Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Paradoksy refundacji sprzętu

07.02.2019
Autor: Mateusz Różański, fot. archiwum redakcji, M. Różański
Proteza nogi zrobiona z leżących na sobie w słupku monet

Głuchy mężczyzna, zamiast cieszyć się ze znalezienia wymarzonej pracy, boi się, że ją straci z powodu braku aparatów słuchowych. Inny pisze list do wrocławskiego Rzecznika ds. Osób Niepełnosprawnych z pytaniem, kiedy znów będzie można dostać dofinansowanie do wózków elektrycznych. Czy kwestia refundacji sprzętu rehabilitacyjnego musi być w Polsce nierozwiązywalnym problemem?

Brak w praktyce dofinansowania do zakupu wózków elektrycznych, niska refundacja aparatów słuchowych i okularów dla osób słabowidzących. Do tego ceny podwyższane wraz z podnoszeniem limitów przez NFZ. Od lat problemy związane z dostępem do wyrobów medycznych i sprzętu rehabilitacyjnego pozostają takie same. Zwiększają się tylko kwoty, a także lista produktów, która choć obecna na rynku, pozostaje poza zasięgiem przeciętnej osoby z niepełnosprawnością. O tych problemach oraz – w mniejszym stopniu – rozwiązaniach dyskutowano 5 lutego 2019 r. podczas posiedzenia sejmowej Podkomisji stałej ds. osób niepełnosprawnych.

Magia dużych liczb

W Polsce dofinansowaniem sprzętu rehabilitacyjnego i wyrobów medycznych zajmują się Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) i Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON). Jeśli chodzi o pieniądze z tego drugiego źródła, to w dużej części zainteresowani pozyskują je za pośrednictwem Powiatowych Centrów Pomocy Rodzinie. W wielu wypadkach osoby z niepełnosprawnością mogą ubiegać się o refundacje z obydwu Funduszy – choćby na zakup wózków aktywnych. Z roku na rok rośnie też pula środków, które przeznaczane są na refundacje sprzętu i wyrobów medycznych.

O kwotach, które na ten cel przeznaczyło Ministerstwo Zdrowia, mówił Łukasz Szmulski, pełniący obowiązki dyrektora Departamentu Leków i Farmacji. Jak poinformował przedstawiciel resortu zdrowia, według niepełnych danych za 2018 rok 1,5 mln osób skorzystało refundacji wyrobów medycznych. Z tego 2 proc. stanowiły osoby ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Refundacje te pochłonęły w sumie 920 mln zł, z których około 37 mln (4 proc.) zostało wydanych na potrzeby osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.

Według tych samych danych, w sumie w ubiegłym roku zrefundowano ponad 248 mln sztuk wyrobów medycznych, z czego 13,5 mln trafiło do pacjentów ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Największy udział w tej liczbie miały materiały chłonne – np. pieluchy i pieluchomajtki, na refundację których wydano 217 mln zł, co umożliwiło zaopatrzenie ponad pół miliona osób w 213 mln sztuk tych wyrobów.

Jeśli chodzi o wózki, to refundacje na nie otrzymało 2300 pacjentów ze znacznym stopniem niepełnosprawności lub objętych programem „Za życiem”, a wydatki na ten rodzaj sprzętu stanowiły 11,3 proc. wszystkich wydatków na refundację. Według zapowiedzi Marka Wocha z Narodowego Funduszu Zdrowia, w tym roku NFZ wyda na refundację wyrobów medycznych blisko 1,2 mld zł.

W połowie pełna sala, ludzie siedzą za ustawionymi w rzędach stołami, w tle prezydium

PFRON dokłada

O kwotach na dofinansowanie sprzętu rehabilitacyjnego mówił też Michał Pelczarski, dyrektor Biura Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych.

- Do końca trzeciego kwartału 2018 roku na dofinansowanie zakupu wyrobów medycznych PFRON wydał ponad 119 mln zł, z czego skorzystało prawie 145 tys. osób – poinformował dyrektor Pelczarski. – W tym samym czasie na na sprzęt rehabilitacyjny PFRON wydał zaś 5 mln złotych na 3642 osoby – dodał dyrektor.

Obecny podczas posiedzenia Mirosław Izdebski, dyrektor Departamentu ds. Programów PFRON, poinformował też, że Fundusz w ramach tzw. algorytmu przekazał samorządom w 2018 roku ok. 800 mln zł, które miały zostać wydane m.in. na refundację wyrobów medycznych i sprzętu rehabilitacyjnego. W 2019 roku na ten sam cel PFRON ma przekazać ponad 861 mln zł.

- Ponadto w ramach Funduszu Solidarnościowego pracujemy nad specjalnym świadczeniem medycznym Narodowego Funduszu Zdrowia. Jego szacowany koszt to około 250 mln zł – poinformował dyrektor Michał Pelczarski.

Marnowanie pieniędzy

Te idące w setki milionów kwoty owszem, robią wrażenie, ale z drugiej strony trudno przełożyć je na sytuację przeciętnej osoby z niepełnosprawnością. Zwłaszcza że choć pieniędzy jest w obydwu funduszach coraz więcej, to rozkładają się one na coraz większe potrzeby ogromnej rzeszy ludzi.

- Od lat mamy problem z limitami kwot refundacji, np. w wypadku aparatów słuchowych – wskazał poseł Sławomir Piechota (PO). – Od wielu lat widzimy ten paradoks, że wiele osób zaopatrywanych jest w ramach dzisiejszych limitów, do 1200 zł, w aparaty niskiej jakości. Natomiast ceny dobrej klasy aparatów słuchowych zaczynają się od 3000 zł – podkreślił polityk opozycji.

Dodał, że wiele osób dostaje te aparaty, ale potem chowa je do szuflady. Przez co ogromne środki są po prostu marnowane.

W tym samym tonie wypowiadały się także obecne podczas posiedzenia reprezentantki środowiska osób głuchych. Wskazały one na paradoks, że wszczepiane w ramach zabiegu chirurgicznego implanty słuchowe są całkowicie refundowane i nie trzeba za nie płacić, a o wiele prostsze i tańsze aparaty są finansowane tylko częściowo – przez co są de facto znacznie droższe dla użytkowników.

- Jest ogromny dysonans między refundacją aparatów słuchowych a ich cenami. Dobry aparat kosztuje miedzy 7 a 10 tys. złotych, a implant słuchowy – 60 tys. Tymczasem implanty są refundowane w całości, a aparaty tylko częściowo – powiedziała Kajetana Maciejska-Roczan, która przez długie lata była prezeską Polskiego Związku Głuchych (PZG).

Wskazała przypadek dorosłej osoby głuchej, która otrzymała refundację na aparat w wysokości... 700 zł.

Kraina paradoksów

- Implantujemy każdego, kto ma poważną wadę słuchu. Powstaje przy tym pytanie, czy rzeczywiście trzeba te wszystkie dzieci implantować? – dodała Bożena Borowska, sekretarz Polskiego Związku Głuchych. – Zwłaszcza że wydajemy bardzo dużo na implanty dzieci, które mogłyby dobrze funkcjonować w aparacie. Implant kosztuje nawet 100 tys. zł i ma pełną refundację, a aparat kosztuje 20 tys. i trzeba za niego płacić. Może warto by było przemyśleć całe to finansowanie, gdyby lepiej zarządzać środkami, być może także aparaty mogłyby być za darmo.

O innym problemie związanym z implantami opowiedziała Aleksandra Włodarska vel Głowacka, prezeska Polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom Niedosłyszącym „Echo”.

- Bardzo wiele osób się implantuje – i bardzo dobrze! Tylko że dobrze by było zadbać po 5-6 latach od zaimplantowania o procesory mowy – podkreśliła. – Taki procesor kosztuje nawet 30 tys. zł. W sytuacji, gdy przestaje działać, osoba zostaje wykluczona z jakiejkolwiek komunikacji, bo często nie zna języka migowego.

Zdaniem prezeski Fundacji „Echo”, obecny system bardzo utrudnia aktywne życie osobom z niepełnosprawnością narządu słuchu.

- Nasz podopieczny zdobył niedawno wymarzoną pracę – opowiadała. – Przyszedł do nas z takim problemem, że jego aparaty słuchowe są już na wykończeniu i nie wie, jak sobie da radę. Takich sytuacji jest ogromnie dużo.

O innym paradoksie opowiedziała też Bożena Borowska z PZG.

- Osoby dorosłe, jeśli pracują, otrzymują refundację tylko na jeden aparat. By otrzymać dofinansowanie na drugi... muszą udawać się do konsultanta wojewódzkiego – podkreśliła.

Jak poinformował przedstawiciel NFZ Marek Woch, w 2017 roku dla dofinansowano ponad 158 tys. aparatów dla ponad 116 tys. osób powyżej 26. roku życia; ok. 30 proc. osób otrzymało refundację na dwa aparaty. W przypadku dzieci proporcja ta wynosiła ok. 80 proc., bo 4354 dzieci dostało dofinansowanie na 7673 aparatów słuchowych. W sumie na ten cel w 2017 roku NFZ wydał ponad 126 mln zł.

Nie tylko aparaty

O podobnych problemach mówią też osoby niedowidzące, które walczą o podniesienie limitów na zakup specjalistycznych okularów, np. z filtrami wzmacniającymi kontrast kolorów, a także osoby z niepełnosprawnością ruchową, które również marzą o z zwiększeniu limitów, ale też powrocie wózków elektrycznych na listę produktów dofinansowywanych przez PFRON w ramach programu „Aktywny samorząd”. Co ciekawe, w tym roku w ramach tego programu można otrzymać dofinansowanie do skutera z napędem elektrycznym.

Innym problemem jest sam mechanizm refundacji, który wiąże się niestety w Polsce z dość przykrym zjawiskiem.

- Gdy podnoszony jest limit cenowy, to producent podnosi cenę najtańszego wyrobu do tego limitu. Dotyczy to przede wszystkim pieluch i pieluchomajtek – mówił senator Jan Filip Libicki (PSL).

O podobnym problemie mówiła podczas posiedzenia także przedstawicielka Sekcji Krajowej Osób Niepełnosprawnych NSZZ „Solidarność”. Przed laty nad wprowadzeniem nowego systemu refundacji wyrobów medycznych i sprzętu, który miał ukrócić tego typu praktyki i wprowadzić bardziej jasne i przejrzyste zasady, pracował wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda. Po jego dymisji prace nad tymi regulacjami ustały. Jak się jednak okazuje, idea zmiany systemu refundacji dalej w Ministerstwie Zdrowia jest obecna.

- Jedna z koncepcji, nad którą pracujemy jest taka, by pewne grupy wyrobów medycznych były refundowane według analogicznych zasad, co leki. Mogłoby to rozwiązać problem podnoszenia przez producentów cen po każdym podniesieniu limitów – powiedział Łukasz Szmulski.

Duński przykład

- Jeśli zapewni się ludziom np. odpowiednie wózki, poprawi się ich jakość życia – mówił w wywiadzie udzielonym naszemu portalowi, Jens Bouet, prezes Dansk Handicap Forbund, duńskiej organizacji wspierającej osoby z niepełnosprawnością. – Bez nich stają się więźniami własnych domów, ich stan zdrowia się pogarsza, przez to znacznie wzrastają koszty życia. Dlatego traktujemy wspieranie osób z niepełnosprawnością jako długoterminową inwestycję, która zwraca się wraz z tym, jak poprawia się ich jakość życia.

W Danii refundacja sprzętu rehabilitacyjnego i zaopatrzenia medycznego, np. wózków czy aparatów słuchowych, jest nieograniczona.

- To też nie jest tak, że przekazujemy jakąś kwotę z informacją „wydaj to, na co potrzebujesz”, ale raczej poprzez instytucje rządowe i samorządowe możemy kupować i dostarczać osobom z niepełnosprawnością potrzebny im sprzęt tak, by nie musiały się o niego martwić. Jest to jednak możliwe dzięki naszemu systemowi podatkowemu i temu, że mamy po prostu więcej pieniędzy na wspieranie potrzebujących – zauważył Jens Boet.

Powstaje pytanie, czy nie powinniśmy pójść w ślady jego ojczyzny?

Komentarz

  • Fikcyjne dofinansowanie do białej laski
    osoba niewidoma
    08.02.2019, 13:20
    To absurd, że białej laski nie można kupić z dofinansowaniem w firmie zajmującej się sprzętem dla niewidomych, jedynie w sklepie rehabilitacyjnym. Z tego powodu laski są znacznie droższe i mamy mniejszy wybór modeli. Właśnie dlatego nigdy nie skorzystałam z tego dofinansowania. Kiedyś NFZ wyjaśniał, że laski nie można kupić w firmie tyfloinformatycznej, bo jej siedziba nie jest dostosowana do osób na wózkach. Co ma piernik do wiatraka? Poza tym zwykle taki sprzęt zamawia się przez internet, więc argument jest naprawdę od czapy.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas