Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Raport: lepiej nie chorować psychicznie

22.01.2018
Autor: Mateusz Różański, fot. Maria Katrin Jónsdóttir/Freeimages.com (1), M. Różański (3)
Stale metalowe krzesło za odrapanymi kratami

Dziesiątki tysięcy bezsilnych, pozbawionych jakichkolwiek praw ludzi. Zamkniętych za murami szpitali i instytucji opiekuńczych. Zredukowanych do roli obiektów. Milczących, bo odebrano im głos. Osoby z zaburzeniami psychicznymi to jedna z najsłabszych i najbardziej narażonych na wykluczenie grup. Niezależnie od tego, czy żyją w Polsce, Irlandii, na Litwie czy we Francji, są traktowani jak obywatele drugiej kategorii, których dla lepszego samopoczucia „zdrowej części społeczeństwa” należy odizolować. Taki posępny obraz przedstawia przygotowany przez Mental Health Europe (MHE) raport „Mapowanie i zrozumienie wykluczenia w Europie”.

Autorzy raportu oceniają liczbę osób z zaburzeniami psychicznymi, które są zamknięte za murami szpitali i instytucji, na dziesiątki tysięcy w całej Europie. Do tego należy doliczyć liczącą ponad 264 tys. rzeszę osób ubezwłasnowolnionych. Raport opiera się w dużej mierze na osobistych historiach ludzi, którzy doświadczyli „dobrodziejstw” państwowej opieki nad osobami zmagającymi się z zaburzeniami psychicznymi, których autorzy raportu nazywają ocalonymi (survivors).

Jak zwierzę w klatce

Jedną z ocalonych jest Sandra Palumbo, która o swoich doświadczeniach opowiadała podczas prezentacji raportu w Brukseli.

- Ubrano mnie w piżamę i zamknięto w zimnym pokoju obserwacyjnym, gdzie poddano mnie izolacji. Pokój był maleńki i oddzielony metalową kurtyną, która od czasu do czasu była podnoszona przez pielęgniarki, które obserwowały mnie jak zamknięte w klatce zwierzę – mówiła o swoich doświadczeniach Sandra Palumbo. – Nie miałam żadnych praw osobistych, nie wolno było mi spotkać się ze swoimi rodzicami, ani nawet wychodzić do toalety, którą zastępował znajdujący się w pokoju nocnik.

Kobietę traktowano gorzej niż w najsurowszym nawet więzieniu tylko dlatego, że zachorowała na anoreksję. Zamiast jednak pomóc jej w radzeniu sobie z jej przypadłością, zajmujący się nią specjaliści woleli stosować mniej subtelne metody terapii.

- W pewnym momencie do mojego pokoju wbiegło kilka osób, które siłą położyły mnie na łóżko i wepchnęły mi do nosa specjalną rurkę do karmienia – wspominała z drżeniem w głosie.

Przez cały czas pobytu w szpitalu traktowano ją w sposób nieludzki i okrutny, pozbawiano elementarnej godności i – co najważniejsze – wpływu na swoje leczenie. Sandra Palumbo nie żyła w żadnym totalitarnym państwie w ubiegłym stuleciu, ale w bogatej i znanej z nowoczesnej służby zdrowia Francji. Dzisiaj 30-letnia już kobieta odważnie mówi o swoich przeżyciach, którym poświęciła książkę.

Problem całej Europy

Osób, które przeżyły i przeżywają podobne piekło, jest niestety więcej. Również w Polsce, o czym pisaliśmy w artykule „Chore zdrowie psychiczne”. Autorzy raportu podkreślają, że problem ten dotyczy właściwie całej Europy i jak na razie nie widać, by politycy i decydenci zajęli się jego rzeczywistym rozwiązaniem.

- W większości krajów wciąż jeszcze instytucje opiekuńcze są wskazywane jako miejsca, w których żyją osoby z zaburzeniami psychicznymi – mówiła podczas prezentacji raportu prof. Julie Beadle-Brown z działającego na Uniwersytecie w Kent Tizard Centre, jednostki badawczej zajmującej się problematyką niepełnosprawności psychospołecznych. – Dzieje się tak zwłaszcza w krajach Europy Wschodniej, ale również i na Zachodzie kontynentu, choć tam istnieją też alternatywne formy wsparcia, oparte o lokalne społeczności. Z drugiej strony są kraje, w których osoby z zaburzeniami psychicznymi funkcjonują w tych samych instytucjach, co osoby starsze czy z niepełnosprawnością intelektualną. W niektórych dochodzi nawet do tego, że w jednym budynku „skoszarowani” są dorośli razem z dziećmi.

Popiersie prof. Julie Beadle-Brown
- Od naszego ostatniego raportu w 2012 roku zmieniło się naprawdę niewiele. Ludzie wciąż są wysyłani do wielkich instytucji albo spędzają długi czas w szpitalach psychiatrycznych, gdzie są poddawani przymusowemu leczeniu – mówiła prof. Julie Beadle-Brown

Pieniądze w błoto

Z przeprowadzonych przez prof. Beadle-Brown badań wynika, że wciąż osoby chorujące psychicznie traktowane są w sposób przedmiotowy, a władze poszczególnych krajów nie robią właściwie nic poza podtrzymywaniem dotychczasowego modelu opieki.

- Od naszego ostatniego raportu w 2012 roku zmieniło się naprawdę niewiele. Ludzie wciąż są wysyłani do wielkich instytucji albo spędzają długi czas w szpitalach psychiatrycznych, gdzie są poddawani przymusowemu leczeniu. Dzieje się tak mimo licznych programów i projektów, finansowanych na przykład z funduszy unijnych – podkreślała prof. Julie Beadle-Brown.

Z przykrością zauważyła, że sytuację pogorszyła forsowana w wielu krajach Europy polityka oszczędności, która doprowadziła do cięć w sferze opieki społecznej i w rozwoju alternatywnych form wspierania osób z zaburzeniami psychicznymi, które często musiały wracać do domów opieki czy szpitali.

- Jedyną rzeczywistą zmianą od 2012 r. jest to, że silniejszy stał się głos samych osób z zaburzeniami psychicznymi, który zaczął w większym stopniu wpływać na to, co dzieje się w ich krajach – przyznała badaczka.

Pozorna oszczędność

Wydźwięk przygotowanego przez nią oraz innych badaczy i specjalistów raportu jest niezmiernie pesymistyczny. Zwłaszcza że organizacje takie jak Mental Health Europe od lat wskazują właściwe rozwiązania w tym obszarze, a nawet wprowadzają je tam, gdzie to możliwe. Tak w swojej ojczystej Szkocji robi obecny prezes MHE, Nigel Henderson.

- Zaledwie o kilku krajach można powiedzieć, że znalazły dobre rozwiązanie dotyczące osób z zaburzeniami psychicznymi. Zwłaszcza dążenie do oszczędności za wszelką cenę prowadzi do tego, że wiele osób zostaje wysyłanych do instytucji – mówił Nigel Henderson. – Zupełnie pomija się takie kwestie, jak jakość życia czy to, że dzięki właściwemu wsparciu osoba z problemami psychicznymi może być produktywnym członkiem społeczeństwa.

Uśmiechnięta twarz Nigela Hendersona
- Dążenie do oszczędności za wszelką cenę prowadzi do tego, że wiele osób zostaje wysyłanych do instytucji – podkreślił Nigel Henderson, prezes Mental Health Europe

Jego doświadczenia całkowicie pokrywają się z tym, co zawiera raport. Osoby chorujące psychicznie są pozbawiane możliwości decydowania o sobie, podejmowania decyzji czy nawet kontroli nad swoim życiem. Zamiast tego stają się przedmiotem często kontrowersyjnych terapii. Prezes MHE wskazywał, że taki stosunek do osób z zaburzeniami psychicznymi jest sprzeczny z Konwencją ONZ o prawach osób niepełnosprawnych.

Z ziemi włoskiej

Alternatywą dla dotychczasowych rozwiązań byłby, zdaniem autorów raportu, system wsparcia oparty na lokalnych społecznościach. Taki, jaki zafunkcjonował np. w północnej części Włoch na skutek tzw. rewolucji antypsychiatrycznej. Dokonał jej, wraz ze swoimi współpracownikami, ale też samymi pacjentami, dr Franco Basaglio, który przekształcił kierowany przez siebie szpital psychiatryczny w Trieście w departament zdrowia psychicznego.

W jego skład wchodziły mniejsze, bardziej związane z lokalną społecznością placówki, których pacjenci mogą cieszyć się swobodami obywatelskimi. W ramach departamentu działało na przykład aż 13 spółdzielni socjalnych, zatrudniających osoby z chorobami psychicznymi, a także liczne kluby, zrzeszenia i ośrodki służące pacjentom i ich rodzinom. Zdaniem Nigela Hendersona taka antypsychiatryczna rewolucja powinna dokonać się w całej Europie.

- Taki system wymagałby właściwych środków, właściwego wsparcia, a także zrozumienia ze strony lokalnych społeczności – tłumaczył prezes MHE.

Zaznaczył, że takie usługi działają w różnych krajach Europy, gdzie prowadzą je na m.in. organizacje pozarządowe. O dobrych przykładach takich działań pisaliśmy także na naszym portalu. Wśród nich warto wymienić Osiedle Sitowie czy Pensjonat „U Pana Cogito”. Choć jak na razie politycy nie są szczególnie zainteresowani wprowadzaniem takich rozwiązań na szeroką skalę, to temat podjęły instytucje i organizacje międzynarodowe – jak choćby Organizacja Narodów Zjednoczonych i Komisja Europejska.

Potrzebujemy rewolucji

- Obecny status quo po prostu nie działa – mówił stanowczo Dainius Puras, Specjalny Sprawozdawca ONZ ds. powszechnego prawa do korzystania z najwyższych osiągalnych standardów opieki zdrowotnej. – Musimy w Europie wprowadzić usługi, które będą bardziej przyjazne osobom z zaburzeniami psychicznymi, które będą bardziej skoncentrowane na człowieku i na tym, by pomóc mu dojść do siebie, a przy tym będą w pełni respektować jego prawa – podkreślał litewski psychiatra.

Jego kraj, który do 1991 r. był pod sowiecką okupacją, zaznał wśród wielu innych krzywd także opresyjnej sowieckiej psychiatrii, która zajmowała się nie tyle leczeniem, co stanowiła dodatkowy aparat represji i była sposobem na radzenie sobie z problemami natury socjalnej. Wszyscy nieprzystosowani społecznie byli po prostu umieszczani w tego typu zakładach, gdzie mieli zapewniony dach nad głową, posiłki i ubranie.

- Niestety, wciąż musimy zmagać się z dziedzictwem takiego sposoby myślenia – zauważył Dainius Puras.

Dainius Puras na tle ściany z napisami: Press Club Brussels Europe
W Stanach Zjednoczonych co piąta kobieta zażywa leki antydepresyjne. Z kolei w krajach Europy Wschodniej nie ma zbyt wielu możliwości wsparcia innego niż psychiatryczne – krytykował Dainius Puras

Leki zbyt często

W czerwcu zeszłego roku przedstawił na forum ONZ swój raport na temat opieki psychiatrycznej, w którym zawarł postulat dokonania rewolucji w podejściu do zdrowia psychicznego.

- Krytykuję przede wszystkim nadmierną medykalizację – zaznaczył. – Na przykład stosowanie leków psychotropowych, nawet gdy jest to niepotrzebne. W Stanach Zjednoczonych co piąta kobieta zażywa leki antydepresyjne. Z kolei w krajach Europy Wschodniej nie ma zbyt wielu możliwości wsparcia innego niż psychiatryczne. Przez to osoba, która zgłosi się do lekarza z problemami natury psychicznej, prędzej niż co innego dostanie receptę na silny lek psychotropowy. Może to być spowodowane korupcją, ale też myśleniem, że to tabletki powinny rozwiązać wszelkie problemy.

Zdaniem Dainiusa Purasa, obecny model psychiatrii trzeba odwrócić do góry nogami.

- Podstawowe powinny być te usługi, które dzisiaj są nazywane alternatywnymi. Czyli te oparte o społeczności lokalne. Natomiast alternatywnym powinno stać się leczenie w szpitalach psychiatrycznych, które musi być ograniczone tylko do przypadków, gdy jest ono bezwzględnie potrzebne – apelował Dainius Puras.

Komisja ma narzędzia

Choć ONZ jest bez wątpienia organizacją niezwykle ważną, to jednak w wielu kwestiach jej możliwość wpływania na rządy poszczególnych państw nie zawsze jest wystarczająca. Trochę inaczej jest w wypadku Komisji Europejskiej, która dysponuje dość konkretnym argumentem w postaci funduszy strukturalnych.

- Nie chcemy kontynuować tego, co było do tej pory, ale bardziej skupić się na godności i niezależnym życiu. To będzie motto przygotowywania następnego okresu programowania funduszy europejskich. Razem z grupą ekspertów przygotowaliśmy rozwiązania i dobre praktyki wykorzystywania funduszy strukturalnych w okresie 2014-2020 – zapowiedziała obecna na prezentacji raportu Marie-Anne Paraskevas, która podczas prezentacji raportu reprezentowała Komisję Europejską.

Marie-Anne Paraskevas podkreśliła, że celem działań Komisji Europejskiej będzie walka z wykluczeniem osób z zaburzeniami psychicznymi, demontaż wielkich instytucji i wprowadzenie w ich miejsce usług opartych o społeczności lokalne.

- To, co chcemy zobaczyć w następnym okresie programowania, to zastosowanie tych reguł we wszystkich krajach członkowskich – podkreśliła przedstawicielka Komisji Europejskiej.

Marie-Anne Paraskevas problem zaburzeń psychospołecznych zna choćby z domu – jest mamą chłopca z zespołem Aspergera i dobrze wie, jak ważne jest, by osoby nieneurotypowe funkcjonowały na równych prawach z resztą społeczeństwa.

Właśnie głos członków rodzin, opiekunów i samych osób z problemami psychicznymi jest kluczowy dla rewolucji w podejściu do osób z niepełnosprawnościami psychospołecznymi. Bez niej dalej w białych rękawiczkach i za cichym przyzwoleniem łamane będą podstawowe prawa liczącej wiele tysięcy grupy ludzi, której częścią może w pewnym momencie stać się każdy z nas.


Prezentację raportu można zobaczyć w serwisie YouTube.

Sam raport w języku angielskim można pobrać ze strony MHE.

Komentarz

  • SHIZOFRENIA PARANOIDALNA.
    GRZEGORZ PRYMAK
    15.07.2019, 22:13
    Nazywam się GRZEGORZ PRYMAK i choruję na SHIZOFRENIĘ PARANOIDALNĄ. W MŁAWIE, bo w tym mieście mieszkam, jestem prześladowany. Uczyłem się w ZAKŁADZIE DLA NIEWIDOMYCH W LASKACH WARSZAWSKICH, a ogół MŁAWY chce mnie umieścić w szkole dla ludzi upośledzonych umysłowo. Wiem, że jest ELEKTROSTYMULACJA drogą radiową, gdzie odbiornikiem prądu z nadajnika do bezprzewodowej transmisji prądu, jest organizm, która nie wygina, bo ELEKTROWSTRZĄSY powodują wyginanie się ciała. Lekarze nie chcą jej stosować, bo, jest to dla nich.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas