z drugiej strony, czemu nie mamy jakiegoś sposobu, by znaleźć mu pracę w warsztacie, żeby mógł coś robić przy tych swoich ukochanych motorach?
Mnie z kolei przypomina to historię z naszego Centrum Integracja w Warszawie. Młodemu człowiekowi, który po wypadku porusza się na wózku, a który całe życie był właśnie mechanikiem, nasi doradcy zawodowi znaleźli pracę na infolinii w firmie, która dostarcza warsztatom samochodowym części. On jest zachwycony, firma też, a najbardziej klienci, czyli mechanicy, którzy mogli z nim rozmawiać swoim językiem, rozumieli się w mig. Wiemy więc doskonale, że takie rzeczy są możliwe.
To jest właśnie coś, co musi się wydarzyć. Wierzę, że to się może stać, że ludzie mogą bardziej realizować swoje marzenia i że nie musi być tak, że będą kroić te marchewki albo robić pranie w ZAZ-ach, choć tak naprawdę chcieliby czegoś zupełnie innego. Problem polega na tym, że systemowo nie stworzyliśmy rozwiązania, które by czyniło WTZ-y czy ZAZ-y placówką przejściową, podczas gdy tak to miało wyglądać. Zobaczymy, co wyjdzie z naszego projektu, ale ja skłaniam się do koncepcji, żeby przestać opowiadać mity o tym, że WTZ-y są miejscem przejściowym. Niech będą miejscem docelowym dla tych, których nie potrafimy wprowadzić na otwarty rynek pracy.
Od lat jedną z często wskazywanych formalnych barier na rynku pracy jest nieszczęsna pułapka rentowa. Podczas wrześniowego wideoczatu mówił pan, że na finiszu są prace nad jej likwidacją. Później zostały one jednak wstrzymane przez wzgląd na prace nad nowym systemem orzekania. Czy może pan chociaż zdradzić, w jakim kierunku idą te rozwiązania?
Jak zaczęliśmy sondować sprawę pułapki rentowej, to okazało się m.in. że to nie jest kwestia, którą da się rozwiązać jednym ruchem. Inna jest przecież sytuacja osób z rentą socjalną, a inna osób z rentą z tytułu niezdolności do pracy. Nawet bardzo pobieżne sondowanie pokazało nam, że gdy mówimy, że pozwolimy wszystkim dorabiać bez ograniczeń, to ludzie zaczynają mówić: „ale zaraz, jak on ma już samej renty z tytułu niezdolności np. 3 tys. zł i może dorobić do 130 proc. średniej krajowej, a ja mam 1200 zł renty socjalnej, to ja się nie zgadzam, żebyście nas traktowali równo”. Mogę więc powiedzieć, że na stole jest kilka rozwiązań. Wersja minimum polega na tym, że będzie można podjąć pracę przy rencie socjalnej i wtedy renta będzie zmniejszana tak, jak renta z tytułu niezdolności do pracy. Wersja maksimum to w ogóle brak limitów.
Kto zdecyduje o wyborze wariantu?
Premier.
Każda z tych decyzji ma swoje konsekwencje finansowe dla budżetu państwa.
Oczywiście, ale te konsekwencje i tak są mniejsze, niż na wstępie zakładaliśmy.
Z analiz wynika, że nie tak znowu wiele osób z niepełnosprawnością ma zupełnie zawieszoną rentę.
To raz, ale przy takich analizach bierze się też pod uwagę np. fakt, że do budżetu wpływają ze strony pracodawców tzw. koszty pracy. Przyjmuje się także, że mniej więcej 12 proc. zarobionych pieniędzy człowiek oddaje państwu w postaci VAT-u. Generuje popyt, o wiele wyższy, niż gdyby miał tylko rentę.
Rozumiem, że analizy wskazują na to, że jakikolwiek ruch, zarówno bardziej zachowawczy, jak i odważniejszy, jest akceptowalny budżetowo? Nie rozbije finansów państwa?
Ministerstwo Finansów jeszcze liczy, ale ja i moi eksperci tak uważamy. Wspiera mnie zespół analityków z Uniwersytetu Warszawskiego. Mamy wrażenie, że to się wkrótce wydarzy.
Najważniejsze pytanie brzmi: kiedy?
Takiej odpowiedzi udzielić nie mogę, bo my też chcielibyśmy ogłosić pewien pakiet działań, nie tylko samą likwidację pułapki rentowej. Zwłaszcza pakiet adresowany do rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym. Dlatego na razie powstrzymujemy się od określania daty.
To przynajmniej: czy to będzie czas bardziej bliższy, czy dalszy?
Zakładam, że do połowy roku się to zadzieje.
Ten pakiet będzie więc zawierać od razu rozwiązanie bolączek rodziców i opiekunów dotyczących możliwości dorabiania?
Tak. Jeżeli będziemy ogłaszać zmiany dotyczące pułapki rentowej, to na pewno one nie wyprzedzą zmian dotyczących możliwości dorabiania przez rodziców i opiekunów. Natomiast chcę powtórzyć pewną niepopularną rzecz, że dopiero wraz z nowym systemem orzecznictwa wykonamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2014 roku. Inaczej doprowadzimy budżet do zapaści. Na 2021 rok planujemy proces legislacyjny nowego systemu orzekania, czyli także konsultacje społeczne, które zaczniemy pewnie jeszcze w zimie. A potem Sejm i Senat.
W poprzednim wywiadzie dla naszego portalu wspominał pan, że do 4 grudnia planował pan złożyć ten projekt premierowi. Czy to się udało?
Nie, to się nie udało. Niedawno było ostatnie posiedzenie zespołu Biura Pełnomocnika i ZUS, spisaliśmy protokół zgodności i rozbieżności, rozstrzygamy je, choć ostateczny głos będzie należał do pani minister Marleny Maląg. Wtedy przedstawimy to panu premierowi.
Kiedy się to wydarzy?
Niech mnie pan tak nie dociska, już się nauczyłem, że bardzo ryzykowne dla mojej wiarygodności jest podawanie dat. Mnie interesuje inny przekaz niż to, jakie to będą terminy. Chodzi o to, jaki jest cel tego nowego orzecznictwa, że ono nie jest robione po to, żebyśmy zaoszczędzili, tylko po to, żebyśmy pomoc kierowali w bardziej celowany sposób.
Wiadomo, że obecny system jest w wielu miejscach nieefektywny, rozczłonkowany, człowiek musi się stać prawnikiem-amatorem, żeby się przez niego przegryźć i jakoś funkcjonować. Czy nowy system orzekania zakłada też uproszczenie tego wszystkiego?
Założenie było takie, żeby zrobić nowy system orzecznictwa, ale nie ruszać systemu świadczeń, ale dla nas jest oczywiste, że musimy ruszyć system świadczeń, bo on jest jednym z najbardziej skomplikowanych elementów w całej tej układance. Gdzie, do kogo, kiedy, po co mogę wystąpić. W nowym orzeczeniu człowiek będzie miał wskazaną swoją niepełnosprawność, potrzebę wsparcia, czyli ograniczenia w samodzielności, i na tej podstawie będzie szczegółowo wiedział, o co może się ubiegać i na co może liczyć. Istotą jest też to, że ten system ma być nakierowany na samą osobę niepełnosprawną. Nie na opiekuna.
Wydaje się, że pan podczas swojej pracy w ministerstwie, jakby przy okazji, uczy podmiotowości osoby z niepełnosprawnością. Bo nasz system nie zawsze tę podmiotowość wychwytuje.
Nasz system w ogóle jej nie wychwytuje. Co więcej, nawet po reakcjach rodziców i opiekunów, którzy często całe życie poświęcili swoim dzieciom niepełnosprawnym, widać, że także i dla nich jest nie do pojęcia i nie do zaakceptowania, że ich 30-letni syn będzie miał te pieniądze dla siebie. Że sam będzie mógł zdecydować, czy chce, by to wciąż mama go obsługiwała, czy chciałby kogoś innego, kto będzie do niego przychodził i pomagał mu się ubrać czy zjeść. Chcę oczywiście zapewnić, że to nie oznacza, że rodzice, którzy przez 20-30 lat nie pracowali, zajmując się swoim niepełnosprawnym dzieckiem, zostaną bez niczego. Na pewno wypracujemy takie rozwiązania, żeby otrzymali odpowiednie wsparcie w powrocie na rynek pracy albo odpowiednio opłacane składki, by móc korzystać z emerytury. Nie będę mówił o szczegółach, ale podkreślam, że jesteśmy w pełni świadomi, że upodmiotowienie osób z niepełnosprawnością nie może oznaczać rewolucji, pozbawienia tych rodziców wszystkiego. Przecież często ich kwalifikacje zawodowe, gotowość do wyjścia na zewnątrz są całkowicie inne niż wtedy, kiedy to dziecko się rodziło i kiedy oni z rynku pracy zostali wykluczeni. Bywa, że są osobami, które w znacznie większym stopniu niż ich niepełnosprawne dziecko ponoszą skutki tej niepełnosprawności. Proszę mi wierzyć, że mam pełne zrozumienie dla ich sytuacji. To jednak nie zmienia faktu, że wciąż będę promował podmiotowość. Na ile osoba z niepełnosprawnością jest w stanie samodzielnie rozstrzygać o swoim życiu, na tyle to prawo powinna mieć.
To jednak nie jest wina rodziców, że system wsparcia wepchnął ich w taką sytuację życiową.
Tak, to prawda, tylko teraz pytanie, jak to rozmontować, żeby nie było rewolucji. Bo wiadomo, że rewolucja zawsze oznacza też ofiary. A my nie chcemy rewolucji, nie chcemy ofiar.
Jak to rozmontować bez rewolucji? To jest znakomite pytanie. Nie wiem, czy w ramach tworzonego nowego systemu orzekania jest na nie odpowiedź. Bo też warto podkreślić, że i samo środowisko często nie mówi jednym głosem.
Bo w ogóle nie ma czegoś takiego, jak środowisko. Jest wiele różnych grup z punktami widzenia wynikającymi czy to z ich niepełnosprawności, czy z sytuacji ekonomicznej, czy z miejsca zamieszkania.
Czy to kolejna refleksja po roku na stanowisku Pełnomocnika Rządu?
Nie, ja akurat w tej materii byłem zawsze przekonany, że mówienie o jakichś mitycznych osobach niepełnosprawnych jest po prostu jednym wielkim nieporozumieniem. Nie ma osób z niepełnosprawnością jako takich. Są osoby na wózkach, są osoby niewidome, głuche i każda z nich ma inne problemy, inne oczekiwania, potrzeby. Jedyne, co nas łączy, to wykluczenie. To, że jesteśmy przez system wypchnięci na aut z powodu dysfunkcji, którą posiadamy.
Komentarze
-
minister
19.02.2022, 22:25Ten pan minister żyje jednak w innym świecie ..., niestety. Nie ma pojęcia , jak żyją z innymi niepełnosprawnościami, a to co w tym wywiadzie wygaduje, to szkoda gadać. A i dziennikarz nie wykazał się inteligencją, pytań to tez nie umie zadać, albo minister nie pozwolił sobie innych zadawać.odpowiedz na komentarz -
Jakie 500 plus dla osób niepełnosprawnych Panie Pełnomocniku ?
14.01.2021, 13:42Pan Pełnomocnik powiedział: "W Funduszu Solidarnościowym, po uwzględnieniu wypłaty tzw. 500 plus dla osób niepełnosprawnych zostaje ok. pół miliarda złotych na inne programy." Panie Pełnomocniku jak można mówić, że to jest "500 plus dla osób niepełnosprawnych" skoro zdecydowana większość osób niepełnosprawnych nie otrzymuje tego świadczenia ?odpowiedz na komentarz -
niepełosprawny za chwilę bezdomny
13.01.2021, 22:51Obym się myliła, tej wizji bezdomności...odpowiedz na komentarz -
Marzenia w śnie.....
13.01.2021, 11:13Panie Wdówik,w jakiej żyje Pan rzeczywistości.Mi sie wydaje,że jest Pan jednak w innej czasoprzestrzeni niż osoby potrzebujące.Pana postulaty,przemyślenia dla mnie są niepoważne.Jak zwykle dostrzega to co jest wygodne Panu i tym co z Panem to uzgadniali.Dziw jednak bierze,że jak zwykle jest to niekorzystne...no bo cóż można się spodziewać... oby jak najdłużej Pan robił ten projekt,najlepiej,jakby nie wszedł,napisałbym więcej....odpowiedz na komentarz -
Program POPON
13.01.2021, 09:40Z szacunkiem panie Ministrze sle nie ma Pan pojęcia o życiu i pracy ON.Zyje Pan na "wyzynach" i ocenia życie ON z góry.Chce Pan zmian ? Należy zlikwidować tzw ZPCh ,ochrona i sprzątanie to ok 80% ludzi pracujących czasem ponad siły.Dla pracodawcy liczy się grupa i symbol.Praca za najniższa,żadnych premii,bon na swieta haha jest dla kontrahenta.Osoby w ochronie same na obiektach nocą chore,gluche,epileptycy. Zejdź Pan na ziemię...za co to dofinansowanie pracodawców? Za tania siłę robocza,jakie jest ON.Od 1991 powstałe ZPCh niby utworzone przez byłych funkcjonariuszy z zatwierdzona na lata kasa.Dubieniecki oddal ON te 8 milionów....jakoś cichoodpowiedz na komentarz -
Patologia?
12.01.2021, 16:33Panie Pełnomocniku. Zamiast mówić o patologi art. 22 ustawy o rehabilitacji proszę zainteresować się dlaczego przedsiębiorstwa zamiast zatrudniać osoby niepełnosprawne, przestać płacić "kary" do PFRON i jednocześnie pobierać dofinansowanie o wynagrodzeń nadal wolą kupować towary i usługi w firmach oferujących ulgę i wpłacać do PFRON min 50% obowiązującej opłaty. Sądzi Pan, że brak ulg przekona władze tych przedsiębiorstw do zatrudnienia osób niepełnosprawnych? Jeżeli tak, to grubo Pan się myli. Proszę zwrócić uwagę, że nawet zmniejszenie odpisu z 80% do 50% nie zachęciło tych przedsiębiorstw do zatrudniania osób niepełnosprawnych. Jako właściciel ZPCH świadczącego między innymi usługi dozoru i sprzątania zapewniam Pana, że mimo systemu ulg (art. 22 ustawy o rehabilitacji) nadal nie jest łatwo przekonać przedsiębiorców do współpracy gdy mają wiedzę, że usługi będą świadczone przy udziale osób niepełnosprawnych. Ale tylko dzięki ulgom ostatecznie ci przedsiębiorcy dają się przekonać. Świadomość o tym, że osoby niepełnosprawne mogą sprawnie i rzetelnie wykonywać powierzone im prace buduje się u takich przedsiębiorców miesiącami albo latami.odpowiedz na komentarz -
Wizje min. Wdówika to 100% odwzorowanie postulatów POPON.odpowiedz na komentarz
-
Kolejny chwyt reklamowy?
11.01.2021, 11:49Panie Wdówik,budżet tworzony jest z pieniędzy wypracowanych przez ludzi.Proszę o tym nie zapominać.Kwoty jakie oferuje zmiana,to co Pan mówi jest dramatem.System,który został stworzony wiele lat temu(niewiadomo po co w 2003r renty socjalne zostały przeniesione do ZUS,skoro sama nazwa socjalna,tam powinna pozostać,chyba,że ma jeden cel,pozbyć się jak najwięcej rencistów,co przez wiele lat mogłem sam się przekonać na sobie), jest lepszy,to co proponowane obecnie.Ja proponuję zmienić Panu stanowisko,chętnie tez Panu wskaże,jak to zrobić,jak w projekcie Pan proponuje ludziom.Panie Wdówik Pan chce widzieć tylko to co jest korzystne dla władzy,dziwne,że nie dla nepełnosprawnych .Do dziś Pan nie rozumie prawdziwych problemów,bo tak jest łatwiej.odpowiedz na komentarz -
Ekonomistą to Pan nie jest....
11.01.2021, 09:45... podstawą zatrudnienia ON jest rachunek ekonomiczny, a konkretniej pieniądze. TO nie Pana kwieciste "rozmontowywanie bez strat" poprawi sytuację, ale statystyczny wzrost środków na jedną osobę niepełnosprawną na rynku. Co więcej ta kwota powinna być dostosowana do realiów, czyli wzrostu płac, tak by firma miała poczucie stabilności i nie musiała co roku kalkulować, czy już ON zwolnić. Pan chyba nie rozumie, a jest to wiedza na poziomie przedszkola, ze 300 milionów rocznie jest dużą kwotą dla 100 osób, ale dzieląc to na milion osób kwota wyjdzie śmieszna. Podstawa wsparcia ON na rynku pracy sa stabilne i rosnące wydatki na ten cel, żądne dzielenia na coraz mniejsze kawałeczki tej odrobiny środków nie pomogą, najwyżej pozbawi Pan pracy osoby z ZPCh czy tych, którzy już gdzieś tam na rynku funkcjonują. Skoro dostrzega Pan Problem Ochrony i Sprzątania, jako branż ON, to należy poszukać odpowiedzi nie w apelowaniu do sumień pracodawcy, ale w budżecie. Oczywiście, już zabezpieczył się Pan, że środków nie ma, ale one są. Ktoś wspomniał o oskładkowaniu umów cywilnoprawnych lub samozatrudnienia, to ma sens, bo takie osoby są fizycznie pracownikami innych firm, w branży IT jest to norma. Jak już wiec znajdzie Pan środki, to proszę je wydać na wyższe dofinansowania dla firm i zakładów, które zapewniają ON rozwój. To co Pan teraz robi, to jakieś marzenia ściętej głowy, cche Pan proste rozwiązanie? "Ulgi na PFRON przysługują przy przekroczeniu 6% zatrudnienia ON na każdym poziomie zaszeregowania z zaokrągleniem dół". Małych firm to nie będzie dotyczyło, gdyż zaokrąglenie w dół, ale te mające kilkudziesięciu czy kilkuset menadżerów nagle będą potrzebowały awansować odpowiednia liczbę dotychczasowych sprzątaczek z dwoma magisterkami.odpowiedz na komentarz -
reforma
10.01.2021, 10:40nowa reforma orzekania ma być tak skonstruowana ,żeby jak najwięcej zabrać, i jak najmniej osoby chore otrzymywały. Jak w tej chwili nie można otrzymać renty w starym systemie orzekania, to w nowym systemie będzie nie możliwe otrzymania renty. Krótko mówiąc na pewno 70 % osób chorych straci rente i zostaną skierowane do pracy mimo choroby.odpowiedz na komentarz -
Waloryzacja 500+
09.01.2021, 19:56Czekamy na waloryzację 500+ (dodatku dla niesamodzielnych).odpowiedz na komentarz -
zasilek staly
09.01.2021, 01:49Jezeli nie nalezy sie osobie z grupa umiarkowana zasilek staly,poniewaz sie bierze dochod konkubiny to dajcie chociaz ubezpieczenie zdrowotne,a nie ze ma byc ubezpieczona w biurze pracy,chociaz nie nadaje sie do zadnej pracy.Troche empatii,odpowiedz na komentarz -
Mam wrażenie ze rewolucja juz się zaczęła a komisje dostały rozporządzenie by masowo odbierać punkt 7 niepełnosprawnym autystom. Niestety doswiadczylam tego jako mama nie mówiącego sześciolatka. Nie pobieralam dotąd świadczenia za opiekę na dziecko nie chcąc tracić mozliwości powrotu do pracy (od 3 lat urlop wychowawczy) ale terapie i leczenie wspolistniejacych chorob kosztują finansowo i czasowo, a przedszkole dla takich dzieci pracuje max 5h co ten powrót do pracy blokuje. Jak komisja nie widząc dziecka orzeka ze nie należy mu się wsparcie jednoczesnie pisząc ze wymaga intensywnego zaangażowania w terapie rodziców. ? Jak może uznać ze dziecko nie mówiące nie potrzebuje pomocy osoby trzeciej? Może to zapowiedź tych zmian, które Pan planuje? Jako matka ale i nauczycielka widzę kompletny brak zrozumienia tematu... jestem przerażonaodpowiedz na komentarz
-
Katarzyna
08.01.2021, 20:59Mam 7 różnych chorób ZUS mi odebrał rentę socjalną. Jestem na zasiłku stałym otrzymuję nie całe 100 zł gdyż wyliczony został zasiłek pielęgnacyjny dodatek mieszkaniowy. Zasiłek celowy tylko na żywność 60 zł ,z czego mam płacić prąd gaz media to jest wegetacja.odpowiedz na komentarz -
ZPChr to warunki pracy chronionej
08.01.2021, 19:23Pan Minister Wdówik po raz kolejny wygłasza negatywne opinie nt. ZPChr, nie uwzględniając, że jest to sektor firm komercyjnych, utrzymujących się z wypracowanego zysku. Mimo to ZPChr - jako jedyne firmy na rynku w pełni konkurencyjnym, ustawowo gwarantują zatrudnionym osobom niepełnosprawnym WARUNKI PRACY CHRONIONEJ - tu m.in. pełne dostosowanie miejsc i stanowisk pracy, opieka medyczno-rehabilitacyjna, pomoc z ZFRON na leczenie i rehabilitację i liczne - co najmniej 50% zatrudnienie ON skutkujące/wymuszające dobór rodzaju działalności gospodarczej, organizacji pracy i zakresów czynności uwzględniających zarówno schorzenia i ich wpływ na wydajność pracy, ograniczone siły i dyspozycyjność, jak i przywileje związane z czasem pracy (40% płatnego czasu pracy + zwolnienia chorobowe, co sprawia, że dla pełnego obsadzenia jednego stanowiska pracy potrzebne są dwie ON). SON "Podkarpacie" od zawsze opowiada się za zachowaniem warunków chronionych w firmach komercyjnych, gdyż niepełnosprawny pracownik nie pozbywa się swych ograniczeń zdrowotnych i sprawnościowych po zatrudnieniu. ON-pracownik zawsze/stale potrzebuje warunków pracy sprzyjających szybkiej regeneracji traconych sił, co przekłada się na zdrowszą, wydajniejszą i dłuższą pracę. Takie warunki zapewniają tylko ZPChr. Zarzut Pana Ministra, że duża koncentracja ON-pracowników w ZPChr to duże koszty dla PFRON jest zarzutem chybionym w zestawieniu z koncentracją PODWYŻSZONYCH KOSZTÓW zw. z ww. uciążliwościami zatrudnienia ON i ich przywilejami zw. z czasem pracy. Tak i CHYBIONA JESt opinia o ZPChr jako firm zajmujących się jedynie sprzątaniem i ochroną, gdyż tylko nieliczne Zakłady to czynią, A POZA TYM, DLACZEGO TAKĄ ON-PRACĘ NALEŻY WYKLUCZYĆ?! SON "Podkarpacie" ufa, że negatywne opinie Pana Ministra wynikają z braku spotkań z reprezentacją ZPChr i ich pracowników. WARTO WIĘC BY KTÓRYŚ Z ZPCHR ZAPROSIŁ PANA MINISTRA DO SIEBIE, by Go zapoznać z realiami.odpowiedz na komentarz -
Orzecznictwo bez wiedzy
08.01.2021, 19:07Co taki orzecznik może powiedzieć o dzieciach z autyzmem czy aspergerem ? Nie mają pojęcia co tak naprawdę przechodzi rodzina dzieci z tymi zaburzeniami jak rodzice muszą się nauczyć żyć w ich świecie aby zrozumieć ich postrzeganie świata . Cały czas te pseudo komisję powiatowe czy wojewódzkie uważają się za bogów którzy wiedzą wszystko czyli całe NIC . Ciągle podważają specjalistów z psychiatri zespoły które są na.diagnozach bo przecież oni widzą dziecko 2 minuty i ok jest dobrze co tam dokumentacja przecież wyglądają normalnie są mądre . Przytoczę taki argument jest dziecko 3 letnie z autyzmem wchodzi się na komisję powiatowa pani doktor dziendobry ile waży dziecko ,dowidzenia później psycholog czyta pytania z kartki pisze to co rodzic mówi i co z tego mają to gdzieś bo 3 latki są samodzielne tylko co ta komisja może powiedzieć ??? Przecież to jest ruletka na kogo trafi ten dostanie pkt7 drugiemu zabiorą ... Ale niech pomyślą że karma kiedyś wrociodpowiedz na komentarz -
Hmmm w koncu zaczyna odkrywać niewygodną prawdę
08.01.2021, 18:38Tylko czekać, aż straci stanowisko.odpowiedz na komentarz -
Teraźniejszość
08.01.2021, 18:06Powiem tak ,powolne wygaszanie renty socjalnej stanie się priorytetem. Albo zasiłek stały dla " niepracującego" i dodatki celowe .Lub do pracy i czekanie na przyznanie renty chorobowej. Przecież niepełnosprawny ma jak najwięcej wydawać na podatek VAT.odpowiedz na komentarz -
Przeczytałam wypowiedź Pana Wdówika i jako pracodawca prowadzący od wielu lat zpch , gdzie koncentracja ON to ponad 90 %, jestem przerażona jego brakiem wiedzy w zakresie historii i sensu zatrudniania osób niepełnosprawnych ( przepisów, motywacji itd.) . Większość naszych pracowników pracuje u nas od wielu lat, a gro z nich nie ma szansy zaistnieć na otwartym rynku pracy ze względu na warunki pracy jakie my im stwarzamy, a "zwykły" zakład nie musi i nie będzie . Poza tym kontrahenci korzystają z ulgi we wpłatach na PFRON i dzięki temu nasza cena jest w stanie konkurować z innymi firmami, które zaniżają ceny usług oszczędzając na kosztach pracy ( myślę , ze każdy wie o co chodzi ). Nie jesteśmy konkurencją dla dużych firm, bo zakres naszych ograniczeń ( chociażby wskaźników, które musimy spełnić i mniejszych możliwości pracowników itd. ) nam na to nie pozwala. Jeśli Rząd wprowadzi swoje pomysły w życie takie firmy jak nasza przestaną funkcjonować, a ludzie stracą pracę. Szkoda, ze osoby decyzyjne nie mają wieleloletniej wiedzy w tym temacie, szczególnie praktycznej. Wiem za to jedno, że od wielu lat jest nagonka na zpch-y, na małe i średnie polskie firmy, a promowane i gloryfikowane są duże koncerny zachodnie. To my mali i sredni tworzymy budżet państwa i daljemy ludziom zatrudnienie, a szacunku i pomocy ze strony władz nie widać. Szkoda dalszych słów...odpowiedz na komentarz
-
Nie widzi, ale i nie dostrzega
08.01.2021, 12:51Ewidentnie Pan Pełnomocnik osadził się na kolejnym stołku i z wyżyn osoby wykształconej i obytej próbuje mówić o rzeczach, o których nie ma pojęcia. Sam jest wysoko funkcjonującą osobą z niepełnosprawnościami i wydaje mu się, że wszyscy tacy są i dadzą sobie radę bez zaplecza np. w postaci pracy w środowisku, które przez swoją homogeniczność, jak w ZPCHr, jest dla takiej osoby bezpieczne pod względem emocjonalnym, tu znaczenie ma nie tylko ekonomiczny wymiar pracy. Ale jak ktoś, kto patrzy przez pryzmat swoich doświadczeń oraz studentów, z którymi miał do czynienia, a nie przez pryzmat osób zatrudnionych w takich podmiotach, może o tym wiedzieć. Ktoś, kto nie pokusił się o spotkania ze środowiskiem, ktoś, kto nie pokusił się o spotkania z ludźmi, ktoś kto swoje teorie opiera głównie na kontakcie z osobami wysokofunkcjonującymi.odpowiedz na komentarz -
Zanim Pan Pełnomocnik zamiast dzielić się swoimi wyobrażeniami na temat rynku pracy, roli pracownika niepełnosprawnego i pracodawcy najpierw powinien odwiedzić kilka zakładów o wysokiej koncentracji osób niepełnosprawnych i sprawdzić jak w praktyce wygląda proces tworzenia stanowisk pracy dla osób niepełnosprawnych, jakie są ograniczenia tych osób, faktyczna efektywność pracy itp itd. Pan Pełnomocnik liczy na to, że pracodawcy będą filantropami? Naiwne. Bez zachęty finansowej rekompensującej niższą efektywność pracowników niepełnosprawnych aktywność tych osób na rynku pracy nie wzrośnie. Zdumiewające jest to jak obecna ekipa umniejsza rolę pracodawcy. Panie Pełnomocniku bzdurą jest to co Pan mówi o tym, że system wspiera pracodawcę a nie pracownika. Dzięki temu, że pracodawca otrzymuje dofinansowanie to osoby niepełnosprawne mają pracę, kontakt z innymi ludźmi, rozwijają się społecznie i zawodowo. Zakłady Pracy Chronionej to nie tylko sprzątanie i ochrona jak się Panu wydaje. Więcej pokory i rozwagi Panie Pełnomocniku. A jak ma Pan takie poglądy to najlepiej już niech nic Pan do końca swojej kadencji nie robi. Niech Pan się dalej spóźnia ze swoimi pomysłami to może mniej szkód będzie.odpowiedz na komentarz
-
lanie wody
08.01.2021, 08:36Dalej polityczny bełkot bez konkretów, następna marionetka w rękach polityków,odpowiedz na komentarz -
Panie Ministrze, w zupełnie innej sytuacji są dzieci z niepełnosprawnością ruchową, wzroku czy intelektualną a inną dzieci ze spektrum autyzmu! To, że dziecko jest wysokofunkcjonujące wcale nie oznacza, że praca w edukacji z nim jest łatwiejsza niż z dzieckiem niskofukcjonującym. Profesor Pisula, jako wieloletni pracownik naukowy w tym temacie potwierdzi Panu, że choroby współistniejące jak choroby psychiczne determinują życie tych osób i rodziców! Dzieci z Aspergerem to dzisiaj najbardziej wykluczona grupa osób niepełnosprawnych, dla czego odpowiedź jest banalna i sprowadza się do częstego określenia "przecież po nich nie widać, że są niepełnosprawne" w dodatku maturę napiszą na piątkę. Absolutnie niesprawiedliwym będzie szukanie oszczędności w subwencji oświatowej kosztem właśnie tej grupy.odpowiedz na komentarz
-
Zmiany i rewolucje
07.01.2021, 21:21Zmieniania, rewolucje . A ci najsłabsi w czterech ścianach !odpowiedz na komentarz -
Zmiana
07.01.2021, 21:12Zmiany ? Chyba tylko dla samego zmieniania. Bo o tych najsłabszych i tak nikt się nie zatroszczy. Tak myślę .odpowiedz na komentarz -
Kiedy pomoc dla osób na zasiłkach stałych?
07.01.2021, 20:53Kiedy zacznie się pomoc dla osób niepełnosprawnych pobierających zasiłki stałe zamiast rent? Kiedy przestanie się wliczać zasiłek pielęgnacyjny do dochodu, a także dodatek mieszkaniowy i energetyczny? Osoby na zasiłku stałym nie mają prawa nic dorobić bo to świadczenie z Pomocy Społecznej. Osoby na tym zasiłku nie mogą zakładać subkont na fundacjach i publicznych zbiórek, ponieważ te środki wliczone będą jako ich dochód, co oznacza że zostaną pozbawione zasiłku stałego i ubezpieczenia zdrowotnego. Czy to wina osoby niepełnosprawnej że ZUS nie przyznał im prawa do renty z różnych powodów? Nikt rencieście nie pomniejsza renty o zasiłek pielęgnacyjny, dodatek mieszkaniowy i energetyczny, nikt renciście nie zabrania mieć subkonta na fundacji, zbiórek publicznych strasząc ich że stracą jedyny dochód i ubezpiecznie, nikt renciście nie zabrania dorobić do świadczenia a nawet pracować na pełen etat, rencista ma też prawo do różnych ulg i uprawnień. Niepełnosprawych przybywa i przybywać będzie, choćby z powodu powikłań po COVID-19, ZUS uzdrawia coraz więcej osób, te osoby jeśli nie będą wstanie pracować wylądują na zasiłkach stałych. Czas przestać dyskryminować osoby niepłnosprawne na zasiłkach stałych.odpowiedz na komentarz -
Brak konkretów
07.01.2021, 20:43Pierdu pierdu, pogadali a konkretów brak. Przesiedzi się na stołku do końca kadencji rządu i tyle. Świadczenia dla opiekunów dorosłych nie będą zrównane z opiekunami dzieci, pułapka nie będzie zlikwidowana a obietnica Prezydenta o 8000 wolnych od podatku to tylko obietnica :-). Ale jak rząd mówi że coś zrobi lub da to mówi :-)odpowiedz na komentarz -
A co ?
07.01.2021, 19:47A co z waloryzacją zasiłku pielęgnacyjnego ? Znów będziemy czekać 10 lat ?odpowiedz na komentarz -
OPFRONOWAĆ SAMOZATRUDNIENIE I UMOWY CYWILNOPRAWNE!!!!
07.01.2021, 19:13Mam pracę, mam schorzenie specjalne. Zatrudnia mnie prywaciarz za minimalną, ale zatrudnia, bo urzędy magistra nie chcą, a powiatowy urząd patologii pracy nie ma dla osób takich jak ja. Mówiąc o nowych rozwiązaniach, nowym wsparciu, to jak rozumiem, że jak zapowiada Pan, więcej środków PFRON nie będzie. Czyli co? Zabierze się mojemu "kochanemu" szefowi dotacje, kary on nie płaci, to weźmie kogoś innego - nawet na czarno -nie mnie. Co mi Pan zaoferuje? Kolejną wizytę w urzędzie bez pracy, a może kursy i staże ...? POPOPONUJĘ ZACZĄC OD POZYSKANIA ŚRODKÓW DLA PFRON, CZYLI OSKŁADKOWAĆ SAMOZATRUDNIENIE I UMOWY CYWILNOPRAWNE. Dlaczego? Bo wiele firm ucieka w takie rozwiązania, by np. nie załapać się w 25 pracowników i by nie płacić kar na PFRON, da to dodatkowe środki, które będzie Pan mógł przeznaczyć na nowe rozwiązania, a nie będzie Pan pozbawiał pracy, tych SZCZĘŚLIWCÓW, którzy PRACĘ gdzieś WYBŁAGALI!odpowiedz na komentarz -
Może - będzie lepiej
07.01.2021, 19:12Może będzie lepiej (z naciskiem na "może"). Tak zrozumiałem z wypowiedzi Pana Ministra. Dobre i to, że w ustach Pana Ministra jest nadzieja na lepsze jutro, może jeszcze nie w tym roku, ale widać światełko w tunelu nadziei na rok następny (2022). Spraw do ogarnięcia jest naprawdę dużo, a machina urzędnicza nie jest taka sprawna i szybka, jakby się mogło wydawać. Stąd - niby - opóźnienia nad pracami legislacyjnymi, a także na skutek dogłębnego rozeznawania sytuacji, koniecznych zmian oraz potrzeb i możliwości, aby starać się zadowolić każdą ze stron (rządową i podmiotowo osób niepełnosprawnych oraz w równej mierze ich rodziców). Dobrze, że w swojej wypowiedzi uwzględnia Pan temat nadreprezentacji określonej grupy niepełnosprawności (pamiętam jeszcze czasy ADHD, kiedy stanowił on priorytet orzekania), gdyż - moim zdaniem - ta nadreprezentacja wynika niekiedy z silnego lobby określonej grupy osób, które widzą swój problem, problem swojego dziecka jako problem nr 1, a pozostałe grupy niepełnosprawności (osoby i ich rodzice) nie liczą się w tej układance. I to jest problem, gdyż raz wprowadzona do systemu prawnego taka nadreprezentacja może całkowicie zburzyć porządek ładu społecznego w stosunku do innych osób z niepełnosprawnością i ich rodzin, a określa Pan to mianem sukna ciągniętego w różne strony (i słusznie). Dlatego chwalę prace nad Ustawą o wyrównywaniu szans (domyślam się, że w zgodzie z założeniami Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych), gdyż byłby to krok do postępowych rozwiązań systemowych w naszym ustawodawstwie w zakresie równego traktowania osób niepełnosprawnych oraz członków ich rodzin. Natomiast praca niepełnosprawnych w dalszym ciągu stanowi języczek uwagi pracodawców, gdy gwarantuje się im dofinansowanie do niepełnosprawnego pracownika. Dobrze Pan mówi, nie tędy droga. Nade wszystko na pierwszym miejscu pracownik niepełnosprawny i to od niego winno zależeć czy przyjmie propozycję pracy, to on winien dyktować pracodawcy warunki pracy i dostępności do tej pracy, wówczas może było normalnie z zatrudnianiem osób niepełnosprawnych. A tak, jest tabela i "za kogo więcej dostanę". Natomiast uważam, że priorytetowego unormowania wymaga sprawa uregulowania wsparcia finansowego dla rodziców dzieci niepełnosprawnych od urodzenia, których dzieci osiągnęły już pełnoletność a rodzice tych dzieci są emerytami (rencistami). Dlaczego? Sprawowanie opieki przez 30-40-50 lat nad niepełnosprawnym dzieckiem, w konsekwencji dorosłą już osobą niepełnosprawną, a także godzenie pracy z wypełnianiem funkcji opiekuńczych nie może stanowić zapory prawnej do pozbawienia tych rodziców prawa do świadczenia pielęgnacyjnego, jeżeli już nie w całości, to chociażby do różnicy między wysokością emerytury (renty) a wysokością świadczenia pielęgnacyjnego. To bardzo istotna kwestia, gdyż jednej grupie (ogólnie; matkom niepracującym) przyznaje się świadczenie pielęgnacyjne (w 2021 roku w wysokości 1971,00zł , w 2020 1830,00zł), a emeryci (renciści) - w przeważającej większości - muszą zadowolić się emeryturą (jeszcze w wysokości 1025.00 zł, od marca + 50,00 zł). Jest to różnica ponad 900,00zł miesięcznie, a rocznie, to ponad 10 tys. zł na korzyść rodziców, którzy nigdy nie pracowali lub rezygnowali z zatrudnienia. Dlaczego więc mają być finansowo karani rodzice-emeryci za swoją zawodową aktywność podejmowaną przy wielu wyrzeczeniach i z wielkim trudem. To jest zadra w systemie świadczeń rodzinnych, która winna być - właśnie - priorytetowo uregulowana bez oczekiwania na rok 2022. Po prostu rodzice-emeryci zasługują na to świadczenie, gdyż poza pracą zawodową przepracowali już minimum, a w wielu przypadkach ponad wymagane minimum, stażu pracy lat uprawniających do emerytury. Uważam, że winien to być priorytet podmiotowego działania na rzecz osób niepełnosprawnych i członków ich rodzin, a dopiero w następnej kolejności należałoby wprowadzać wszelkie formy (nowe, zmienione) wsparcia instytucjonalnego, gdyż w związku z proponowanymi rozwiązaniami systemowymi osoba niepełnosprawna i jej rodzina stanowią wartość nadrzędną w jej długofalowym procesie przechodzenia przez życie. Pozdrawiam, Józef Bogdaszewskiodpowiedz na komentarz -
Ten pan nie wie o czym mówi!
07.01.2021, 19:02"Chcę oczywiście zapewnić, że to nie oznacza, że rodzice, którzy przez 20-30 lat nie pracowali, zajmując się swoim niepełnosprawnym dzieckiem, zostaną bez niczego. Na pewno wypracujemy takie rozwiązania, żeby otrzymali odpowiednie wsparcie w powrocie na rynek pracy albo odpowiednio opłacane składki, by móc korzystać z emerytury. " - Taaaaaa... zostaną z emeryturą w wys. 1025 zł., bo tak niskie składki były odprowadzane i to tylko do uzyskania łącznie 20 lat składkowych i nieskładkowych.odpowiedz na komentarz -
"Kolejny polega na tym, że dofinansowanie ze strony państwa będzie miało na celu pokrywanie podwyższonych kosztów, jak organizacja stanowiska pracy, skrócony czas pracy, przedłużony urlop, konieczność zatrudnienia asystenta, tłumacza języka migowego. Nie będzie jednak benefitem jako takim. Natomiast jeśli ktoś nie będzie w stanie pracować, ale będzie to dla niego działanie o charakterze terapeutycznym, to będziemy go wspierać w formach typu zakład aktywności zawodowej. " Może niech lepiej da Pan sobie spokój, bo Pan pojęcia nie masz o czym mówisz, a mieć powinieneś. Podstawowym "kosztem" pracodawcy jest niższa efektywność pracownika, nie wynika ona wyłącznie z krótszego czasu pracy czy "dostosowania stanowiska" bądź "tłumacza", ale i niższej efektywności PO OPTYMALNYM DOSTOSOWANIU, czego Pan sam jest najlepszym przykładem, bo jako niewidomy wolniej będziesz pisał na komputerze niż ja, wolniej też pojedziesz do urzędu coś załatwić, bo tramwajem, nie autem (brak prawa jazdy dla wszystkich niedowidzących, prawo o ruchu drogowym się kłania mistrzu!). Że prawo jazdy jest wymysłem? 90% osób z wykształceniem wyższym je ma i w wymaganiach stanowisk biurowych jest to niemalże standardowy zapis, nawet w PFRON czy ministerstwach, bez tego jest się takim pracownikiem, jak osoba nie umiejąca obsługiwać komputera.odpowiedz na komentarz
-
Prawo dla swoich
07.01.2021, 16:44Pan Pelnomocnik na szczescie nie widzi jak i ja ale z prawem tez na bakier..Podaje jako nowe rozw dorabianie przy rencie socjalnej a ta mozliwosc istnieje od 2015 roku bez obnizenia renty przy kwocie 3570 ost kwartal 2020..czyli tyle co przy rencie niezdolnosci do pracy dawnej 2gr.odpowiedz na komentarz -
3tyś renty z tytułu niezdolności do pracy:):):) gdzie są takie renty??? bo na pewno nie w naszym Zusie:):):) widać że niema pojęcia o czym mówi!!!odpowiedz na komentarz
-
A czemu Pan minister w żadnej wypowiedzi nie wspomina o niepełnosprawnych niezdolnych do egzystencji
07.01.2021, 14:45bez prawa do renty nie będących w stanie podjąć żadnej pracy. Co z nimi, za 720zł przeżyć się nie da, chyba, że ktoś ma jakiś patent na to.odpowiedz na komentarz -
Jakim cudem osoba niezdolna do pracy i samodzielnej egzystencji dostaje rentę socjalną .... i nagle okazuje się, że jednak może pracować i zarabiać 3 RAZY tyle co świadczenie podstawowe, no przecież to jest chore i niezrozumiałe !! To jest sytuacja mieć ciasto i zjeść ciastko.odpowiedz na komentarz
-
gadanie
07.01.2021, 12:55Kolejne gadanie, konkretów brak, tylko Pan minister każe czekać. Projekt równych limitów dorabiania dla rencistów socjalnych i tych z niezdolnością do pracy już był w 2017roku i Sejm go odrzucił. Wątpię by teraz się to zmieniło.odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz