Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Twórca Teatru Aktora Niewidomego: Nie sprzedaję litości

01.01.2020
Autor: rozmawiała Ilona Berezowska, fot. Archiwum Teatru ITAN
Źródło: Integracja 6/2019
Reżyser prowadzi niewidomą aktorkę

Teatr Aktora Niewidomego ITAN w Krakowie jest jedyny w swoim rodzaju. Od 15 lat grają w nim aktorzy z niepełnosprawnością wzroku. Twórcą Teatru jest Artur Dziurman, popularny aktor teatralny i telewizyjny, reżyser. Uchyla rąbka tajemnicy sukcesu tego niecodziennego przedsięwzięcia oraz opowiada o 13-odcinkowym serialu „Pasjonaci” – do oglądania w TVP.


Ilona Berezowska: Jak to się zaczęło?

Artur Dziurman: Mój serdeczny kumpel, który jeździł na wózku, zaproponował mi któregoś razu, żebyśmy zrobili jakąś fajną scenę teatralną dla osób z niepełnosprawnościami. Pierwszą w Polsce. Taką, żeby się mogli spotykać, integrować, grać. Pomysł się spodobał. Powołaliśmy z Wojtkiem Tatarczuchem stowarzyszenie. Niestety, w trakcie budowy naszej sceny Wojtek zmarł i zostałem z tym sam. Musiałem podjąć decyzję, czy tę ideę odrzucę, czy będę drążył. W tym czasie można było się starać o granty unijne. Pojawili się niezwykli ludzie, którzy pomogli mi napisać wnioski i to wszystko zorganizować. Napisaliśmy wniosek, wygraliśmy i ruszyliśmy. Przeprowadziliśmy zajęcia dla osób niewidomych, nauczyliśmy ich warsztatu aktorskiego, zrobiliśmy przedstawienie i zagraliśmy je 60 razy. To były „Dzikie łabędzie”.

Na tym nie poprzestaliście.

Na bankiecie po ostatnim przedstawieniu podeszli do mnie niewidomi aktorzy. Chociaż tak naprawdę aktorami stali się później, gdy zorganizowaliśmy dla nich akademię aktorską. Uczyliśmy emisji głosu, wychodzenia na scenę, dykcji, poczucia prozy, piosenki itd. Wróćmy jednak do tamtej chwili. Podeszli do mnie i zapytali:

- A co robimy dalej?

- A co mamy robić dalej? – pytałem zaskoczony.

- Nie będziemy już grać dalej?

- A chcecie dalej grać?

- No tak! – odpowiedzieli z entuzjazmem.

Mówili, że szkoda tego grania, że fajna grupa się zawiązała, wyszli z domu, znaleźli w tym radość i pasję: życie nabrało sensu. Pomyślałem, że skoro tak mówią, to trzeba robić, i tak to ruszyło dalej.

Reżyser Artur Dziurman z niewidomą aktorką Dorotą Ziental podczas pracy na planie
Artur Dziurman i Dorota Ziental podczas pracy na planie serialu „Pasjonaci”

Zmienił Pana kontakt z aktorami niewidomymi?

Mam swój sposób bycia, jestem bezpośredni, szybko nawiązuję kontakty. Jestem gadatliwy i mówię to, co myślę, a nie to, co trzeba lub wypada powiedzieć. Z tego powodu bywam wyrzucany poza nawias i ciężko się ze mną pracuje, ale staram się być zawsze w zgodzie ze sobą i prawdziwy. Myślę więc, że to mnie nie zmienia, a Teatr Aktora Niewidomego ITAN prowadzę już od 15 lat. Szybko się okazało, że znajdujemy wspólny język i nawiązujemy relacje. Włożyliśmy w to przedsięwzięcie ogromnie ciężką pracę. Każda próba kosztowała mnie zmianę trzech koszulek – tak się pociłem, żeby pokazać pewne zależności występujące na scenie. Oczywiście nauczyłem się wtedy również pewnej pokory, optymizmu, niezałamywania się z powodu błahych wydarzeń. Chociaż akurat problemy, z którymi się mierzyłem, błahe nie były. Mimo wszystko dzięki tej współpracy na swoje problemy finansowe czy rodzinne starałem się patrzeć innymi kategoriami. Aktorzy niewidomi mają tak bardzo utrudnione życie, więc dlaczego ja, który jestem zdrowym i pełnosprawnym człowiekiem, wykonującym tak szlachetny zawód, jakim jest aktorstwo, reżyseria czy prowadzenie jedynego w Polsce Teatru Aktora Niewidomego, nie potrafiłbym wznieść się ponad własne problemy.

Łatwo jest sprzedać spektakl grany przez niewidomych aktorów?

Łatwo jest sprzedać każdy spektakl, jeśli grają tam aktorzy znani z telewizji, z seriali. Teatr Aktora Niewidomego to inna sprawa. Robimy w pełni profesjonalne przedstawienia. Sprzedając spektakl w domach kultury czy instytucjach, nigdy nie używam argumentu niepełnosprawności. Nie żałuję aktorów, nie sprzedaję litości. Powtarzam: zrobiliśmy tak fantastyczny spektakl, że widzowie na końcu wstaną z miejsc. Dużo gram i wiem, że owacje na stojąco zdarzają się rzadko, a my tworzymy przedstawienia, które poruszają, zmuszają do refleksji i zostawiają jakiś ładunek emocjonalny. Gramy spektakl Maeterlincka „Ślepcy”, gramy „Brata Naszego Boga”, Kabaret Starszych Panów i „Cyganerię”. Widzowie nie dowierzają. Pytają, czy nasi aktorzy naprawdę nie widzą.

Ekran monitora, na którym widać dwa ujęcia kamer. Na obu jest niewidoma Dorota Ziental
Na planie serialu „Pasjonaci”

Nadal czuje Pan satysfakcję z tej działalności i ma entuzjazm do dalszych działań?

Gdybym nie czerpał z tego energii, tobym tego nie robił. Przecież w każdej chwili mogę powiedzieć: dosyć! Nadal widzę w tym sens. Gramy 4‒5 spektakli w miesiącu. Zrobiliśmy dwa filmy, premierę ma nasz serial „Pasjonaci”. Zaczynamy budować własny teatr. Dzieją się u nas rzeczy niebywałe. Z ubolewaniem jednak stwierdzam, że ta praca jest niedoceniana przez włodarzy miasta i kraju. Na szczęście znajdujemy wsparcie. Serial „Pasjonaci” kręcimy dzięki Fundacji ORLEN – DAR SERCA, Telewizji Polskiej SA i PFRON-owi. Już wiem, co zagramy na deskach własnego teatru, ale jeszcze zachowam to dla siebie. Na pewno będzie pięknie.


okładka numer 6/2019 magazynu Integracja z Dorotą Ziental i jej psem przewodnikiemArtykuł pochodzi z numeru 6/2019 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas