Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Pomoc czy przekupstwo?

04.11.2019
Autor: Sylwia Błach, fot. Marcin Matysiak – Kaskader Kadr
Źródło: Integracja 4/2019
Sylwia Błach

W internecie znowu wrze. Poruszenie na grupach dla osób z niepełnosprawnością wywołuje najgorętszy temat ostatniego półrocza: 500+. Pytanie goni pytanie: o wnioski, procedury i niesprawiedliwość. Niepełnosprawni Wojownicy Internetu spędzają godziny, pisząc o najważniejszym temacie sezonu. Nie dziwię się im, że nie mają potem sił i czasu pracować.

O roszczeniowej postawie osób z niepełnosprawnością powiedziano już wiele słów zarówno sprawiedliwych, jak i krzywdzących. Nic jednak mnie tak nie denerwuje jak ludzie, którzy żądają pieniędzy od państwa, nie robiąc nic w zamian. Wychowano mnie w poczuciu, że pieniądze NIE leżą na ulicy – wymagają pracy i zaangażowania. Dlatego od 18. roku życia pracuję, dlatego też od pewnego czasu nie pobieram renty – nie należy mi się, gdyż zarabiam za dużo. Nikogo nie obchodzi, że dziesiątki tysięcy wydam na nowy wózek, bo stary się zepsuł. Pracuję, zarabiam, radzę sobie sama. Żyję w kraju, w którym zaradność dyskryminuje człowieka.

Tymczasem codziennie spotykam ludzi z niepełnosprawnością, którzy nie pracują, bo nie chcą. Ludzi, którzy mówią mi wprost: im nie wolno pracować. Są niepełnosprawni. Jest im ciężko. Dlatego godzinami siedzą na Facebooku, wiedzą o wszystkim, co się dzieje u sąsiadów, wklejają memy i komentują, wszystko komentują: ten jest głupi, ten jest brzydki, a mnie jest tak źle, bo jestem niepełnosprawny. Czasem, z przekąsem, zazdroszczę im wolnego czasu, gdy zrywam się wcześniej z łóżka (bo wyjście z domu zajmuje mi więcej czasu niż osobie pełnosprawnej) i jadę godzinę do pracy.

Wiem, że w wielu miastach o pracę ciężko. Szanuję tych, którzy próbują ją dostać, ale coś nie wychodzi. Jednocześnie zbyt często widzę ludzi, którzy twierdzą, że nie mogą pracować. Nie mogę milczeć – jako osoba z rdzeniowym zanikiem mięśni codziennie walcząca ze swoimi słabościami. Nie umiem milczeć, gdy kolejny Wojownik Internetu tłumaczy mi, że nie jest w stanie pracować. Wybacz. Nawalasz w klawiaturę godzinami? To możesz pracować. Tylko ci się nie chce.

Prowadzenie mediów społecznościowych to jeden z pierwszych zawodów, jaki przychodzi mi do głowy. Wymaga wiedzy, którą można znaleźć w internecie, i odrobiny kreatywności. Poza tym copywriting – pisanie tekstów na zamówienie. Ja jestem programistką – o ile nauka języków programistycznych wymaga dużo nauki, by opanować je w stopniu potrzebnym do pracy, o tyle robienia stron internetowych w Wordpressie można nauczyć się w kilka miesięcy.

Niestety, system kuleje. Kuleje, bo zamiast wspierać ludzi, którzy działają, promuje niezaradność. Rzuca pieniędzmi w obywateli i mówi: „radźcie sobie!”. I choć to „pięćset” pomoże w niektórych przypadkach, to dla większości jest kroplą w morzu potrzeb. Celem dobrze funkcjonującego państwa nie powinno być rzucanie kasą, a dawanie możliwości. Szkoleń, asystentów, opiekunów, pielęgniarek. Sprzętu: pieluch, wózków, protez. Oprogramowania: tego, które czyta tekst na ekranie, i tego, które umożliwia pisanie przez dyktowanie. Przede wszystkim jednak dobrze funkcjonujące państwo powinno pokazywać obywatelom, jakie są możliwości. Informować o nowych zawodach, aktywizować, szkolić (piszę o tym w artykule „Zawody przyszłości”).

Czasami, w wolnej chwili, gdy zacznę rozmawiać z którymś z Wojowników Internetu, odkrywam, że niechęć nie zawsze bierze się z lenistwa. Czasami pochodzi z niewiedzy. Z braku świadomości, że istnieją nowoczesne zawody potrzebujące świeżych umysłów. Z braku wiedzy o nowych technologiach zmieniających stare branże. Może zatem zamiast znów rzucać w ludzi kwotami, które niewiele zmienią, warto spojrzeć na problem z szerszej perspektywy?

Stare porzekadło mówi o wędce i rybie.

Ja wiele lat temu wybrałam wędkę. Mój kraj mnie za to każe, bo choć wydatki mam znacząco wyższe niż osoba pełnosprawna, to muszę sobie radzić. I uważam, że radzę sobie świetnie. Ale ciągle naiwnie wierzę, że wybory coś zmienią. I coraz więcej osób będzie dostawało wędkę. Z pełną instrukcją obsługi. I przede wszystkim z poczuciem, że ta wędka im się opłaca. Bo możemy sobie gadać o motywacji do zatrudnienia, ale w końcu każdy z nas trafia w miejsce, w którym motywacja zderza się z zimną kalkulacją.


Sylwia Błach – pisarka, blogerka, działaczka społeczna, modelka, ambasadorka kampanii Dotykam =Wygrywam, promującej samobadanie piersi. Wolontariuszka Fundacji Jedyna Taka, laureatka stypendium ministra za wybitne osiągnięcia. Wyróżniona przez markę Panache w konkursie Modelled by Role Models Nowy Wymiar Piękna jako „Wzór do Naśladowania”. Finalistka konkursu Mocne Strony Kobiety magazynu „Cosmopolitan”. Pracuje jako programistka i jest doktorantką na kierunku: informatyka. Choruje na rdzeniowy zanik mięśni, porusza się na wózku. Prowadzi blogi, jeden poświęcony literaturze, niepełnosprawności, programowaniu i podróżom, a drugi – modzie i urodzie. W 2017 r. znalazła się w I edycji Listy Mocy, publikacji wydanej przez Integrację, z sylwetkami 100 najbardziej wpływowych Polek i Polaków z niepełnosprawnością. Więcej: sylwiablach.pl.


Okładka magazynu Integracja. Na okładce tytuł Integracja LAB i zdjęcie architekta z rozłożonymi planami budynku, w tle wieżowceArtykuł pochodzi z numeru 4/2019 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

