Protezowe (nie)szczęście
Amputacja nogi to osobisty i społeczny dramat człowieka. Nawet jeśli dzięki terapii poradzi sobie z akceptacją niepełnosprawności, czeka go jeszcze walka o powrót do aktywności.
Adam nie ma wątpliwości, że w Polsce osoba z niepełnosprawnością, jeśli chce prowadzić normalne życie, musi być silna psychiczne i odporna na stres. Do tego mocno zdeterminowana, dobrze zorganizowana i pomysłowa. Jak dobry biznesmen. A to nie wystarczy. Musi mieć jeszcze dużo szczęścia.
Z życia wzięte...
Adam przez trzy lata nie mógł dojść do siebie po wypadku. Miał 19 lat, dopiero skończył liceum. Zaczęły się wakacje. Cieszył się, że może pomóc wujkowi przy żniwach. Potem chciał pojechać z kolegami w Tatry. Układał na przyczepie ścięte siano, które potem zwożono do stodoły. Gdy po raz kolejny wyskakiwał z przyczepy, przewrócił się. Kierowca ciągnika nie zauważył tego i cofnął. Ogromne koło przejechało po nodze Adama. W szpitalu stwierdzono zmiażdżenie kolana i rozerwanie mięśni. Lekarze za każdym razem operując go, dawali nadzieję, że nogę da się uratować. Niestety, konieczna była amputacja – 16 cm powyżej kolana. Kiedy Adam założył protezę, jaka przysługiwała mu z NFZ, jeszcze bardziej się zniechęcił. Początkowo miał bowiem nadzieję, że dzięki niej będzie chodził.
– Uczyłem się chodzenia na protezie tymczasowej. Ta, którą potem dostałem, nie była lepsza – mówi Adam. – Co kilkanaście minut musiałem stawać i coś poprawiać, nie mogłem się schylić, a idąc po schodach, ciągnąłem nogę za sobą. O jakimkolwiek biegu nie było mowy. Kuśtykaniem i przechylaniem na boki zwracałem uwagę. Chodzenie sprawiało mi także ból w kikucie. Poprawiono mi lej, ale pomogło na krótko. Protetyk, który mi go odlewał, powiedział, że dobry lej kosztuje więcej niż moja cała proteza, a za pieniądze z NFZ nic lepszego nie zrobi; że jeśli chcę protezę, która naprawdę pozwoli mi w miarę dobrze chodzić, to muszę wydać minimum 20 tys. zł. A najlepiej 50 tys. Mama chciała wziąć kredyt na 10 lat, ale wtedy zabrakłoby pieniędzy na życie. Zacząłem chodzić o kulach. Po miesiącu usiadłem na wózek, bo z kulami człowiek wygląda jak kaleka i tak go ludzie traktują.
Ile za dobrą protezę?
Piotr Kulerski, prezes Ogólnopolskiej Izby Specjalistycznego Zaopatrzenia Medycznego, nie ma wątpliwości, że młody człowiek po amputacji nogi, mieszkający w małej polskiej miejscowości i z niezamożną rodziną, ma niewielkie szanse na normalne funkcjonowanie, nie wspominając o pracy. Pracodawcy, jak większość społeczeństwa, uważają, że najlepsza dla takich jak on jest renta.
Tylko w nieznacznie lepszej sytuacji są osoby starsze. Pan Franciszek, któremu w wieku 54 lat amputowano nogę z powodu choroby, natychmiast stracił pracę.
Chciałby jeszcze pracować, ale do umożliwiającej mu to protezy, takiej,
jaką zalecił protetyk, zabrakło mu 7900 zł. Z oszczędności, jakie miał, wraz z pożyczką od rodziny i pieniędzmi z NFZ uzbierałby 9 tys. zł. Przed operacją prowadził aktywne życie, pływał, chodził na grzyby, ryby i na wyścigi na żużlu.
Gdy opuścił szpital, przez pół roku nie ruszał się z domu. Teraz wychodzi na balkon i przesiaduje tam godzinami, siedząc na wózku. Z domu wychodzi raz w tygodniu – na protezie, którą ma, nie da się długo chodzić.
Wielu osobom, które po amputacji otrzymują z NFZ tymczasową protezę do nauki chodzenia, odechciewa się nauki. Jest to prosta, toporna proteza, której wykonanie za 600 zł finansuje NFZ. Muszą w niej chodzić do uformowania się kikuta, niektórzy dwa miesiące, a inni ponad pół roku. W tym czasie spotykają się z psychologiem, który pomaga poradzić sobie z poczuciem krzywdy, obniżoną samooceną i zmianą tożsamości, spowodowanymi przez okaleczone ciało. Zapał do podjęcia wysiłku i aktywności odbiera im świadomość, że proteza udowa, która pozwoliłaby wrócić do dawnej aktywności, kosztuje kilkadziesiąt tysięcy zł.
– Gdyby nasz system funkcjonował tak jak w krajach zachodnich, to czyniłby z osoby po amputacji sprawnego człowieka z protezą – mówi Piotr Kulerski. – Tylko porządna proteza pozwala na prowadzenie aktywnego życia. Daje pacjentowi komfort psychiczny, ponieważ nie widać, że w niej chodzi, potrzebuje pomocy, że jest niepełnosprawny. Dlatego w Polsce tysiące osób po amputacji, choć mogłyby chodzić, siedzą w domach, skarżą się na coraz większą izolację społeczną. A tyle się mówi o ich aktywizacji zawodowej. Jak można aktywizować osobę po amputacji, która nie ma protezy? Jak osoba na domowym wózku może znaleźć pracę, skoro nie ma wózka aktywnego? Protetycy nie ukrywają, że niemożliwe jest wykonanie dobrej protezy za 3 tys. zł (najwyższa refundacja NFZ na protezę udową nogi), która przywróci osobie po amputacji dawną funkcjonalność. To zbyt mało nawet na protezę goleni (po amputacji poniżej kolana). Klasyczna twarda stopa dla osób chodzących powoli, z regulacją twardości pięty, kosztuje ok. 1 tys. zł. Osoby, które chodzą dużo, potrzebują stopy sprężynującej – z włókien węglowych. Najprostsze kosztują 5 tys. zł, a wersje pozwalające na bieganie – od 10 tys. zł. Wysoka cena stopy węglowej wynika z ceny materiału i technologii produkcji. Włókna węglowe stopy kładzione są warstwowo. Od liczby warstw i sposobu ich położenia względem siebie zależy sprężystość stopy. A musi być ona inna w różnych miejscach. I dopasowana do wagi użytkownika i jego aktywności (są stopy do chodzenia, biegania, wspinania). Stopy węglowe robi się więc zwykle na zamówienie. Tworzone są dla 5 grup aktywności, w 9 rodzajach twardości i 8 rozmiarach. Kobiety częściej niż mężczyźni chcą protezę, która wyglądem przypomina prawdziwą nogę. Jest to możliwie dzięki specjalnemu kosmetycznemu pokryciu. Podnosi to jednak jej cenę.
Aby stopa trzymała się na kikucie, potrzebny jest lej. Musi być wygodny i dobrze przywierać do kolana. Wykonuje się go dwuetapowo: najpierw testowy, później docelowy. Cena leja zależy od typu, kształtu i rodzaju zastosowanych materiałów. Dobry lej kosztuje kilka tysięcy złotych. Do leja potrzebna jest jeszcze pończocha (najlepiej silikonowa bądź poliuretanowa) i miękkie wkładki, które chronią kikut przed otarciami i odparzeniami. Następnie potrzebny jest zamek i trzpień, aby proteza nie spadła podczas chodzenia. Taki komplet to wydatek dwóch lub więcej tys. zł. Proteza dla osoby po amputacji nogi powyżej kolana jest znacznie droższa. W niej lej jest jeszcze ważniejszy. Powinien „trzymać się” kikuta samodzielnie. Do leja przymocowuje się małą pompkę, która wysysa powietrze ze środka i dzięki temu materiał przywiera szczelnie
do kikuta. Cena dobrego leja kształtuje się od 3 tys. zł do nawet 15 tys. zł. Najlepsze leje dają komfort przy siedzeniu, większy zasięg ruchów protezy pozwalają na schylanie się.
Drugi ważny element to staw kolanowy. On decyduje o bezpiecznym i symetrycznym chodzeniu. Najtańsze są kolana mechaniczne, najdroższe hydrauliczne i elektroniczne, gdyż pozwalają na największą swobodę chodzenia. Kolana hydrauliczne mają zwykle kilka trybów pracy, pozwalając na schodzenie
i wchodzenie po schodach, stromych zboczach, na bieg i jazdę rowerem. Układ hydrauliczny działa inaczej w każdym trybie. Najbardziej zaawansowane technologicznie kolana sterowane są za pomocą pilota. Pozostałe trzeba regulować ręcznie.
W Polsce są dwie wiodące formy produkujące kolana: Ossur i Otto Bock. Za najnowocześniejsze uważa się elektroniczne kolano „C-Leg” Otto Bocka. Steruje ono układem hydraulicznym, dostosowując prędkość zginania i prostowania nogi. Specjalny mechanizm blokuje kolano, kiedy zostaje wykryty „fałszywy krok” użytkownika, mogący spowodować jego upadek. Kolano kosztuje 75 tys. zł. Z tańszych kolan hydraulicznych Otto Bocka uznanie zyskało kolano 3R90. Kosztuje ok. 13 tys. zł. Największą popularnością od kilku lat cieszy się jednak hydrauliczne kolano Ossura: Total Knee 2000. Kosztuje 12 tys. zł.
– Kolano Total Knee 2000 ma siedem osi, względem których pracują wszystkie podzespoły – mówi Dariusz Wilczak z Ossur. – Kiedy użytkownik wyprostowuje nogę i staw, osiąga stuprocentowy wyprost, czuje bardzo delikatne puknięcie. Wtedy może postawić stopę na ziemi i staw się nie zegnie. W stawie znajduje się precyzyjny system hydrauliczny z trzema zaworami, pozwalający na płynną regulację prędkości pracy stawu. Można ustawić taką prędkość wyprostu i zgięcia, jaka jest w zdrowej nodze. Wtedy chód staje się bardzo symetryczny. W zaworach znajduje się ciekły silikon, który przy zmianach temperatury jest bardziej uniwersalny niż olej.
Większość osób po amputacji całej nogi nie decyduje się na protezę. Takie protezy mają bardzo wysoki i twardy kosz biodrowy (sięgający do żeber), wymagają od pacjenta ogromnej determinacji i wielu dni ćwiczeń w opanowaniu chodu. Dlatego osoby po amputacji całej nogi z reguły siadają na wózki. Otto Bock stworzył jednak dla takich osób specjalny staw biodrowy „Helix” z wieloosiowym elementem hydraulicznym, ułatwiającym chodzenie. Sam element hydrauliczny kosztuje 25 tys. zł.
Odszkodowanie lub fundacja
Wielu pacjentów przeżywa szok, gdy w zakładzie protetycznym, który przygotował im odpowiednią ofertę cenową za protezę, dowiaduje się, że kosztuje ona kilkadziesiąt, sto, a nawet więcej tysięcy złotych. Większości osób nie stać na jej sfinansowanie, więc decydują się na protezę z uwzględnieniem refundacji z NFZ i – o ile dochód w rodzinie na osobę nie przekracza ustawowego limitu – to ubiegają się też o dofinansowanie z PFRON (maksymalnie 150 proc. limitu NFZ), które realizują PCPR. Dofinansowanie z funduszu nie zawsze jest jednak pewne. Bywa tak, że środki na ten cel są wyczerpane już w połowie roku. Niestety, zakłady protetyczne potrafią bardzo różnie wycenić protezę z takich samych części i materiałów.
– U protetyka nie wspominałam o pieniądzach, jakie chcę przeznaczyć na protezę – wyznaje Ania. – Dostałam wycenę najodpowiedniejszej dla mnie protezy za 144 tys. zł. Były też tańsze oferty za 30 tys., ale z komentarzem, że są beznadziejne. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać.
Arek chciał wymienić lej uda, wybrał się więc do dwóch zakładów protetycznych, aby poznać cenę. Pierwszy wycenił usługę na 2900 zł, drugi za taki sam lej, z tych samych materiałów, zażądał 4700 zł.
– Kiedyś pękło mi kolano – dodaje Arek. – A kosztowało 2100 euro. Jedna firma zaproponowała mi wymianę na takie samo za 19 tys. zł., druga za 10 tys. Rozumiem, że jest wolny rynek, ale niektórzy protetycy przesadzają.
Coraz częściej wykonanie protezy finansują firmy ubezpieczeniowe. A to dlatego, że pacjenci, którzy ulegli wypadkowi nie ze swojej winy, wygrywają sprawy sądowe. Sprawy prowadzą wyspecjalizowane kancelarie prawne, które dochodzą roszczeń od sprawcy wypadku. Jeśli ją wygrają (skuteczność jest bardzo wysoka), to poza odszkodowaniem i sfinansowaniem kosztów leczenia poszkodowanego uzyskują dla niego także zakup sprzętu ortopedycznego. I to z najwyższej półki.
Dla innych osób jedyną szansą na posiadanie bardzo zaawansowanej protezy jest pomoc różnych fundacji lub społeczności lokalnej. Zdarza się, że wypadek porusza sąsiadów, mieszkańców bloku, osiedla czy nawet całej miejscowości. Organizują zbiórkę pieniędzy, a nawet specjalne koncerty. Tak było w przypadku Mateusza Kołatki, któremu prasa do zwijania siana zmiażdżyła obie ręce i trzeba je było amputować. Wieść o wypadku młodego gospodarza szybko rozeszła się po okolicy i rozpoczęto zbiórkę pieniędzy na protezy, by pozwoliły mu pracować w gospodarstwie. Zebrano 400 tys. zł. Za większość środków Mateusz kupił sztuczne ręce, bardzo zaawansowane technologicznie. Resztę pozostawił na ich konserwację i naprawę (o Mateuszu pisał Tomasz Przybyszewski w artykule „Pole do popisu”, „Integracja” 6/2009).
Naprawa wysokiej jakości protez po okresie gwarancyjnym (zwykle dwa lata) staje się poważnym problemem dla wielu ich właścicieli. Psują się nawet najlepsze. Ich naprawa nie jest tania. W trudnej sytuacji są zwłaszcza osoby, które praktycznie raz w roku muszą wymieniać lej na nowy – nie z powodu jego zużycia, ale zmiany objętości kikuta. Lej z NFZ przysługuje im raz na trzy lata.
– Poszukiwanie środków na dobrą protezę, a potem na nowe leje i naprawy to jest droga dla bardzo wytrwałych osób niepełnosprawnych i o mocnych nerwach – mówi Krzysztof Łukaszewicz z firmy Ortocentrum. – Pacjent amputowany ma w życiu cały czas drogę przez mękę, bo dofinansowania na protezy są mizerne.
Osobom z niewielkimi środkami, których nie stać na produkty Ossura i
Otto Bocka, pozostaje poszukiwanie najlepszych ofert w granicach posiadanej kwoty. Działają oczywiście tańsi, mniej znani producenci, których protezy mogą trafić w potrzeby konkretnych pacjentów. Warto poświęcić czas na zapoznanie się z ofertą rynku. Takim może okazać się np. polski producent protez i przegubów kolanowych – firma TomPlast z Ząbek k. Warszawy. Na rynku jest dopiero od siedmiu lat.
– Niektórzy, słysząc, że polska firma robi kolana przegubowe, uśmiechają się, nie wierząc, że w naszym kraju można je wykonać – mówi Jerzy Kokoszko, szef firmy. – Kiedy jednak wypróbują nasze przeguby, decydują się na ich zakup. Dofinansowanie z NFZ jest małe, zatem wielu niepełnosprawnych sięga po polski produkt, który jest tańszy. Uważam, że nasze czteroosiowe policentryczne kolana przewyższają podobne zachodnie konstrukcje. Są bezobsługowe, bezgłośne, nie trzeba w nich nic regulować ani kasować luzów, gdyż zastosowaliśmy takie rozwiązania konstrukcyjne, które tego nie wymagają. W naszych kolanach luzy nie powstają.
Czteroosiowe kolano z Ząbek, wykonane z lotniczego aluminium, kosztuje 1 tys. zł. TomPlast produkuje tylko mechaniczne kolana. Produkcja przegubów hydraulicznych wymaga bardziej zaawansowanej technologii, ogromnych nakładów finansowych, specjalistycznych laboratoriów i większego zespołu.
W pogoni za czasem
Zlecenia lekarskie na protezę ważne były w ubiegłym roku przez trzy miesiące. Od tego roku skrócono termin ich ważności do miesiąca. Dlatego wielu osobom po opuszczeniu szpitala nie udaje się ich zrealizować. Najpierw muszą udać się do oddziału NFZ (w województwie są zwykle dwa, a w niektórych jeden), aby otrzymać potwierdzenie, że przysługuje im prawo do uzyskania zaopatrzenia w protezę. Większość osób nie wysyła zleceń pocztą, choć można to zrobić. Mając potwierdzone zlecenie, udają się do zakładu protetycznego, aby wykonać protezę. Tam dowiadują się, że w kwocie limitu NFZ nie da się wykonać dobrej protezy. Placówki kierują ich więc z wnioskiem do PCPR o dodatkowe dofinansowanie na ten cel ze środków PFRON. Jeśli spełniają kryteria dochodowe i PCPR ma pieniądze (transze z PFRON wpływają zwykle wiosną i jesienią), to jest szansa na szybkie zaopatrzenie w protezę. Nierzadko jednak zdarza się, że wniosek traci ważność w okresie podejmowania decyzji przez PCPR. Wtedy całą procedurę – od wydania nowego zlecenia lekarskiego – muszą zacząć od nowa.
– W najgorszej sytuacji są osoby po amputacji nogi, którym zagoiły się rany, a po opuszczeniu szpitala natychmiast nie podjęły rehabilitacji i nauki chodzenia – dodaje Piotr Kulerski. – Jeśli tego nie zrobiły – dotyczy to szczególnie młodych ludzi – to szybko nabawiają się przykurczy mięśni, w wyniku czego późniejsza rehabilitacja jest u nich znacznie trudniejsza i dłuższa. Sam fakt posiadania protezy nie chroni przed kalectwem, niezbędna jest od razu rehabilitacja i nauka
chodzenia. Po rehabilitacji taka osoba powinna zostać jak najszybciej zaopatrzona w porządną docelową protezę, która umożliwi jej aktywne życie. Tu, niestety, jest finał. Z limitu funduszu nie da się wykonać dobrej protezy dla młodego człowieka. Zostaje on podwójnie niepełnosprawny: z powodu amputacji oraz słabego zaopatrzenia, które prowadzi do wykluczenia społecznego.
Komentarze
-
walka o środki na protezę nogi
09.01.2020, 19:24Otrzymałem 20tyś zł od Aktywnego Samorządu i 5.500zł z NFZ protetyk protezę wykonał i co z tego staw nadal jest mechaniczny z zamkiem zwalniającym myślałem że za tą kwotę będę chodził o jednej kuli a chcę usilnie podjąć pracę a klops. Słyszałem że można ubiegać się o większą kwotę refundacji.Mam 61lat,do tego dobry zawód ale bez dobrej nogi jestem więżniem we własnym domu przez głupie Polskie przepisy.Proszę o pomoc oraz informację. Kaleka z Elbląga Janusz Lewandowskiodpowiedz na komentarz -
Witam.Mam do odsprzedania protezę modularną podudzia . Kupiłem nową i stara jest już zbędna.Może komuś jeszcze posłuży , lej oczywiście trzeba i tak zrobić nowy reszta do wykorzystania .Kosztowała 50 tys.odpowiedz na komentarz
-
Refundacja stawu hydraulicznego protezy kończyny dolnej
05.05.2019, 17:52Mam protezę z firmy VIGO dobra jest lecz bez chydrauliki kolanowej i tu kłopot mam 60 lat jestem aktywny mógłbym podjąć pracę lecz bez nowego stawu jestem uziemiony,do tego nie posiadam środków na zakup.Zwracam się o pomoc,oraz pytanie?czy taką protezę która kosztuje 25 tyś zł może być refundowana? słyszałem iż Aktywny samorząd może pomóc. Proszę o pomoc w mojej sprawie.odpowiedz na komentarz -
Anputacje
02.02.2018, 22:07Jestem po amputacji od 1973 roku po ciężkim wypadku amputacji powyzej kolana. ale ja nie mialam nikogo koło siebie byłam skazana na siebie.Szybko musialam dojścdo siebie.Wtedy nie bylo takich tymczasowych protez tylko lej zgipsu ito było ciezkie i co jakiś czas się kruszyło jak chodziłam .Po roku dostałam stała proteze i szybko się nauczyłam chodzić. Urodziłam dwoje dzieci, pracowałam i do pracy dojeżdzałam z przesiadką autobusem,ale nie myślałam o swoim inwalidztwie tylko o życiu i dzieciach. Teraz jestem na emeryturze ibabię się z wnukami.Mąż też jest niepełnosprawny, ale jak narazie dajemy sobie radę.Cały czas chodzę na protezach refundowanych przez narodow fundusz. Codziennie robię godzinny spacer a i w domu też robimy sobie sami. Nie trzeba narzekać tylko myślec pozytywnie , choć bywało róznie raz lepiej raz gorzej i choroby i inne sprawy ale trzeba brać życie jakie jest i iśc do przodu. POZDRAWIAM WSZYSTKICH AMPUTOWANYCHI NIETYLKO.odpowiedz na komentarz -
Dużo racji
07.01.2018, 00:52Witam wszystkich zainteresowanych- otóż faktycznie jest dużo prawdy w tym co jest napisane- jednak nie mogę się zgodzić z tym że dobra proteza zależy głównie od dużych nakładów finansowych-przede wszystkim każdy pacjent po amputacji powinien być rozpatrywany indywidualnie i starannie- samo zdjęcie miary na lej protezowy jest również bardzo ważne gdyż lej stanowi integralną część protezy z ciałem pacjenta tj kikutem- trzeba także uważać na firmy które mają gotowe leje i wykonanie takiej protezy zajmuje kilka godzin co jest zgubne dla pacjenta-np u nas w firmie czeka się na protezę średnio 2 tygodnie gdyż sami wykonujemy leje, następna sprawa są oczywiście bóle fantomowe które towarzyszą pacjentowi po amputacji i na które jako tako nie ma lekarstwa gdyż są to bóle w głowie związane z psychiką i czas odczuwania jest bardzo zróżnicowany- oczywiście wykonanie protezy i powrót pacjenta do sprawności powoduje osłabienie takiego bólu lub całkowity jego zanik-wielokrotnie także byłem świadkiem gdy robiliśmy pacjentowi protezę na NFZ oraz inne instytucje i taka proteza była dla niego lepsza od tych za 30, 50 tys złoty jest dużo firm które także wykorzystują niewiedzę pacjenta na temat protezy i robią taka protezę jaka im się opłaca a nie jest koniecznie dobra dla pacjenta-i najważniejszą kwestią dla pacjenta po amputacji jest tzw hartowanie kikuta oraz jego bandażowanie które polega na stopniowym przyzwyczajaniu go do otarć obciążeń itp, oraz PIERWSZA proteza tymczasowa w której pacjent powinien nauczyć się ODPOWIEDNIO OBCIĄŻAĆ KIKUT i trzymać równowagę ,wraz z upływem czasu zauważa się tzw chudnięcie kikuta jest to proces prawidłowy gdyż ciało ludzkie przyzwyczaja sie i nabiera innego krztałtu ,trwa to różnie u jednego pacjenta 2 miesiące u innego nawet dużo dłużej i po tym czasie można dopiero mówić o protezie modularnej lub stałej ,oczywiście każdy pacjent jest różny trzeba również uwzględnić u pacjenta przyczynę amputacji główne to cukrzyca i miażdżyca oraz wypadki komunikacyjne , lekarz który amputuje kończynę musi także uwzględnić tzw kikut funkcjonalny który umożliwi pacjentowi prawidłowe zamocowanie protezy na kikucie oraz jej prawidłowe i wygodne użytkowanie ,także ważną rzeczą jest iż dużo firm z chęci zysku pomija proces pierwszej protezy gdzie NFZ refunduje 1600 zł udo a podudzie 900- i od razu proponują pacjentom protezę modularną bardziej zaawansowaną z ruchomymi elementami gdzie pacjent ma większe problemy z nauką chodu gdyż na protezę NFZ oraz mops i PCPR płaci nawet 14 tyś udo oraz około 7 tyś podudzie oczywiście kwoty są zróżnicowane od dochodów i zamożności pacjentówodpowiedz na komentarz -
Protezy nóg
11.01.2017, 08:43Nie jest możliwe, aby były zmowy cenowe - wykluczone, nawet firma, która chce obniżyć koszta produktu, jest zmuszana do podniesienia ceny. Tak jak nie ma tanich kompozytów, a włókno szklane powlekające piankę budowlaną z mocowaniem z piany aluminiowej ( niewiele większy koszt produkcji od kosztu amelinium, przy wytrzymałości objętościowej względem ceny nawet tańsze :) Też uważam, że wykonywanie protez przez użytkowników powinno być zabronione, ewentualnie wniosek i dwa zdjęcia.odpowiedz na komentarz -
Żałuję, że natknęłam się na ten artykuł dopiero teraz - jest naprawdę bardzo dobry, ale z drobnymi (choć znaczącymi uwagami). Tak, wiem o czym mówię, bo sama od 6 lat mam protezę podudzia. Pozwoliłam sobie wynotować najważniejsze fragmenty: 1. "Osobisty i społeczny dramat" - osobisty owszem, ale bardziej rozpatrywałabym kategorię ogromnej straty a nie dramatu. Amputacja nogi to taka sama strata jak strata kogoś bliskiego. 2. "akceptacja niepełnosprawności" - nie da się tego zaakceptować, a należy powoli, małymi kroczkami nauczyć się żyć od nowa. "Ból" zawsze pozostanie. 3. "co kilkanaście minut musiałem stawać i coś poprawiać" - tak bywa, że lej w tymczasówce wykonany jest bylejak, sama (w jednej z wymienionych w komentarzach firm) usłyszałam, że tak ma być, gdy niemal do łez uwierał mnie lej. Proteza tymczasowa skoro już jest, to powinna być wykonana perfekcyjnie, bo przecież kikut przede wszystkim w początkowym etapie po amputacji jest najbardziej wrażliwy i wymagający. 4. "dobry lej kosztuje więcej" - bzdura. Każdy lej, nawet ten wykonany w ramach limitu NFZ, oczywiście w normalnym zakładzie protetycznym jest zrobiony w taki sam sposób. Sekret tkwi w idealnym dopasowaniu. Lej jest jedyną indywidualizującą częścią protezy i to dobra integracja do z kikutem ma zapewniać komfort i wygodę chodzenia. Nawet najlepsza stopa z włoka węglowego przy niedopasowanym leju sprawia, że proteza nadaję się do wyrzucenia! 5. "młody człowiek po amputacji ma niewielkie szanse na normalne funkcjonowanie" - bzdura. A jeszcze większą bzdurą jest to, że pracodawcy uważają, że "najlepsza dla takich jest renta" - wszyscy wiemy jak ZUS traktuje osoby po amputacji. W rzeczywistości nic nam się nie należy... 6. proteza taka "jaką zalecił protetyk" - protetyk to sobie może zalecać, ale ostateczną decyzję podejmuje ZAWSZE pacjent! Należy pamiętać, że to my decydujemy, a co jeszcze ważniejsze, że droższa proteza nie zawsze oznacza protezę lepszą! Musi być ona dobrana do poziomu mobilności, a nie obecnego zapotrzebowania zakładu protetycznego na jakąś bajońską sumę pieniędzy... 7. "wielu osobom, które otrzymują protezę tymczasową, odechciewa się chodzić" - zgadzam się w 100%. Oprócz tego, że tymczasówka jest toporna, zazwyczaj źle dopasowana, w przypadku amputacji powyżej kolana sztywna i ciężka, to najzwyczajniej w świecie przez te swoje wady utrwala złe nawyki i wyrabia nieodpowiedni wzorzec chodu. 8. "...Muszą w niej (tymczasówce) chodzić" - nie muszą, nikt nie musi. Można zacząć od razu od protezy ostatecznej (tu pułapka nazwy - ostateczna nie oznacza jedna na całe życie; przysługuje ona raz na 3 lata), która jest lżejsza, wykonana z lepszych materiałów i już tak nie straszy. Poza tym w styczniu 2014 r. weszła zmiana, która każdemu gwarantuje bezpłatną (w ramach refundacji) wymianę leja protezowego! UWAGA: W PROTEZACH OSTATECZNYCH WYKONANYCH W RAMACH LIMITU NFZ MOŻNA NORMALNIE CHODZIĆ! Jeden warunek jest taki: dobra pracownia protetyczna i ludzkie podejście protetyka do pacjenta. Rzecz bezcenna. 9. "Tylko porządna proteza pozwala na prowadzenie aktywnego życia" - bzdura. Wiąże się to z tym co napisałam wyżej. 10. "wysoka cena stopy węglowej" - to fakt, ale też jak już wspomniałam, nawet stopa ze złota nie gwarantuje komfortu użytkowania protezy, gdy lej jest niedopasowany. Proszę mi wierzyć, że szczególnie przez pierwszy rok po amputacji wygodniej chodzi się w stopie sztywniejszej, tańszej niż w jakimś skomputeryzowanym, ciężkim, potwornie drogim kolosie... 11. "lej musi być wygodny i dobrze przywierać do kolana" - czy tylko do kolana to bym się kłóciła, ale generalnie TAK TAK i jeszcze raz TAK. Lej jest najważniejszy. Nie dajmy sobie wmówić, że proteza za 300 000 zł zapewni nam idealny komfort i uczucie jakby noga odrosła, bo to nieprawda! W protezie wykonanej w ramach limitu (obecnie limity się zmieniły i wynoszą odpowiednio 3 500 podudzie i 5 500 zł udo) MOŻNA CHODZIĆ. 12. "w (protezie uda) lej jest jeszcze ważniejszy" - bzdura. Lej jest ważny zawsze i wszędzie, na każdym etapie po amputacji, zarówno w nieszczęsnej tymczasówce, jak i w protezie ostatecznej, czy super-hiper protezie wykonanej z dofinansowania czy środków własnych. Lej jest najważniejszy i nigdy nie powinien powodować dyskomfortu. 13. "(proteza) kosztuje kilkadziesiąt, sto, a nawet więcej tysięcy złotych" - owszem, gdy monopoliści robiący na ludzkim nieszczęściu ogromny biznes (np. firmy na "O") medialną nagonką w stylu: "zbieramy na protezę dla Karolka, potrzebne 300 000 zł" wbijają przeciętnemu panu Kowalskiemu do głowy, że proteza nie jest dla niego, bo nie ma i nigdy nie będzie miał takiej kwoty. A czy ktoś mówi o tym, że w protezach z NFZ można chodzić? Nie. Dlaczego? Bo to jest niemile widziane w tym światku. Bo firmom-kolosom się to po prostu nie opłaca. 13. "poszukiwanie środków na dobrą protezę, a potem na nowe leje i naprawy" - o tym te medialne zbiórki nie mówią, nie przewiduje się tego nawet (lub rzadko ma to miejsce) w przypadku finansowania protezy przez ubezpieczalnie - a UTRZYMANIE "DOBREJ" PROTEZY SŁONO KOSZTUJE (np. protezy z systemem podciśnieniowym - kapy, linery itd.). Utrzymanie protezy z NFZ - adekwatnie do zastosowanej technologii - o wiele mniej. 14. "w kwocie limitu NFZ nie da się wykonać dobrej protezy" - bzdura. Dobrą, dobrze dopasowaną można wykonać w każdej kwocie. 15. "po rehabilitacji taka osoba powinna zostać zaopatrzona w porządną docelową protezę" - byłoby idealnie. Po co więc robić tymczasówkę? Tym bardziej, że w wykonanej odrazu protezie ostatecznej po roku można w ramach limitu wymienić lej. 16. "nie da się wykonać dobrej protezy dla młodego człowieka" - a co dobrą protezą dla "starego" człowieka? Czy przeciętny pan Kowalki po amputacji na poziomie uda, na rencie nie ma prawa do normalnego funkcjonowania? Nie zasługuje na dobrą protezę? Tutaj największy minus dla Autora artykułu. Poza tym ogólnie REWELACJA - gratuluję wyczerpania tematu. Oby więcej takich artykułów. Jeśli ktoś ma pytania do mnie o kwestie protez i protezowania to zapraszam do kontaktu.odpowiedz na komentarz
-
sprzedam
23.04.2016, 19:28sprzedam proteze na noge amputowana powyzej kolana z kolanem.004796877798odpowiedz na komentarz -
Tak też mozna.
06.12.2012, 15:06W wieku 15 lat miałam wyłuszczenie wstawiebiodrowym .Od temtej pory zmieniłam 4 protezy i za kazdym razem wymagały przyzwyczajenia kilka mcy.Niestety kosze biodrowe to po prostu loteria.obecnie mam proteze za 30tys.Chodze bez kuli lecz protezza za takie pieniądze nie zapewnia niestety odpowiedniego komfotru a chodzenie bez protezy jest wygodniejsze niestety.odpowiedz na komentarz -
dobra proteza
22.06.2012, 13:56Bardzo przydatny artykuł pozdrawiam autora, jednak dobra proteza nie zawsze zależy od ceny. Ja straciłam nogę 3 lata temu pierwszą protezę po tymczasowej zrobiłam za kilkadziesiąt tysięcy w Poznaniu, niestety przez źle dopasowany lej nie byłam w stanie chodzić! Po kilku latach zrobiłam nową za kilkanaście tyś. w Warszawie na ulicy Olchy w ortotyce i różnica w wygodzie chodzenia jest diametralna powoli wracam do codziennych zajęć. Pozdrawiamodpowiedz na komentarz -
proteza podudzia
13.03.2012, 19:40chodzę na protezie ponad 30lat rozpocząłem od prymitywnych kołków drewnianych a obecnie chodzę na sylikonach i podzespołach zachodnich firm w miarę rozsądnych cenach.Wykonuję to we Wrocławiu w jednym zakładzie na Poświęckiej,polecam dla początkujących jest dobry protetyk z dużą praktyką.odpowiedz na komentarz -
Proteza podudzia
15.07.2011, 08:32Jestem po amputacji podudzia juz 30 lat,a do tego jestem po chorobie HM czyli paraliz dzieciecy, teraz choroba coraz bardziej postepuje i mniej poroszam sie sama choroba oslabia wszystkie miesnie wiec chodzenie to sztuka dla mnie.Chodze na tej najtanszej protezie bo niestac mnie na luksus za 15 tys.Teraz okazuje sie ze i z tej najtanszej zabrali 1 tys wiec trzeba bedzie doplacic tylko z czego jak jestem na najniszej rencie wiec trzeba bedzie z czegos zrezygnowac ale z czego,moje zycie polega na rezygnacji ze wszystkiego.Mieszkam w woj Slaskim i sa rozne doplaty w miastach Myszkow 130procent,Klobuck 110 procent a Czestochowa 90 procent wartosci wiec jak mozna zyc w takim panstwie kiedy jest taka roznica.Gdybym byla zdrowsza to ucieklabym z tak podlego kraju wstyd ze tu mieszkam bo trzeba byc silnym i zdrowym aby cos zalatwic wszedzie mam pod gore nawet schody zeby sie dostac do lekarza.Ja potrzebuje drugiej osoby ktora bedzie pomagac mi.Ja nie narzekam na swoje zycie ale na sprawy ktore trzeba zalatwic bo ludzie zdrowi beda zawsze przeszkadzac i utrudniac zycie przepisami zachowaniem tak jak POLSKI RZAD ktory nic nie rozumie ja chcialabym zyc spokojnie i w normalnym kraju ale niestety nie umie sie rozpychac lokciami.Pozdrawiam .odpowiedz na komentarz -
Ja jakoś daje rade. jestem po amputacji z wyłuszczeniem w stawie biodrowym, protezę mam za 13 tys. bo na inna nie było mnie stać. Pracuję, a od roku mam założone subkonto przy jednej z fundacji gdzie pozyskuję sponsorów i 1%. Udało mi się uzbierać na razie ok. 23.000zł (czekam na wynik akcji 1%), ale z końcem roku planuję zrobić nową protezę. Pracuję, skończyłam studia, mam fantastyczną rodzinę i przyjaciół oraz cudownego faceta. Nigdy nie narzekam, nie biadolę, staram się zwyczajnie coś robić aby było lepiej. I jest :-)odpowiedz na komentarz
-
Przekroczylem limit zaborku,ZUS podal mnie do SADU o wyludzenie renty
13.07.2010, 08:05Walcze w sadzie z ZUS-bezkarne,bezduszne,stalinowskie ramie,sluzalcze wobec karzdego rzadu RP.o to ze wyludzilem renty poniewaz zarobilem ponad limit 130%,oczekuje w Siedlcach na rozpraweodpowiedz na komentarz -
Po amputacji z wypadku dali rente-680zl.Roczina 4-osob.aby egzystowac potrzebuje kasy.Trzeba bylo ukonczyc nowe fakultety aby utrzymac juz 5 osob. rodzine.zaczalem zarabiac i zdarzyl sie CUD ,po przekroczeniu limitu zarobkuDyrektor Oddz. ZUSOrzekl ze zarobek ktory dorobilem do renty swiadczy o tym ze jestem zdrowy jak rydz.A nogi mi nie odrosly!!!Czyli umiejetnosc dorobienia do renty jest swiadectwem naszege schorzenia!!!Smieszne? Ale taka jest rzeczywistosc!!!odpowiedz na komentarz
-
Jestem po amputacji uda prawego już 25 lat, czego dorobiłem się na naszych refundowanych protezach.Ból nerwiaki na kikucie same otarcia. najgorszy jest ból fantomowy nawet morfina mi nie pomaga ,oczywiście przyczyną tego zjawiska jest kiepska proteza ale cóż zrobić bez protezy to ja sobie nawet szklanki herbaty nie przeniosę z kuchni do pokoju już nie mówiąc o jakiekolwiek pracy.Pawełodpowiedz na komentarz
-
Proteza to dla rodziny ON wybor:jedzenie czy proteza
05.07.2010, 09:26Panstro polskie nas dyskryminuje,nie daje dorobic bo limit i utrata renty,nie mozna wydatku na proteze odliczyc przed opodatkowanim itp!!!Co robic? Organizowac sie,protestowac,pokazac spoleczenstwu 5 mil.ludzi chorych,skrzywdzonych przez los.NIe LEKAJCIE SIE,walczcie o swoj byt.Jesli nie pomozemy sami sobie to zas zagazujaodpowiedz na komentarz -
Panie włodku, zapewniam że po amputacji można mormalnie żyć, to nie jest żaden wyrok.Sama jestem po amputacji dobre kilka lat( też po wyżej kolana)i funkcjonuje normalnie.Prowadze bardzo aktywny tryb życia,pracuję, prowadze auto, uwielbiam jazde na rowerze ,pływam .... i robie dużo innych rzeczy wcale mi moja niepełosprawność nie przeszkadza w niczym.Prosze być nastawionym bardzo pozytywnie, powodzenia życze!!!!!!odpowiedz na komentarz
-
Amputowano Mi nogę powyżej kolana rok temu.Cały czas żyję nadzieją na normalne poruszanie się.Posiadam na razie protezę tymczasową.Po przeczytaniu tego artykułu wstąpiły we Mnie duże wątpliwości o dalszą przyszłość.W najbliższym czasie będę się starał o protezę stałą i mam nadzieję że,Mój optymizm nie ulegnie zmianie.Pozdrawiam wszystkich niepełnosprawnych.Nie poddawajmy się.odpowiedz na komentarz
-
za czesto pokazywać się w poradni. na ostatnie j topornej protezie przechodziłem z przygodami i własnym serwisem jakieś kilka a może kilkanaście lat. W ubiegłym roku po wniosku otrzymałem protezę, było trochę zabiegów , szok, gdyż kilkanaście lat temu trochę inaczej to wyglądało, ale...... Chciałbym w tym miejscu poruszyć sprawę kosztów oprotezowania, refundowanych przez NFZ i części do której dokłada się PFRON. Nienormalnośći w naszym kraju po transformacji jest dużo i zapewne na swoim podwórku, każdy , i zdrowy i chory, mógłby przytoczyć całe mnóstwo tyle tylko żeby znalazł się ktoś kto to będzie chciał usystematyzować i wykorzystać . Było by to w interesie i niepełnposprawnych i budżetu. Otóż specjalistyczna poradnia dając zlecenie na wykonanie protezy , zapewne orientuje się ile to taka proteza może u danego protetyka kosztować (pomijam osoby zamożne), jak wobec tego wygląda kalkulacja tego producenta protez , skoro pacjent dowiaduje się praktycznie od niego że taki to ułamek kwoty pokryje NFZ a o taki trzeba wystąpić lub do PFRON lub do MOPS . Pomijam już te wszystkie zawiłości, czas podróżowania, jego koszt, uciążliwośći związane z przemieszczaniem się po mieście. Chodzi o sam sposób zorganizowania tych płatności. Przecież NFZ, PFRON, MOPS, zatrudnia urzędników, ci ludzie urzędują w biurach, mają przełożonych ,płaci się im pensje, ubezpieczenia, a może nawet i zapewne nagrody roczne. Ilu ludziom trzeba i ile zapłacić żeby zamknąć jedną transakcję płatności na rzecz zakładu protetycznego . Ile mniej mogłoby wydawać Min. Zdrowia gdyby już tylko wyeliminować jeden czy dwa etapy przelewania tych pieniędzy. Przecież te pieniądze zupełnie jak piasek przesypywany z ręki do ręki z każdym ruchem zmniejszają wartość. Przecież puki co , obowiązkiem Państwa , w przypadku ludzi którzy do czasu wypadku czy choroby płacili składki na ubezpieczenia , jest uiszczenie kosztów oprotezowania , już nawet w jakiejś niepełnej , ograniczonej, możliwościami budżetu formie. Dlaczego więc jeszcze dodatkowo marnotrawi się już i tak skromne środki płacąc na różnych szczeblach w końcu za tę samą czynność.Do tego wszystkiego konieczność " wychodzenia" tego wszystkiego przez niepełnosprawnego, ta mitręga a niejednokrotnie upokorzenie. Jestem ekonomistą i trafia mnie przysłowiowy szlak jak widzę marnotrawstwo i to w czasie kiedy ujmuje się wszystkim. Czy nie mamy NR PESEL, czy poradnia przy ewidencji leczenia nie mogła by załatwiać całego tego bałaganu samodzielnie,było by za ciężko ? W skali kraju generują się w ten sposób miliony zł których innym brakuje. Temat powrotu do aktywności to już inna bajka , nie mniej frapująca, a dla niejednego niepełnosprawnego protetyka tak przykra że wykrzywia aż w grymasie usta. Pomimo tych szumnych haseł , tego blichtru, tworzonego za Unijne pieniądze, tych programów aktywizujących, niepełnosprawny jest na cenzurowanym i jego praca czy w dobrej czy złej protezie to w tym czasie niestety jeden wielki mirażodpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz