Różowa skrzyneczka z darmowymi podpaskami – proste rozwiązanie, które zmienia rzeczywistość kobiet w Polsce, wciąż budzi emocje, podobnie jak sama menstruacja. Kobiecy okres to temat tak samo wstydliwy, milczący, ukryty, jak nietrzymanie moczu czy konieczność wymiany środków chłonnych u niesamodzielnych osób z niepełnosprawnością. Doposażenie komfortek w różową skrzyneczkę to naturalne rozszerzenie grupy jej odbiorców. Zanim pierwsze skrzyneczki pojawią się w komfortkach, pytamy Adę Klimaszewską, prezeskę Fundacji Różowa Skrzyneczka, o początki i wyboistą drogę do budowania wokół miesiączki atmosfery dostępności i normalności.

Ilona Berezowska: Cofnijmy się do 2019 r. Nie ma jeszcze ani jednej różowej skrzyneczki w kraju. Temat menstruacji w przestrzeni publicznej nie jest często poruszany. Krew ma niebieski kolor w reklamach, tymczasem Wy rozmawiacie o bezdomności kobiet, dostępie do podpasek i zaczyna w Was kiełkować wielki projekt. Jak to się zaczęło?

Ada Klimaszewska: Od rozmów między mną a moją siostrą Natalią. Rozmawiałyśmy o kobietach w kryzysie bezdomności, o lodówkach społecznych, w których można zostawić jedzenie. Lodówki służą niemarnowaniu żywności, ale mogą z nich korzystać m.in. osoby w kryzysie bezdomności. Zachwyciła nas ta inicjatywa i pomyślałyśmy, że tak samo mogłoby być ze środkami higienicznymi, które nie są łatwo dostępne dla osób bezdomnych. Pomyślałyśmy o tym, że być może kobiety bezdomne nie mają się gdzie umyć, nie mają podpasek ani miejsca, w którym mogłyby je wymieniać. Nie wiedziałyśmy, czy tak jest. Nie miałyśmy żadnych danych i nawet nie sprawdzałyśmy wtedy, jak to jest rozwiązane w innych krajach. Później okazało się, że podobna inicjatywa jest wprowadzona w Wielkiej Brytanii, ale w tamtym momencie nie wiedziałyśmy o tym. Wzorowałyśmy się na społecznych lodówkach i doszłyśmy do tego, że chciałybyśmy udostępniać środki higieniczne (przede wszystkim podpaski) bezpłatnie. Brałyśmy pod uwagę kilka lokalizacji we Wrocławiu.

Od decyzji szybko przeszłyście do działania.

Wybrałyśmy się do popularnego sklepu. Znalazłyśmy coś na kształt małej lodówki. Po prostu metalową skrzynkę. Ta, która nam się spodobała, była w różowym kolorze. Kupiłyśmy ją i w grudniu 2019 r. powiesiłyśmy w Centrum Praw Kobiet we Wrocławiu. To miejsce wydawało nam się najbardziej uzasadnione, bo wiedziałyśmy, że tam trafiają kobiety w potrzebie, czasem kobiety, które uciekają z przemocowych związków i lądują w bezdomności na jakiś czas. To była nasza pierwsza skrzyneczka. Gdy zobaczyłyśmy, jak mocny społeczny rozgłos uzyskało to we Wrocławiu, w lokalnych mediach, postanowiłyśmy ruszyć dalej. Napisałyśmy do miejskich ośrodków pomocy społecznej we Wrocławiu. Okazało się, że one również tego potrzebują, więc kupiłyśmy więcej różowych skrzyneczek i umieściłyśmy je właśnie w oddziałach ośrodków pomocy społecznej we Wrocławiu razem z pakami podpasek. Po jakimś czasie nie musiałyśmy już nigdzie pisać, bo to różne miejsca, instytucje i osoby pisały do nas, że przydałyby im się produkty dla kobiet.

Wtedy jeszcze nie miałyście funduszy. Ile skrzyneczek kupiłyście z własnego, domowego budżetu?

Dokładnie nie wiem, ale na pewno ok. 50. Potem napisałyśmy projekt. Dzięki temu rozpoczęłyśmy współpracę z Kulczyk Foundation i zakupiłyśmy 100 skrzyneczek. Wszystkie trafiły do szkół na Dolnym Śląsku.

Zaczynałyście od rozmowy o kobietach w kryzysie bezdomności, a to właśnie w szkołach skrzyneczki zyskują największą popularność.

Był taki moment, kiedy przyszła refleksja, że nie chodzi nam tylko o to, żeby podpaski były dostępne wyłącznie dla osób, które nie mają na to pieniędzy. Chciałyśmy, żeby były dostępne dla tych, którzy tej podpaski w danej chwili przy sobie nie mają. Uświadomiłyśmy sobie, że jest niewłaściwe, że podpaski nie są traktowane na równi z papierem toaletowym. Uznałyśmy, że wszędzie tam, gdzie jest papier toaletowy, gdzie są kobiety, powinny być dostępne podpaski. Nawet jeśli większość z nas potrafi przewidzieć, kiedy dostanie okres, to i tak on się przesuwa, czasem zapominamy o podpasce, są inne przypadki. Szkoły wydały nam się takim miejscem, gdzie produkty menstruacyjne przydadzą się najbardziej.

Czy w 2025 r. różowa skrzyneczka jest jeszcze potrzebna? Czy menstruacja to nadal temat tabu i wiązana jest bardziej z lekcjami wychowania do życia w rodzinie niż codziennością kobiet?

To nadal nie jest zwykła sytuacja, że dziewczyny mówią: „Hej, mam dziś okres, gorzej się czuję”. Jest wielka potrzeba edukowania i prowadzenia warsztatów w szkołach. Szkoły dzwonią do nas i mówią, że zastają w łazience podpaski poprzyklejane do ścian albo powyrzucane do kosza. Darmowe, dostępne podpaski to nadal novum i nie są traktowane tak jak papier toaletowy. Uczniowie robią sobie z tego żarty. Zdarza się to nawet w dużych miastach. Dzisiaj odebrałam telefon w tej sprawie z Warszawy. Temat podpasek nie jest znormalizowany.

W Polsce jest już 20 tysięcy skrzyneczek, projekt jest powszechnie znany, ale mam wrażenie, że w każdym wywiadzie odpowiadacie na pytanie, czy ubóstwo menstruacyjne jest realne, czy naprawdę te 5, 10 zł na paczkę podpasek to dużo?

Sytuacje osób zmagających się z wykluczeniem miesiączkowym są bardzo różne. Dostajemy anonimowe maile od dziewczynek, które wstydzą się poprosić rodziców o pieniądze na podpaski. Są w zależności finansowej od rodziców. Inną grupą, która prosi o wsparcie, są samodzielne matki dzieci z niepełnosprawnością. Na takie wykluczenie narażone są też osoby z doświadczeniem migracji, które po przybyciu do Polski długo nie mogą znaleźć pracy. Teraz badamy kolejną grupę. Zainteresowałyśmy się sytuacją więźniarek. Dopiero poznajemy kwestię menstruacji w więzieniach, ale wygląda na to, że i tu kobiety napotykają przeszkody. Problem dotyczy również osób żyjących w skrajnym ubóstwie, a według GUS-u ta grupa się powiększa. Żyjemy w swoich bańkach i nie zdajemy sobie sprawy z sytuacji innych. Z perspektywy pracownika na etacie brak 10 zł na podpaski może być dziwny, ale są osoby, które potrzebują wsparcia. Nie wybieramy sobie tego, że mamy okres. Podobnie jak nie wybieramy sobie faktu, że korzystamy z toalety, czasami nawet publicznej, i że możemy tam liczyć na papier toaletowy. Nie chodzimy z własnym.

Różowa Skrzyneczka przyniosła wzrost świadomości w tej kwestii, a Pani – tytuł Wrocławianki Roku 2021, a jak wygląda praktyka korzystania ze skrzyneczek? Zaczęło się od kobiet w kryzysie bezdomności, ale one często nie mają wstępu do tych przestrzeni, w których mogłyby skorzystać z bezpłatnych podpasek.

Do kobiet w kryzysie bezdomności staramy się trafiać poprzez organizacje, które je wspierają, np. Fundację DAJ HERBATĘ czy Fundację „Serce Miasta”. Są miejsca, w których skrzyneczki cieszą się wyjątkową popularnością wśród takich pań. We Wrocławiu w kinie Nowe Horyzonty jest skrzyneczka przyjazna paniom bez stałego miejsca zamieszkania i wyposażenie tej skrzyneczki szybko znika.

Przyjrzyjmy się bliżej skrzyneczkom. Co się znajduje w środku i czy rzeczywiście są to środki wyłącznie dla kobiet?

Podpaski są naszym produktem bazowym i powinny być w skrzyneczkach, ale zdarza się bardziej rozbudowane wyposażenie, np. wkładki uroginekologiczne, które służą osobom z problemem nietrzymania moczu, także mężczyznom. Niestety są bardzo drogie i można je znaleźć w zaledwie kilku skrzyneczkach w Polsce. Pojawiają się pomysły dotyczące pieluch. Trochę to wyposażenie zależy od konkretnego miejsca, które zna potrzeby swojej społeczności. Dla nas podstawowym produktem są podpaski i tampony.

Jak wyglądają formalności przy skrzyneczce? Zaczyna się od telefonu, zgłoszenia potrzeby i co się dzieje dalej?

Każdą sytuację traktujemy indywidualnie. Pytamy dzwoniących, czy mają możliwość zakupu skrzyneczki, czy też nie. Bezpłatne skrzyneczki oferujemy miejscom pomocowym, czyli stowarzyszeniom, ośrodkom pomocy społecznej, fundacjom. Miejscom, które nie świadczą pomocy, podpowiadamy, gdzie kupić skrzyneczkę, kontaktujemy z naszym producentem. Koszt skrzyneczki to 84,99 zł brutto. Bezpłatnych skrzyneczek nie kupujemy firmom i samorządom, bo one mają swoje budżety. Są miejsca, do których wysyłamy i skrzyneczki, i podpaski za każdym razem, kiedy są potrzebne. W tej grupie są na przykład szkoły specjalne i szpitale.

Czy oprócz skrzyneczek wysyłacie jakąś listę standardowego wyposażenia?

Wraz ze skrzyneczką wysyłamy nasze standardy. Osoba, która dostaje od nas skrzyneczkę lub ją kupuje, staje się jej opiekunem i musi się o nią troszczyć. Wśród zasad są standardy dotyczące osób z niepełnosprawnością. Komunikujemy, by zwracać uwagę na jej dostępność, by wieszać ją na odpowiednim poziomie. Jeśli chodzi o zawartość, dajemy dowolność, ale zwracamy uwagę, że skrzyneczka powinna być pełna. Ważne jest dla nas, żeby otrzymywać informację, że gdzieś jest pusta skrzyneczka. W takiej sytuacji kontaktujemy się z danym miejscem i pytamy, co się stało. W ten sposób dowiadujemy się na przykład, że opiekun już zmienił lokalizację albo np. szkolna rada rodziców w danej chwili nie może wspierać w tym zakresie szkoły. Rozpatrujemy każdy przypadek indywidualnie i zdarza się, że to my dosyłamy brakujące podpaski.

Od pierwszej skrzyneczki minęło kilka lat. Jak się zmieniła Wasza sytuacja osobista i w fundacji?

Przed 2019 r. też byłyśmy aktywistkami, ale na mniejszą skalę. Miałyśmy różne pomysły, różne kierunki. Teraz koncentrujemy się na jednym temacie. Robimy wiele rzeczy, ale zawsze wokół miesiączki i niwelowania wykluczenia społecznego. Takie zawężenie daje nam więcej możliwości. Udaje się osiągać konkretne rezultaty. Ostatnio zadziałałyśmy w obszarze VAT-u na kubeczki menstruacyjne. VAT na takie produkty jak podpaski i tampony w Polsce wynosi 5 proc., a na kubeczki menstruacyjne wynosił 23 proc. Od kilku lat apelowałyśmy do ministerstw, ale też do rządu razem z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, którego udało nam się przekonać, żeby VAT na kubeczki menstruacyjne i dyski menstruacyjne obniżyć. I to się nam udało. Jesteśmy też w trakcie pilotażowego projektu Ministerstwa Edukacji Narodowej, który dotyczy doposażenia szkół w podpaski, ale też edukowania. Miesiączka to wąski temat, ale czujemy, że możemy wiele w nim osiągnąć i zaproponować rozwiązania, które zmienią coś na lepsze.

Temat wąski, ale też niełatwy. Czy spotykacie się z negatywnymi reakcjami? Czy nadal są w rządzie, samorządach, instytucjach ludzie, którzy lekceważą potrzeby kobiet w tym zakresie?

Oczywiście, że tak. Odnośnie do pilotażu, który robimy z MEN, to pojawiła się interpelacja posła Prawa i Sprawiedliwości. Oburza go fakt, że chłopcy i dziewczynki uczą się na wspólnych zajęciach o menstruacji. Dla niego to nie do przyjęcia. Takich sytuacji jest coraz mniej na szczęście, ale zdarzały się akcje, które miały na celu udowodnienie, że nie ma potrzeby edukowania w tym zakresie, że to jest temat do omawiania w domu, że nie istnieje wykluczenie menstruacyjne. Pamiętam takie argumenty, że jeśli my chcemy podpasek w szkołach, to oni chcą golarek. Była też zmasowana akcja osób związanych z Konfederacją. Chłopcy wyrzucali podpaski ze skrzyneczek. Nie brakuje osób, które źle o nas mówią, ale jesteśmy na to gotowe. Dopóki to nie przekracza naszych granic osobistych, to przyjmujemy to ze spokojem.

Jakie macie plany związane ze skrzyneczką?

Najbardziej zależy nam, żeby po pilotażowym programie MEN zdecydowało się na uregulowanie dostępu do bezpłatnych podpasek i edukacji menstruacyjnej w szkołach. Zależy nam na tym, żeby jesienią wypuścić w świat naszą online’ową Akademię Menstruacji, w której będzie można znaleźć kompleksową wiedzę. Jednocześnie ta wiedza będzie miała dostępną formę. Chcemy ją prezentować w kilku językach i przygotować wideo z napisami i tłumaczeniem na PJM. Trzecim celem jest docieranie do nowych grup. Chcemy wspierać więźniarki. Oczywiście chcemy także pozyskiwać środki na nasze działania. To nasza pięta achillesowa.

Planujecie również działania związane z niepełnosprawnością?

Cały czas się rozwijamy. Naszym marzeniem jest, żeby pracowała z nami osoba z niepełnosprawnością, która mogłaby być samorzeczniczką i usprawniać nasze działania w kontekście dostępności oraz potrzeb osób z niepełnosprawnością. Chciałybyśmy, żeby nasze filmy były dostępne, chociaż nie zawsze wystarcza nam na to funduszy. Kolejnym naszym działaniem jest współpraca z komfortkami. Z tą inicjatywą wyszły do nas prezeski organizacji tworzących Koalicję „Przewijamy Polskę”. Z ogromną radością do tego przystępujemy. Mamy nadzieję, że różowa skrzyneczka stanie się standardem w komfortkach. Przekażemy Koalicji 10 skrzyneczek na początek i widzimy przestrzeń dla szerszej współpracy. Wpisuje się to w naszą misję, by czynić świat bardziej przyjaznym i dostępnym.

Dziękuję za rozmowę.