Komentarz

  • Nie zgodzę się z Panią widać, że ma Pani troszkę zaburzony osąd rzeczywistości....
    M.Sz.
    04.11.2019, 12:18
    1. "Nie umiem milczeć, gdy kolejny Wojownik Internetu tłumaczy mi, że nie jest w stanie pracować. Wybacz. Nawalasz w klawiaturę godzinami? To możesz pracować. Tylko ci się nie chce." - Jak Pani widzi pisze komentarz, czyli "Walę w klawiaturę". Proszę teraz pzrejsc się do dowolnej firmy i zapytać, czy zatrudnią do pracy przy komputerze osobę nie(do)widzącą, czy zainwestują w dostosowanie stanowiska pracy, które pozwoli jej pracować z wydajnością 50% lub mniej osoby pełnosprawnej. Proszę popytać po Muzeach, archiwach, szkołach, urzędach, ja to zrobiłem i "pomyślimy jakby przeszedł Pan (przypadkiem) rekrutację". 2."Prowadzenie mediów społecznościowych to jeden z pierwszych zawodów, jaki przychodzi mi do głowy. Wymaga wiedzy, którą można znaleźć w internecie, i odrobiny kreatywności. Poza tym copywriting – pisanie tekstów na zamówienie. Ja jestem programistką – o ile nauka języków programistycznych wymaga dużo nauki, by opanować je w stopniu potrzebnym do pracy, o tyle robienia stron internetowych w Wordpressie można nauczyć się w kilka miesięcy." Do prowadzenia mediów społecznościowych nikt nie zatrudnia z ulicy, wymagane jest komercyjne doświadczenie. Stażu nikt nie zrobi zdalnie, trzeba więc dojechać na wózku do firmy, a dostosowanie tegoż stanowiska do nie(do)widzących bez wsparcia PFRON, które na dostosowanie stażu nie przysługuje? Copywriting, bez doświadczenia w agencji, jest o tyle bardziej dostępny, że są ogłoszenia i faktycznie można tak pracować. Tylko, czy ON ma być niewolnikiem? Nie wiem kiedy ostatnio Pani interesowała się stawkami, ale te przekraczające 1-2 złote za 1000 znaków są rzadkie. tysiąc znaków to jakieś pół strony. Są oczywiście i lepsze zlecenia, ale do publicznej oferty najczęściej trafiają tzw. masowe precle lub teksty blogowe niskiej jakości. Te lepsze zostają raczej w agencjach. Kolejnym strzałem w kolano jest mówienie o Wordpressie, to kwestia miesiąca. Tylko nikt nie zatrudni "|speca" od WP po takim kursie. Potrzebne jest tzw. portfolio a dodatkiem we wszystkich ogłoszeniach są JavaScript,HTML, czasem SQL lub programy graficzne (niezbędne do cięcia layoutów). Żeby nie nazwała mnie Pani "wojownikiem Internetu": zajmowałem się każdą z tych dziedzin, nigdy nie na umowę o pracę, stawka godzinowa (po przeliczeniu) wychodziła około 5zł. Powiem więcej: poza zamieszczaniem ogłoszeń, nawet i na tej stronie, które przyciągały najwięcej "Werbowników do programów aktywizacyjnych", rozsyłałem też CV do firm. Coś koło setki lub dwóch. Liczba odpowiedzi wyniosła koło 10, tylko z dwóch wynikła współpraca ze stawkami dającymi w sumie ułamek płacy minimalnej. Nie, nie żalę się, ja tylko stwierdzam fakt, że takie szarpanie się nie ma sensu. Szeroko pojęta administracja nie jest zainteresowana ON, co potwierdził NIK, a firmy prywatne nie są zainteresowane ON ze specjalnymi schorzeniami, polecam raport PIP z tego roku. Badania pokazują, że ON na wózku jako pracownik jest 5 do 10 razy bardziej akceptowana przez pracodawcę niż niewidomy, głuchy czy "ze schorzeniami umysłowymi". Tyle w temacie i proszę traktować innych z większym zrozumieniem, pewna ironia jest dopuszczalna, ale takie generalizowanie nie przystoi przyszłej Pani Doktor. Choćby dlatego, że wiele ON nie ma nawet sprawnego komputera (zapewne około 1/3-1/2). Wiem o czym mówię, bo doktorat obroniłem kilka lat temu i od tego czasu jestem postrachem PUPów czy MRPiPS itp., dla nich ON powinna właśnie zajmować się takim kreatywnym zawodem jak copywriting precelków lub sprzątanie w urzędzie. O tym, iż niewidomy mógłby być nauczycielem czy urzędnikiem nikt nie pomyślał w tym kraju. Bo tu nie chodzi o równość szans, nie o rozwój, a o pozyskanie niewolniczej siły roboczej, bo nasi pracownicy ze wschodu mogą wyemigrować po lepsze zarobki na zachód, a ON takiej możliwości najczęściej nie ma. Dlatego własnie trzeba ON "aktywizować", a nie wesprzeć tak jak potrzeba. :)

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas