Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Poradnik pasażera. Czy leci z nami wózek?

15.07.2019
Autor: Julita Kuczkowska, fot. sxc.hu (2), archiwum prywatne
Źródło: Integracja 3/2019
Julita Kuczkowska, obok niej mężczyzna na wózku, rozmawiają z kobietą z obsługi na lotnisku

Jeszcze kilkanaście lat temu podróże samolotem były w zasięgu tylko nielicznych, głównie z powodu cen biletów. Dziś wypad na weekend do włoskiego Bergamo może kosztować mniej niż wycieczka samochodem nad polskie morze. To kusząca podróżnicza alternatywa. Mam za sobą kilkadziesiąt lotów – najpierw jako osoba słabochodząca, później na wózku manualnym, aż po wojaże z napędem elektrycznym. Nie zawsze było kolorowo. Raz obsługa lotniska zapomniała o mnie i samolot odleciał mi sprzed nosa. Kiedy indziej chciano mi odmówić lotu z powodu baterii przy wózku. Co należy zrobić, żeby podróż samolotem była przyjemna i bezstresowa?

Przed zakupem biletu

Kiedy znajdziesz interesujące połączenie, koniecznie zapoznaj się z polityką przewoźnika, dotyczącą pasażerów z niepełnosprawnością. Zazwyczaj na stronie internetowej linii lotniczej są informacje, w jaki sposób zgłosić przelot osoby niepełnosprawnej, ile sztuk sprzętu ułatwiającego poruszanie można zabrać na pokład oraz czy są limity wagi i rozmiarów wózka.

Sprzętu ułatwiającego funkcjonowanie, takiego jak: wózek, napęd, kule, balkonik, koncentrator tlenu, nie wlicza się do bagażu podróżnego i przewozi się go bez dodatkowych kosztów.

Przewoźnik może odmówić przyjęcia na pokład osoby z niepełnosprawnością tylko wtedy, gdy pasażer lub wózek, na którym się on porusza, stanowią zagrożenie dla lotu. Ma wtedy obowiązek uzasadnić odmowę.

W przypadku kiedy pasażer nie jest w stanie sam zapiąć i odpiąć pasów bezpieczeństwa, założyć kamizelki ratunkowej, samodzielnie jeść, przyjąć leków, korzystać z toalety lub jeśli ma problemy z oddychaniem, przewoźnik będzie wymagał, żeby podróżował z asystą.

Jeśli jakaś wątpliwość nie zostanie rozwiana, warto przed zakupem biletu skontaktować się z przewoźnikiem i dopytać o to, co do czego nie ma pewności. Chciałam kiedyś zabrać ze sobą napęd do wózka w postaci kierownicy rowerowej z akumulatorem, ale nie byłam pewna, czy taka dostawka będzie uznana za sprzęt ułatwiający poruszanie się. Wysłałam e-mail do dwóch linii lotniczych, które realizowały połączenie na wybranej trasie. Podałam rodzaj i pojemność akumulatora oraz dołączyłam zdjęcia dostawki. Jeden przewoźnik nie robił problemów, natomiast drugi odmówił przewozu tego typu sprzętu ze względu na rozmiar; pozwolił zabrać jedynie wózek.

Kiedy zdecydujesz się skorzystać z wyjazdu organizowanego przez biuro podróży, pamiętaj, by poinformować organizatora o potrzebach wynikających z niepełnosprawności oraz o tym, z jakim sprzętem będziesz podróżować. W takiej sytuacji to biuro podróży kontaktuje się z liniami lotniczymi.

Bilet kupiony i co dalej?

Kiedy bilet jest w kieszeni, pozostaje upewnić się, że podczas podróży zostanie udzielona odpowiednia pomoc, a sprzęt poleci z pasażerem. W niektórych liniach lotniczych już na etapie zakupu biletu należy podać informacje o niepełnosprawności, przewożonym sprzęcie i wymaganej pomocy. Niekiedy jest to możliwe dopiero przy odprawie on-line. Inni przewoźnicy oczekują osobnego telefonu lub wiadomości e-mail. Kiedy linia lotnicza przyjmie zgłoszenie, przekazuje informacje do portów lotniczych, z których są start i lądowanie. Nie ma więc potrzeby, żeby dodatkowo kontaktować się z lotniskami, ale dla pewności oczywiście można to zrobić.

WAŻNE jest, żeby informacje o potrzebie asysty zgłosić minimum 48 godzin przed planowanym lotem. Wtedy można mieć pewność, że cały proces pomocy na lotnisku, jak i przewozu sprzętu będzie odpowiednio zorganizowany.

samolot na niebie

Problematyczny elektryk

Wózki elektryczne i dostawki do wózków aktywnych, posiadające akumulatory i baterie, objęte są dodatkowymi procedurami, gdyż traktowane są jako materiały niebezpieczne. W transporcie lotniczym – ze względu na jego specyfikę – istnieją największe ograniczenia co do rodzaju i ilości materiałów dopuszczanych do przewozu. Baterie mogą stwarzać zagrożenie pożarowe.

Do przewozu zazwyczaj dopuszczane są jedynie akumulatory suche, żelowe lub litowo-jonowe. W przypadku tych ostatnich jedna bateria nie może mieć więcej mocy niż 300 Wh. Jeśli sprzęt zasilany jest przez dwie baterie, ta każda z nich może mieć maks. 160 Wh. Baterie przewożone są w kabinie pasażerskiej. Jeśli się da, odłączamy je na czas lotu od sprzętu i koniecznie wyłączamy. Ja w swoim małym napędzie mam baterię wbudowaną, dlatego cały napęd przewożę pod fotelem w kabinie samolotu. Obsługa samolotu zawsze musi zostać poinformowana o tym, gdzie znajduje się bateria. 

Certyfikat lotniczy

Na szczęście coraz więcej producentów sprzętu rehabilitacyjnego bierze pod uwagę opcje podróżowania samolotem. Już na etapie wyboru nowego wózka czy dostawki warto mieć to na uwadze i pytać, czy producent dołącza certyfikat lotniczy. Na takim zaświadczeniu wytwórcy jest zapisana cała specyfikacja sprzętu oraz instrukcja, jak należy z nim postępować podczas transportu samolotem. Certyfikat zazwyczaj jest w języku angielskim. Przydaje się, by nie tłumaczyć załodze, jak odpowiednio postępować ze sprzętem.

Do przewozu samolotem zazwyczaj nie są dopuszczane baterie mokre. Warto jednak zapytać, gdyż niektóre linie lotnicze dysponują specjalnymi pojemnikami na akumulatory i mogą przewieźć nawet te zawierające kwas. Powiedzenie: „komunikacja to podstawa” jest główną zasadą, jeśli chodzi o „latanie z wózkiem”.

Kiedy bateria nie kwalifikuje się do przewozu samolotem, trzeba rozważyć alternatywy. Jedną z nich jest większa zależność od osób trzecich i przejście na wózek manualny. Drugim rozwiązaniem może być wypożyczenie odpowiedniego oprzyrządowania w miejscu pobytu. Powstaje coraz więcej wypożyczalni sprzętu rehabilitacyjnego, szczególnie w okolicach turystycznych atrakcji i w obleganych miastach – np. w Barcelonie można wypożyczyć elektryczny rower-dostawkę do wózka.

W dzień wylotu

Osoba z niepełnosprawnością powinna zjawić się na lotnisku minimum dwie godziny przed odlotem. Wydaje się, że to sporo czasu, ale biorąc pod uwagę wszystkie formalności, kontrolę bezpieczeństwa i dotarcie do samolotu, ten czas mija bardzo szybko.

Od początku pobytu na lotnisku można liczyć na asystę. Należy zgłosić się do wyznaczonego punktu lub bezpośrednio do stanowiska odprawy swojego rejsu.

Pasażerowie z ograniczoną możliwością poruszania się już na tym etapie mogą skorzystać z wózka udostępnianego przez lotnisko. Jeśli poruszają się z własnym sprzętem, to muszą zgłosić się do stanowiska odpraw po specjalną naklejkę, na której powinny się znajdować: nazwisko pasażera, numer rejsu, port wylotowy i docelowy. Z tak oznaczonym sprzętem udają się na kontrolę bezpieczeństwa. Oczywiście cały czas można liczyć na wsparcie lotniskowego asystenta, który towarzyszyć będzie aż do zajęcia miejsca w samolocie.

kobieta na wózku wjeżdża z asystą do autobusu na płycie lotniska

Asysta nie zwalnia z myślenia

Gwarantowana pomoc na lotnisku nie powinna w żadnym stopniu zwalniać pasażera z tego, żeby zerkać na tablicę odlotów i kontrolować sytuację. Pewnego razu na lotnisku w Eindhoven tak bardzo zaufałam asystentowi, że samolot uciekł mi sprzed nosa. Siedziałam sobie spokojnie niedaleko ludzi, którzy wchodzili do samolotu, którym miałam lecieć, gdyż byłam pewna, że asystent czuwa nad wszystkim i za chwilę się zjawi. Straciłam tę pewność w chwili, kiedy samolot zaczął ruszać. To jeden z najbardziej stresujących momentów w moim życiu. Okazało się, że akurat była zmiana zmiany i pracownik zapomniał o mnie. Dziś podeszłabym do stewardesy, która wpuszczała ludzi na pokład, i poprosiłabym o sprawdzenie, kiedy zjawi się moja pomoc.

Niezłą przygodę miałam podczas powrotu z Mediolanu. Pilot od mojego wejścia do samolotu upewniał się, czy na pewno dobrze trafiłam. Zapytałam, skąd taka wątpliwość? Odpowiedział, że kilka razy w miesiącu zdarzają się sytuacje, gdy osoby korzystające z asysty trafiają do niewłaściwych samolotów. Te zdarzenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że fizyczna zależność nie może iść w parze z oddaniem kontroli nad sytuacją i wyłączeniem się. Trzeba być czujnym.

Na pokładzie

Standardowo wejście do samolotu odbywa się przez rękaw lub schodami. Podjeżdżamy wózkiem pod drzwi samolotu albo dostajemy się na poziom wejścia dzięki specjalnemu samochodowi-windzie.

Żeby zająć wyznaczone miejsce, trzeba przesiąść się na specjalne bardzo wąskie krzesło na kółkach, gdyż standardowy wózek nie zmieści się między siedzenia samolotu. Mnie pomaga w tym asystent, bo sama nie dam rady się przesiąść.

Jednym z większych wyzwań w podniebnej podróży jest korzystanie z toalety. Większość samolotów ma pokładowe wózki, które umożliwiają poruszanie się po kabinie (ale zawsze warto taką potrzebę zgłosić wcześniej). Należy pamiętać o tym, że toalety w samolotach bywają bardzo wąskie, a personel może pomóc jedynie w przemieszczaniu się po kabinie pasażerskiej. Przenoszenie z fotela czy toalety nie wchodzi w grę. Jeśli podróżujesz samodzielnie i nie jesteś w stanie samodzielnie przesiąść się na wózek pokładowy i sedes, to o „te sprawy” musisz zatroszczyć się wcześniej, np. przez cewniki zewnętrzne lub inne zabezpieczenia, a także stosując dietę, dzięki której unikniesz rewelacji żołądkowych.

Nie jest możliwe, żeby podczas lotu siedzieć na swoim wózku. Może to być problematyczne dla osób, które potrzebują bardzo dopasowanej stabilizacji. Warto jednak wiedzieć, że na pokładowy fotel można nałożyć swoją poduszkę z wózka bądź mieć specjalne pianki czy wałki, które nie wliczają się do bagażu podręcznego.

Po wcześniejszym ustaleniu z przewoźnikiem istnieje możliwość zabrania do kabiny koncentratora tlenu. 

nogi kobiety i mężczyzny na wózkach. ramy wózków są specjalnie oznaczone kartkami

Zniżka na samolot

Wielokrotnie widzę na forach i grupach dotyczących niepełnosprawności pytania o zniżki. Zresztą kiedy zaczynałam podniebne wojaże, to także szukałam rabatów na loty dla osób z niepełnosprawnością. Skoro są na podróże pociągami i autobusami, to dlaczego nie samolotami? Ale, niestety... Nie spotkałam się z takimi ulgami. Pozostaje polowanie na ogólnodostępne tanie loty. Może się to opłacać zwłaszcza wtedy, gdy trzeba rozważyć wykupienie dodatkowego miejsca na nogi.

Co ciekawe, większość linii lotniczych umożliwia transport pasażerów na noszach. Trzeba jednak wtedy wykupić wszystkie trzy lub cztery miejsca w rzędzie.

Unikaj uszkodzeń sprzetu

Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić. Podczas wsiadania do samolotu i wysiadania z niego osoba z niepełnosprawnością nie do końca ma kontrolę nad tym, co się dzieje z jej sprzętem. Na wózku aktywnym pozostajemy zazwyczaj do drzwi samolotu. Osoby jeżdżące na elektrycznym często muszą się przesiąść na sprzęt lotniskowy już podczas odprawy, gdyż ciężki wózek musi zostać załadowany do luku bagażowego. Trzeba pamiętać o tym, że pracownicy lotnisk i załogi samolotów są szkoleni z zakresu obsługi pasażerów z niepełnosprawnością, ale każdy sprzęt jest nieco inaczej skonstruowany.

Wszystkie małe, ruchome części wózka, jak boczki czy poduszka, a w elektrycznym – joystick, jeśli tylko się da, należy odczepić i zabrać ze sobą do kabiny. Ja zawsze mam w wózku dużą reklamówkę i kiedy z niego zsiadam, to ładuję do niej te elementy, które mogłyby odpaść lub się uszkodzić. Części, których nie da się odczepić, warto odpowiednio zabezpieczyć. Jeśli sprzęt składa się w nietypowy sposób, warto nakleić prostą instrukcję po angielsku (np. naklejkę na drążku z napisem: „drążek do góry – złóż oparcie”).

Po wielu lotach rama mojego wózka jest nieco poodzierana z lakieru. Na czas lotu wózek w luku bagażowym jest bowiem zabezpieczany pasami na klamrach i to właśnie one mogą powodować te odarcia. Jeśli chce się uniknąć takiej sytuacji, warto okleić ramy folią bąbelkową lub taśmą. Robi tak wielu wózkowiczów.

Dobrą praktyką jest wykonanie zdjęć sprzętu dzień-dwa przed lotem. W razie jakichkolwiek uszkodzeń będą dowodem, że usterki powstały podczas transportu. Uwaga: uszkodzenie wózka najlepiej zgłosić, zanim opuści się lotnisko.

Na koniec

Jestem wdzięczna, że żyję w czasach, w których mogę w krótkim czasie znaleźć się po drugiej stronie globu. Kiedyś na takie przygody mogli pozwolić sobie nieliczni, a ich podróże ciągnęły się miesiącami. Jestem wdzięczna podwójnie, że będąc na wózku, mam zapewnioną pomoc w podróżach, a linie lotnicze przewożą mój napęd, dzięki któremu mogę odkrywać nowe rejony i poznawać świat.

Na koniec to, co należy zrobić najpierw – odważyć się. Bo latanie jest fajne i dużo mniej męczące niż wielogodzinna jazda samochodem. A jakie Wy macie patenty na latanie?


okładka magazynu Integracja nr 3 - Joanna Mazur i Jan KlimentArtykuł pochodzi z numeru 3/2019 magazynu „Integracja”.

Zobacz, jak możesz otrzymać magazyn Integracja.

Sprawdź, jakie tematy poruszaliśmy w poprzednich numerach (w dostępnych PDF-ach).

 

Komentarz

  • Mój patent
    Tomek
    26.07.2019, 23:16
    Nie latam bo mnie na to nie stać .

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas