Mój kolega w trakcie pandemii bardzo ciężko przeszedł covid. Przez kilka miesięcy był w śpiączce farmakologicznej na sztucznym płucosercu, czyli był w jeszcze większym zagrożeniu niż chorzy podłączeni do respiratora. Respirator przeżywało 5–10 proc. pacjentów covidowych. To, że Piotr przeżył płucoserce, było statystycznym cudem. Jednak w trakcie terapii doszło do powikłań nerwów w stopach i odtąd Piotr porusza się na wózku. 

Jesteśmy sąsiadami na Ochocie i parę razy pomagałem mu dostać się do mieszkania. W kamienicy na szczęście jest winda, ale otwarcie ciężkiej stalowej bramy wymaga pomocy drugiego człowieka. A potem po drodze do windy jest pięć schodków. Piotr wstaje z wózka i wchodzi z trudem po stopniach.  

Dwaj inni moi koledzy co drugi dzień jeżdżą na dializy. Każda taka procedura trwa około czterech godzin. Trzeba przeformatować sobie życie. Niedaleko mnie była kiedyś stacja dializ. Codziennie widywałem tam busa, pięknego i nowego mercedesa, który dowoził pacjentów z domu na zabiegi.  

Pomyślałem przy okazji o innym ułatwieniu, jakim są buspasy. Miasto Warszawa wytycza je na kolejnych ulicach od 1993 roku. Jest ich teraz 68 km. Transport osób z niepełnosprawnościami jest uprzywilejowany, podobnie jak ruch autobusów i taksówek.  

Nowoczesne państwo ma przygotowane na wszelkie okazje procedury. Dotyczy to codziennego funkcjonowania, ale staje się jeszcze ważniejsze w obliczu wypadków losowych. Jest susza – trzeba zapewnić wodę. Jest powódź – trzeba ewakuować mieszkańców. Jest pożar – trzeba go ugasić i zapewnić bezpieczeństwo ludziom. Jest pandemia – trzeba błyskawicznie załatwić miejsca w szpitalach i wdrożyć program szczepień.  

Zwykle do procedur i planów dochodzi jeszcze improwizacja. Przypomina mi się taki detal z historii przyjmowania uchodźców wojennych z Ukrainy: na początku wpuszczano tylko ludzi, ale bez zwierząt. Ukraińcy byli zmuszeni porzucać swoje psy i koty przed granicą. Każdy, kto ma zwierzę domowe, może sobie wyobrazić, jak traumatyczne jest to przeżycie. Jednak w ciągu kilku dni zmieniono procedury i odtąd ludzie byli wpuszczani ze zwierzętami. Państwo okazało się elastyczne.  

Elastyczność jest być może słowem-kluczem w sprawie zarządzania zdarzeniami losowymi. Procedury są fundamentalnie ważne, ale trzeba umieć je dostosowywać do zmieniających się okoliczności.  

Żyjemy w świecie groźniejszym niż jeszcze 20 lat temu. Katastrofa klimatyczna powoduje więcej zdarzeń nadzwyczajnych, takich jak: pożary, susze, opady nawalne i powodzie błyskawiczne. Polacy, którzy kupili domy w Hiszpanii, nagle orientują się, że latem jest tam 40 stopni, a woda jest racjonowana. Niepodlewane trawniki zamieniają się w wyschłe ścierniska, a w basenie nie można się ochłodzić, bo nie ma go czym napełnić.  

Dodatkowo pogorszyła się sytuacja międzynarodowa. Rosja najechała Ukrainę. Wojskowi i szefowie wywiadów otwarcie ostrzegają, że może nawet już w 2027 roku zaatakować kraje NATO. Amerykański parasol bezpieczeństwa dla Europy stał się wątpliwy. Prezydent Trump jest nieobliczalny i impulsywny. Prezydent Putin jest obliczalny i chłodny, ale nie wiemy, jakie konkretnie obliczenia toczą się w jego głowie. Ile jest w stanie zaryzykować.  

Na pierwszej linii zagrożenia są państwa bałtyckie, ale dużo mówi się też o tak zwanym przesmyku suwalskim, czyli części Polski oddzielającej obwód królewiecki Rosji i terytorium Białorusi. Wojna na terytorium Polski przestała być niemożliwa. Ludzie nam pomogą w razie czego.  

Ludzie w sytuacji katastrofy są empatyczni. Ale musimy mieć w kieszeni gotówkę na ewentualność, że nie będzie prądu i bankomaty nie będą działały. Musimy mieć wodę i niepsującą się żywność. Samochód musi być zawsze zatankowany. Musimy mieć leki na zapas.  

Szczęście sprzyja przygotowanym. 

Artykuł pochodzi z numeru 4/2025 magazynu „Integracja”. Jego głównym tematem są kryzysy, zagrożenia, katastrofy...  

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach i jak można otrzymać magazyn Integracja.

 Okładki numeru 4 numeru Integracji z 2025 roku. Jego tematem są kryzysy, katastrofy i zagrożenia. Na jednej jest Magdalena Sipowicz, kobieta z protezą nogi, a na drugiej Bartosz Urbaniak, młody mężczyzna chodzący o balkoniku, który trzyma w ręku rulon z napisem Paszport życia.