Nurkowanie – sport ekstremalny czy terapia?
Nurkowanie to sport zaliczany do tych z rodzaju ekstremalnych. Woda nie jest naturalnym środowiskiem człowieka. Jednak jej specyfika pozwala na to, co na powierzchni nie zawsze jest możliwe. Mniejsze opory, lżejsze ciało, większy zakres ruchów, stan kompletnego wyciszenia, poczucie lekkości i wolności. Dlatego nurkować mogą także osoby, których sprawność jest znacząco ograniczona.
Iza, 37-letnia mieszkanka Gdyni, pracuje w Instytucie Plusik-Minusik na stanowisku asystent terapeuty. Od urodzenia „towarzyszy” jej czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce z wadą wymowy. Porusza się samodzielnie, jednak by pokonać dłuższe dystanse używa elektrycznego wózka inwalidzkiego typu skuter.
- Gdy miałam jakieś 10 lat, przyznałam się rodzicom, że moim wielkim marzeniem jest nurkowanie. Oczywiście wówczas mama popatrzyła na mnie jak na wariatkę i usłyszałam „ależ wymyśliła”. Mój tato z kolei zawsze powtarzał: „jak tylko wygram w Lotto, będziesz nurkowała” – zwierza się Iza.
Parę lat później zaczęła śledzić strony internetowe dotyczące nurkowania osób z niepełnosprawnością i doszła do wniosku, że to chyba jednak nie dla niej.
- Po pierwsze, podstawowym wymogiem dla osoby chcącej zacząć nurkować była dobra umiejętność pływania, a z tym u mnie zawsze było na bakier – przyznaje.
Po drugie, kiedy już śledziła działania organizacji nurkowych, wydawało jej się, że nie ma tam takich osób jak ona. Byli tam ludzie na wózkach, osoby po wypadkach, z zanikiem mięśni, ale nie z porażeniem mózgowym.
- Przynajmniej tak mi się wtedy wydawało – dodaje Iza.
Przepiękna przygoda
Aż pewnego dnia, kiedy siedziała w pracy, nagle jej komórka zapikała. To była wiadomość od koleżanki z propozycją wyjazdu do Ciechanowa na basenowy obóz nurkowy dla osób z niepełnosprawnością.
- W pierwszej chwili osłupiałam, jednak – ku mojemu zdziwieniu – wszyscy wokół mnie, z moją mamą na czele, krzyczeli: „jedziesz nurkować, jedziesz spełnić swoje marzenie!” – wspomina Iza.
Do Ciechanowa jechała spróbować, zobaczyć, czy są choćby najmniejsze szanse na nurkowanie. Nie miała pojęcia, że właśnie rozpoczyna kurs OWD (kurs dla początkujących nurków) i przepiękną przygodę, która trwa do dziś.
- Myślę, że tak naprawdę najtrudniejsza jest praca nad swoją głową, nad swoim myślami – uważa. – To nie jest tak, że mała Iza zamarzyła sobie, że będzie nurkować, a duża Iza za wszelką cenę postanowiła spełnić to marzenie.
Każdy kolejny wyjazd, każde zejście pod wodę rodzi pytania. Czy sobie poradzi? Czy będzie miała jak dotrzeć na lotnisko? Bo każdy wyjazd trzeba „ogarnąć logistycznie”.
- Ale kiedy już jestem na miejscu, wreszcie mogę i muszę wziąć za siebie odpowiedzialność, uwierzyć w siebie. A w życiu często jest mi odbierane do tego prawo – wyznaje.
Iza: Ja naprawdę wierzę, że świat zaczyna się otwierać na osoby niepełnosprawne. Jednak to my musimy wychodzić do ludzi i głośno mówić, czego potrzebujemy. Wówczas spotkamy osoby, z którymi wszystko stanie się możliwe. Ja ich spotkałam. Fot. archiwum prywatne bohaterki
Dla niej jest to jedna z najlepszych form rehabilitacji. Każda wyprawa rodzi wyzwania z pozoru nie do pokonania, a jednak udaje się im sprostać, a to daje solidne podstawy do walki z codziennością. Jak mówi Iza, nurkowanie to nie tylko zanurzenie się w głębinie. Nurkowanie rodzi wiele emocji – radość, szczęście, satysfakcję, ale także obawę, lęk czy niepokój. Na każdym wyjeździe wszystkie te emocje kotłują się w niej niczym mieszanka wybuchowa.
Iza Kawczyńska wszystkie swoje przygody opisuje na blogu „Myśli z mojej głowy”. Fot. archiwum prywatne bohaterki
To jest to!
Kuba z Grodziska Mazowieckiego w grudniu 2009 r. wybrał się ze znajomym do Warszawy na słynną walkę Pudzian vs. Najman. W drodze powrotnej na oblodzonej drodze wpadli w poślizg. Koledze nic się nie stało. Kuba doznał licznych obrażeń całego ciała – czterokończynowy uraz spastyczny, zniszczone narządy wewnętrzne, złamane kości ramienna i udowa, rozległy uraz mózgu.
Nie pamięta czasu pół roku przed wypadkiem i pół roku po wypadku. Zapomniał, jak się mówi, jak się pisze. Chwile po wypadku pamięta jedynie z opowieści rodziny. Jego życie po wypadku wypełniły głównie kolejne operacje i rehabilitacje na Sobieskiego w Warszawie.
Wcześniej przez 12 lat trenował skoki do wody. Po zdarzeniu koledzy skoczkowie niesamowicie go wspierali. Pomagali we wszystkim, w czym trzeba było pomóc. Pewnego dnia fizjoterapeuta zapytał: „Kuba, trenowałeś skoki do wody. Nie chcesz spróbować nurkowania?”. Kuba zapisał się na zajęcia basenowe w Warszawie. Od początku poczuł, że „to jest to!”. Dziś nie wyobraża sobie życia bez nurkowania.
- To jest zupełnie coś innego niż pływanie – tłumaczy. – Bo w pływaniu chodzi głównie o przepłynięcie basenu, wytrzymałość i kondycję. A w nurkowaniu musisz myśleć, musisz ogarniać, ile masz powietrza w butli, na jakiej jesteś głębokości, kontrolować swoją pływalność na odpowiednim poziomie.
Pływanie terapią
To istotne w przypadku Kuby, ponieważ wciąż pracuje nad odzyskaniem sprawności poznawczych, a środowisko wodne, nowe bodźce oraz poruszanie się w trzech (a nie, jak na powierzchni, w dwóch) wymiarach działają na mózg bardzo stymulująco. Nurek przyznaje, że obecnie nurkowanie daje mu ogromnie wiele.
- Po pierwsze, coraz bardziej poprawia się moja mobilność – podkreśla. – Obecnie najbardziej denerwuje mnie dłoń. Nie jest na tyle operatywna, żeby bez problemów obsługiwać sprzęt pod wodą – przyznaje.
Dlatego przez najbliższe kilka miesięcy, kiedy będzie oczekiwał na kolejny wyjazd, skupi się na podniesieniu sprawności dłoni. Nurkowanie daje mu wskazówki, nad czym jeszcze należy pracować na powierzchni.
- To są raczej małe kroczki – przyznaje Kuba.
Ma sparaliżowaną połowę ciała. Nurkowanie uważa za formę terapii.
- Ja od początku miałem w głowie: Kuba, stało się, co się stało, ale teraz skupiasz się tylko na tym, żeby powrócić do tej sprawności, która była kiedyś.
Nurkowanie to dla Kuby droga do odzyskania sprawności. Fot. Grażka Jędrzejowska
- Na początku nie sądziłem, że nurkowanie cokolwiek daje – wyznaje Kuba.
Jednak po kilku latach nurkowania widzi, że wiele umiejętności udało mu się wypracować właśnie pod wodą. A to daje siłę i motywację, by dalej coś ze sobą robić.
- Jest we mnie radość, że ja potrafię, że umiem – zaznacza. – To daje mi też taką satysfakcję, że robię rzecz, którą w ogóle niewielu ludzi może robić. A ja się w tym realizuję, mimo tego, że mam niepełnosprawność. Dodatkowo sprawni nurkowie, którzy ze mną schodzą pod wodę, pomagają mi, na ile jest potrzeba, ale dają mi przestrzeń, żebym radził sobie sam na tyle, ile mogę. To jest piękne, że ludzie, których nie znam, których poznaję pierwszy raz na wyjeździe, chcą mi pomóc.
Kadra jest kluczowa
Bo kadra w nurkowaniu osób z niepełnosprawnościami jest kluczowym elementem tego sportu.
- Są kochani i tyle – mówi o nich Iza. – Nie wiem, czy potrafię dobrać słowa do tego, co robią. 20-30 lat temu osoby niepełnosprawne siedziały pozamykane w domach. Teraz znaleźli się ludzie, którzy nas z nich wyciągają, biorą na drugi koniec świata i wciągają pod wodę. Jest to coś niewyobrażalnego.
Najbardziej urzeka ją w nich to, że są zawsze obok, jednak ich pomoc ogranicza się do niezbędnego minimum.
- To, co mogę, to, co potrafię, muszę zrobić sama – tłumaczy. – W żaden sposób się nie narzucają. Gdy jednak naprawdę potrzebuję pomocy, muszę o nią poprosić, zasygnalizować, że sobie nie radzę. Wówczas albo pomogą, albo podpowiedzą, jak mogę to wykonać sama.
Pod wodą jest tak samo. Zawsze pływa z dwoma partnerami. Zawsze są blisko.
- Mam wadę wymowy, w życiu często nie jestem rozumiana. Takie sytuacje to, jak to się mówi. mój chleb powszedni – przyznaje Iza. – Przerażało mnie to, czy tam, pod wodą, uda mi się porozumieć ze swoimi partnerami. Przecież będę miała „zakneblowane” usta, przecież nic nie będę mogła powiedzieć.
Okazało się, że pod wodą jest zawsze i od razu rozumiana, nie musi kilkakrotnie powtarzać. Pokazuje ręką znak i już każdy wie, o co chodzi.
- Mój partner musi jedynie pamiętać, że „gadam” tylko lewą ręką. Moja prawa ręka, nad którą nie zawsze panuję, często lubi kierować kciuk do góry, co w języku nurkowym oznacza „wynurzamy się” – śmieje się kobieta.
Kadra pomaga między innymi w utrzymaniu odpowiedniej pozycji pod wodą. Fot. Grażka Jędrzejowska
Niepełnosprawność na drugi plan
Istnieje wiele szkół i systemów nurkowania. Wszystkie opierają się na zasadach bezpieczeństwa podczas uprawiania tego sportu. W 1981 roku Jim Gatacre z Kalifornii założył Stowarzyszenie Nurków Niepełnosprawnych HSA (z ang. Handicapped Scuba Association). Powstanie programu szkoleniowego HSA poprzedziły dwa lata pracy zespołu, złożonego z przedstawicieli wszystkich ważniejszych federacji, zajmujących się nurkowaniem. W takim systemie nurkują Iza i Kuba, a także większość nurków z niepełnosprawnością w Polsce.
- Trzeba pamiętać o tym, że teraz, w innych federacjach nurkowych, pojawiły się specjalizacje szkoleń z nurkowania z osobami z niepełnosprawnością. Natomiast system HSA jest jedynym na świecie pełnym szkoleniem, gdzie instruktor od początku do końca jest przygotowany do nurkowania z osobami z niepełnosprawnością – tłumaczy Asia Pajdak-Subry, obecnie jedyna osoba w Polsce, która wydaje certyfikaty dla instruktorów HSA w Polsce. – Do HSA trafiają ci instruktorzy, którzy są zdeterminowani na nurkowanie z osobami z niepełnosprawnościami. My się kierujemy tym, że niepełnosprawność jest jedną z cech danej osoby, ale nie determinuje tego, jakim nurkiem ktoś będzie. Zdarza się, że osoba, która na pierwszy rzut oka jest mocno niepełnosprawna, w wodzie super sobie radzi i ta niepełnosprawność schodzi na drugi plan.
Nurkująca osoba z niepełnosprawnością musi ufać instruktorowi, bo to często od niego zależy jej bezpieczeństwo pod wodą. Instruktorzy, którzy są przygotowywani do nurkowania w HSA, przechodzą symulację niepełnosprawności, czyli na przykład nurkują z zaklejoną maską, żeby doświadczyć sytuacji osób niewidomych. Inne ćwiczenie polega na tym, że ma się unieruchomione ręce i nogi i nie da się całkowicie swobodnie ruszać pod wodą. Nurek musi opracować system znaków pod wodą, a na powierzchni system skorzystania z toalety.
Podczas szkolenia kadry HSA jest też dużo teorii, na szkolenia zapraszane są osoby z niepełnosprawnościami, które opowiadają o swoim funkcjonowaniu. Nie są to rzeczy łatwe, często są intymne, dotyczące fizjologii. To jest ważne, bo instruktorzy dowiadują się, jakie potrzeby i problemy mogą mieć osoby niepełnosprawne i później są przygotowani do tego, by w sposób delikatny i uważny udzielić potrzebnej pomocy.
Ubieranie się w piankę to jeden z najtrudniejszych momentów w przygotowaniach do zejścia pod wodę. Fot. Archiwum prywatne Asi Pajdak-Subry
3 razy „tak”
- Do nurkowania dopuszczamy osoby z wszelkiego rodzaju niepełnosprawnościami. Niepełnosprawność nie wyklucza z nurkowania. Stan zdrowia może wykluczyć z nurkowania – tłumaczy Asia Pajdak-Subry.
Osoby pełnosprawne tak samo nie mogą nurkować z przyczyn zdrowotnych, na przykład ze względu na problemy kardiologiczne. Zawsze wymagane są badania od lekarza nurkowego, które zezwalają na nurkowanie rekreacyjne. Często się zdarza, że lekarz odmawia wydania zgody na nurkowanie, bo zwyczajnie nie wie, że osoba z daną niepełnosprawnością może nurkować, więc powie, że „się nie da”. Nie można się poddawać za pierwszym razem, trzeba szukać dalej.
Asia tłumaczy, że w HSA występuje zasada „3 razy tak”. Po pierwsze, zgodę musi wyrazić lekarz. Po drugie, zgodę musi wyrazić baza nurkowa (bo na przykład centrum nurkowe może być nieprzygotowane, choćby architektonicznie, miejsca nurkowe mogą mieć mnóstwo schodów i ciężko będzie tam przyjąć nurka na wózku). Trzecie „tak” jest instruktorskie.
- Dostałam kiedyś zapytanie od kobiety z porażeniem mózgowym, niewidzącej i niesłyszącej, czy mogłaby nurkować. I się tego nie podjęłam – mówi Asia Pajdak-Subry. – Ale nie dlatego, że uważam, że się nie da. Odmówiłam, bo ja się nie czuję jeszcze gotowa, nie wymyśliłam jeszcze, jak można byłoby przeprowadzić kurs i nurkowanie w jej przypadku.
Co ciekawe, nurkują również osoby z niepełnosprawnością intelektualną.
- Długo się przygotowaliśmy, bo trzeba było przestawić się na inny sposób nauczania – tłumaczy instruktorka. – W tym przypadku nie chodzi głównie o pokonanie barier fizycznych, ale o to, żeby tak nauczyć te osoby, aby były same dla siebie bezpieczne pod wodą. Żeby pokazały, kiedy coś jest nie w porządku albo że nie można nabrać powietrza w płuca i trzeba uciekać do góry. Czyli zachowanie wszelkich procedur bezpieczeństwa. Jest to bardzo zindywizualizowana praca.
Woda wspiera ciało
Asia Pajdak-Subry zaznacza, że nurkowanie jest sportem ekstremalnym – bo zmiana środowiska życia jest ekstremum w samym w sobie.
- To nie jest sport, który nie niesie z sobą ryzyka, bo niesie – podkreśla. – Tylko przez odpowiednie procedury, poprzez dopasowanie do potrzeb to ryzyko można zminimalizować. A wtedy możemy mówić nawet o rehabilitacji celowej. Jeśli ktoś się „zaszczepi” nurkowaniem, to zawsze będzie miał jakiś cel, jakąś poprzeczkę, którą będzie chciał podnieść. To są zajęcia w wodzie, a to medium nas nosi, wspiera nasze ciało.
Osoby z problemami ruchowymi przede wszystkim pozbywają się wózków, kul, balkoników. W wodzie można się poziomować. Dla osób niewidzących i z problemami sensorycznymi jest to z kolei szansa na rozwój zupełnie nowych bodźców, odczuwania grawitacji, ciśnienia.
Kadra pomaga nie tylko pod wodą, ale też na powierzchni. Fot. Archiwum prywatne Asi Pajdak-Subry
Nurkowanie to jest spotykanie ludzi, którzy podobnie myślą. I w bardzo różnorodnym układzie jest to ogromna grupa wsparcia. Ludzie, mimo swoich schorzeń, pomagają sobie nawzajem, uczą się siebie. Na wyjazdach zdarzają się osoby, które jeszcze nie przeszły do końca procesu akceptacji swojej niepełnosprawności. Często właśnie tam następuje konfrontacja z tym, z czym się jeszcze nie pogodziliśmy. Albo pod wodą – gdzie się okazuje, że wszystkiego samemu nie da się zrobić.
- Nikt nie akceptuje niepełnosprawności, ale można nauczyć się z tym żyć. Korzystając z życia maksymalnie, ile się da – mówi Asia Pajdak-Subry.
Marzy jej się, żeby powstawały takie bazy, jak w Pile (pierwsza baza w Polsce z platformą do wchodzenia do jeziora dla osób z niepełnosprawnością). Żeby było więcej dostosowanych łódek. A przede wszystkim, żeby nurkowanie było traktowane jako forma rehabilitacji.
- Obecnie jeżdżę do Tarnowa, gdzie prowadzę zajęcia z przyszłymi rehabilitantami i pokazuję, ile nurkowanie porusza płaszczyzn – podkreśla instruktorka. – Przez to, że ten człowiek wychodzi z domu. Przez to, ile musi poruszyć mięśni i partii ciała podczas pływania, poprzez kontrolę i świadomy oddech. Przez to, że musi podnosić sprawność manualną, żeby zmontować sprzęt, nie mówiąc o kwestiach społecznych. Ale na to trzeba czasu. 20 lat temu, jak zaczynaliśmy działać w Polsce, był jeden jedyny lekarz, który wydawał zgody na nurkowanie osób niepełnosprawnych. Więc to się zmienia.
Winda na wyższy poziom pokładu na jedynej dostosowanej łodzi nurkowej w Egipcie. Fot. Paweł Jędrzejewski
Sprawdź, czy nurkowanie jest dla Ciebie!
- Uzyskaj zgodę lekarza nurkowego (listę lekarzy nurkowych bez problemu można znaleźć w internecie).
-
Zgłoś się na zajęcia basenowe, które odbywają się w większości dużych miast, na przykład:
- Warszawa – Stowarzyszenie To ma sens, Fundacja „Mniejszy Błękit”,
- Kraków – Stowarzyszenie Nautica,
- Piła – Stowarzyszenie Krok po kroku HSA,
- Śląsk – Śląskie Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Płetwonurków,
- dla osób z całej Polski – obóz nurkowy w Ciechanowie – Fundacja Tacy sami.
- Po skończonej części basenowej, z kadrą HSA można udać się do Egiptu lub Chorwacji i dokończyć kurs na wodach otwartych, którego zwieńczeniem jest uzyskanie certyfikatu nurkowego. Zezwala on na nurkowanie do 18 metrów. To furtka do dalszego rozwoju w tym sporcie i wspaniałych wyjazdów w najdalsze zakątki świata.
Komentarze
brak komentarzy
Dodaj komentarz