Ewakuacja osób niepełnosprawnych to kwestia, w której nadal jest wiele do zrobienia. Niewiele mówi się o niej nawet na szkoleniach BHP. W budynkach, w których zostały ustanowione jakieś procedury, zwykle są one bardzo powierzchowne i zalegają na dnie szuflady. Brakuje również sprzętu ułatwiającego ewakuację osób z niepełnosprawnością ruchową i sygnalizacji świetlnej informującej o zagrożeniu.

W niektórych liniach lotniczych niepełnosprawni pasażerowie siedzą przy oknie. Uzasadnia się to względami bezpieczeństwa. Niektórzy oburzają się i twierdzą, że to dyskryminacja. Podczas dyskusji na ten temat mężczyzna poruszający się na wózku stwierdził, że ta procedura jest właściwa. W czasie katastrofy należy uratować jak najwięcej ludzi, liczą się statystyki, a on spowalniałby ewakuację. Ktoś inny odpowiedział, że pasażer pełnosprawny także może ją spowolnić, bo np. zacznie panikować. Co ciekawe, leciałam też liniami, w których niepełnosprawni pasażerowie siedzą z brzegu. Tam również argumentuje się to względami bezpieczeństwa. Wyjaśniono mi, że gdy taki pasażer siedzi od strony korytarza, personelowi jest łatwiej udzielić mu pomocy.

Stowarzyszenie, w którym pracuję, mieści się na trzecim piętrze budynku uczelni. Gdy włączył się alarm, mieliśmy zebranie. Wszyscy ruszyli biegiem do wyjścia. Ja wzięłam klucz do znajdującego się tuż obok biura, wzięłam z niego stojącą przy drzwiach białą laskę, zamknęłam drzwi na klucz z myślą o zabezpieczeniu sprzętu przed potencjalną kradzieżą i dopiero wtedy opuściłam budynek. Zaczekał na mnie kolega, dzięki czemu wyszliśmy szybciej. Gdybym była sama, nie kierowałabym się do najbliższego wyjścia, lecz poszła drogą, którą znam.

Do dziś nie wiem, czy wrócenie po laskę było rozsądne. Koleżanka zapytała, czy wolę uratować laskę czy siebie. Oczywiście siebie, ale w razie ewakuacji biała laska jest bardzo istotna zarówno dla osoby niewidomej, jak i dla innych uciekających orazratowników. Niewidomemu ułatwia poruszanie się, a inni widzą, że jest osoba, która może potrzebować większego wsparcia i nie będzie reagowała na wskazówki wizualne, np. „Proszę iść tam”.

Piętro wyżej jest centrum zdrowia psychicznego (CZP). W miejscu zbiórki przed budynkiem nie spotkałam nikogo z CZP. Gdy pozwolono nam wrócić, poszłam zapytać znajomą psychiatrę, gdzie byli w trakcie ewakuacji. Okazało się, że w ogóle nie wyszli. Uprzedzono ich, że będą ćwiczenia, ale oni nie muszą wychodzić, żeby nie stresować pacjentów. Bardzo mnie to zaskoczyło. Osoby niepełnosprawne i chorujące psychicznie jeszcze bardziej potrzebują przećwiczyć ewakuację. Chronienie pacjentów przed stresem i liczenie na to, że w razie realnego zagrożenia jakoś sobie poradzą, to według mnie myślenie magiczne i niebezpieczne.

Potrzebne są szkolenia i jasne, konkretne procedury nie tylko dla ratowników, ale też dla osób niepełnosprawnych. Należy także uregulować kwestię głośności alarmu. Mówi się, że jego wycie może utrudnić ewakuację osób z autyzmem i z niepełnosprawnością intelektualną. Jednak to nie jedyne grupy, dla których to duży problem. Ten ogłuszający dźwięk sprawia ból użytkownikom aparatów słuchowych, a niewidomym zaburza orientację. W takim hałasie bardzo trudno się skoncentrować, znaleźć wyjście nawet w znanym budynku, usłyszeć instrukcje i reagować na polecenia. Założenie, że im głośniejszy alarm, tym szybsza i bardziej skuteczna ewakuacja, uważam więc za całkowicie błędne.

Artykuł pochodzi z numeru 4/2025 magazynu „Integracja”. Jego głównym tematem są kryzysy, zagrożenia, katastrofy...  

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach i jak można otrzymać magazyn Integracja.

 Okładki numeru 4 numeru Integracji z 2025 roku. Jego tematem są kryzysy, katastrofy i zagrożenia. Na jednej jest Magdalena Sipowicz, kobieta z protezą nogi, a na drugiej Bartosz Urbaniak, młody mężczyzna chodzący o balkoniku, który trzyma w ręku rulon z napisem Paszport życia.