Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

„Za życiem” pod lupą. Co z WTZ-tami?

02.08.2017
Autor: Mateusz Różański, fot. sxc.hu (1), Mateusz Różański
lupa

Dla niektórych osób Warsztaty Terapii Zajęciowej (WTZ) to „zwykłe przechowalnie”. Dla innych – „najsprawniejszy element polskiego systemu wsparcia osób z niepełnosprawnością”. Należy jednak przyznać, że w niektórych miejscach Polski WTZ-y pełnią rolę jedynej instytucji rehabilitacyjnej. O ich roli i potrzebnych zmianach dyskutowano podczas spotkań w ramach konsultacji Programu „Za życiem”.

- Utworzenie WTZ-ów (w 1991 roku przyp. Red) to był bardzo trafiony pomysł – tłumaczy ksiądz Stanisław Jurczuk, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej. – Zapełniło to ogromną lukę. Osoby niepełnosprawne, gdy kończyły szkołę zostawały bez niczego. Pierwszą ich formą dziennego pobytu były właśnie WTZ – dodaje ksiądz Jurczuk, którego stowarzyszenie prowadzi aż pięć takich placówek.

Po latach powstaje jednak pytanie, czy działanie Warsztatów Terapii Zajęciowej, których ustawowym celem jest rehabilitacja społeczna i zawodowa, nie powinno zostać dostosowane do wymagań nowych czasów?

Rehabilitacja społeczna – jest

Dokładnie 419 055 550 zł  – tyle w 2016 roku PFRON przeznaczył na pokrycie kosztów działania 702 Warsztatów Terapii Zajęciowej w całej Polsce. Ich uczestnikami jest ok. 26 tys. osób.

WTZ-y są określane jako jeden z najsprawniejszych elementów polskiego systemu wsparcia osób z niepełnosprawnością przez część społeczeństwa, w tym przez ks. Stanisława Jurczyka czy ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, prowadzącego Fundację Brata Alberta.

ksiądz Stanisław Jurczuk, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej.
Ksiądz Stanisław Jurczuk, prezes Katolickiego Stowarzyszenia Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej

Zwłaszcza drugi duchowny buntuje się przeciwko nazywaniu WTZ-ów „przechowalniami” i wskazuje na ich wielką rolę w rehabilitacji osób znacznie niesamodzielnych w Polsce.  Nie sposób odmówić tej tezie racji – bez wsparcia WTZ-ów sytuacja wielu rodzin osób z niepełnosprawnością byłaby o wiele trudniejsza, a one same – w mniejszym stopniu zrehabilitowane lub wrecz pozbawione dostępu do rehabilitacji.

WTZ często pełnią funkcje dziennych domów opieki i ośrodków rehabilitacyjnych.  Stają się czymś na kształt listka figowego dla samorządów, które zapytane o to, co robią dla osób z niepełnosprawnością - często wskazują działający na ich terenie WTZ. Jednak jest też druga strona medalu.

Z rehabilitacją zawodową – słabiej.

Jak się okazuje WarsztatyTerapii Zajęciowej  nie spełniają roli  miejsc aktywizacji zawodowej. Zaledwie 1-2 proc. uczestników trafia po ich ukończeniu na rynek pracy. Potwierdzeniem takiego stanu rzeczy jest raport Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z 2015 roku. NIK wskazał, że aż jedna trzecia uczestników WTZ spędza w placówkach więcej niż 9 lat, blokując tym samym miejsca innym osobom.

Równie krytyczny jest raport pn. „Badanie sytuacji Warsztatów Terapii Zajęciowej”, przygotowany przez PFRON w 2014 r. Kwestia zmian funkcjonowania Warsztatów Terapii Zajęciowej jest o tyle ważna, że Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) chce, aby:

Pozostaje tylko pytanie: jak do tego doprowadzić?

Co planuje rząd ?

W prowadzonym Domu Rehabilitacyjno – Opiekuńczym przez Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Archidiecezji Warszawskiej odbyło się 28 lipca spotkanie robocze, dotyczące zmian w prowadzeniu Warsztatów Terapii Zajęciowej. W trakcie dyskusji, swoje propozycje przedstawiło też Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej.

- Rozwiązaniem dotyczącym Warsztatów Terapii Zajęciowej zapisanym w Programie „Za życiem” jest utworzenie klubów absolwenta dla osób, które trafiły na rynek pracy – mówiła Magdalena Radzikowska, która zajmuje się Warsztatami Terapii Zajęciowej w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych (BON). – Wynika to z ogromnej potrzeby wsparcia rehabilitacyjnego tych osób i pomocy im w utrzymaniu się na w miejscu pracy – dodała przedstawicielka BON.

To rozwiązanie ma też służyć uspokojeniu rodziców, którzy obwiniają się, że po podjęciu pracy, ich dzieci stracą możliwość korzystania z WTZ-u. Innym poważnym problemem jest długie oczekiwanie na miejsce w WTZ-cie i niejasne zasady kwalifikacji do tej formy wsparcia. Ten aspekt też ma zostać rozwiązany.

Przedstawiciele ministerstwa i organizatorzy. Pierwsza od prawej to Magdalena Radzikowska
Przedstawiciele ministerstwa i organizatorzy. Pierwsza od prawej to Magdalena Radzikowska

- Chcielibyśmy, by funkcjonowała jedna lista prowadzona przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie – kontynuowała Magdalena Radzikowska. – W tej chwili potencjalni uczestnicy są rozproszeni i funkcjonują na różnych listach. Przez to są przypadkowo przyjmowani do różnych form wsparcia.

Pełnomocniczka Rządu ds. BON wskazała na to, że usprawnieniem procesu kwalifikacji do WTZ ma być wprowadzenie okresu próbnego dla kandydatów, tak by kadra mogła lepiej ocenić ich sposób funkcjonowania. Określone mają być też zasady przyjmowania do WTZ, a także doprecyzowane zasady dotyczące zatrudniania terapeutów pracujących w warsztatach. Ponadto ministerstwo planuje wzmocnienie roli indywidualnych programów rehabilitacji oraz stworzenie obowiązującego dla wszystkich wzoru warsztatów. Uregulowana ma zostać kwestia czerpania dochodów przez Warsztaty Terapii Zajęciowej, np. ze sprzedaży produktów stworzonych przez ich uczestników. A 50 proc. uzyskanych w ten sposób pieniędzy, będzie można przeznaczyć na potrzeby WTZ.

Jak się jednak okazało, wielu problemów, takich jak np. kolejki oczekujących na miejsca w WTZ, nie zlikwiduje się bez powstania większej liczby różnych form wsparcia osób niesamodzielnych. Chodzi o to, by do WTZ-ów trafiały tylko te osoby, dla których ta forma jest najwłaściwsza. Dlatego też MRPiPS będzie nakłaniało samorządy do większego zaangażowania w tworzenie placówek wsparcia dla osób z niepełnosprawnością.

Wszystkie omówione zmiany mają służyć temu, by więcej uczestników WTZ-ów wchodziło na rynek pracy.

Nacisk na aktywizację zawodową

- W tej chwili warsztaty realizują rehabilitację społeczną i zawodową. My chcielibyśmy trochę rozdzielić te funkcje – zapowiedziała Magdalena Radzikowska. – Podstawową funkcją byłaby rehabilitacja społeczna, a dla osób, które rokują na zaistnienie na rynku pracy - byłaby prowadzona rehabilitacja zawodowa, która w przyszłości mogłaby być dodatkowo finansowana.

Innym rozwiązaniem proponowanym przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej są praktyki i staże rehabilitacyjne, które miałyby być wpisane do ustawy o rehabilitacji.  Ministerstwo planuje też stworzenie systemu zatrudnienia wspomaganego (np. trenerzy pracy), którym objęte byłyby osoby opuszczające WTZ-y. To rozwiązanie ma być finansowane z Funduszu pracy, tak by zapewnić stabilność tej formy wsparcia. W tej chwili tego typu rozwiązania najczęściej są organizowane przez organizacje pozarządowe za pieniądze z konkursów i grantów. A wraz z ich zakończeniem - kończy się forma finansowego wsparcia.

Innym pomysłem ministerstwa jest uregulowanie kwestii pozyskiwani dochodów, na przykład ze sprzedaży produktów stworzonych przez uczestników WTZ. Część tej kwoty mogłaby być przeznaczona na potrzeby Warsztatów.

tłum osób podczas spotkania

Przede wszystkim koordynacja

Podczas całego spotkania, na którym również osoby pracujące na co dzień z osobami z niepełnosprawnością, wskazywały na różne problemy związane z funkcjonowaniem WTZ, poruszono też tematy:

  • problemów finansowych warsztatów,
  • braku miejsc dla osób z poważniejszymi niepełnosprawnościami,
  • niechęci WTZ-ów do wypuszczania spod skrzydeł bardziej samodzielnie funkcjonujących podopiecznych, którzy niejednokrotnie pełnią rolę asystentów i pomagają swoim mniej sprawnym kolegom.

Jednak przede wszystkim problemem, z którym trzeba sobie poradzić w pierwszej kolejności jest stworzenie rzeczywistego systemu wsparcia na miejsce panującej obecnie tzw. „wolnej amerykanki”. Brak całościowych rozwiązań prowadzi do tego, że WarsztatyTerapii Zajęciowej często są zmuszone pełnić kilka ról jednocześnie - przez co nie mogą skupić się na swoim ustawowym zadaniu.

- System Warsztatów Terapii Zajęciowej powinien być skoordynowany z pozostałymi formami wsparcia dla tej grupy osób niepełnosprawnych – tłumaczyła Iwona Wojtczak-Wrzesińska, psycholożka ze Stowarzyszenia Otwarte Drzwi.

Prowadzony przez to stowarzyszenie Warsztat Terapii Zajęciowej może się pochwalić tym, że niemal co trzeci jego uczestnik trafia na rynek pracy.

- Poszczególne placówki rehabilitacyjne dają różne możliwości. Uczestnik, który rokuje płynne przejście na rynek pracy powinien mieć możliwość korzystania z pełnych instrumentów wspierania, takich jak staże czy praktyki. A ten, który nie ma takiej możliwości - powinien móc płynnie przejść do innej placówki – uważa psycholożka.  

Jej zdaniem WTZ powinny realizować zadania ustawowe – przygotowywać swoich uczestników do wejścia na rynek pracy.

Iwona Wojtczak-Wrzesińska, psycholożka ze Stowarzyszenia Otwarte Drzwi.
Iwona Wojtczak-Wrzesińska, psycholożka ze Stowarzyszenia Otwarte Drzwi

Udrożnić i upłynnić

- WTZ-y zostały jednak zmuszone do pełnienia roli zastępników domów dziennego pobytu czy środowiskowych domów samopomocy. Przyczyny tego były różne – ekonomiczne, związane z lokalnymi uwarunkowaniami, a także brakiem koordynacji systemu kwalifikacji, ponieważ jest on całkowicie przypadkowy – podkreśliła Iwona Wojtczak-Wrzesińska. – Należałoby udrożnić kwalifikacje uczestników i system orzekający. To tam powinno się dokonywać skierowania osób, które mogłyby korzystać z terapii zajęciowej. Jestem przeciwniczką tworzenia z WTZ-ów instytucji o bliżej nieokreślonym charakterze. Jak coś jest wszystkim, to jest niczym. Zastępowanie ośrodków dziennego wsparcia czy ŚDS-ów Warsztatami - jest bezcelowe. Zwłaszcza, jeśli chcemy aktywizować osoby z niepełnosprawnością intelektualną, bo ta grupa stanowi 90 proc. uczestników Warsztatów – zauważyła psycholożka.

Iwona Wojtczak-Wrzesińska jest jednocześnie gorącą zwolenniczką zatrudnienia wspomaganego, będącego, jej zdaniem, doskonałym rozwiązaniem dla osób opuszczających placówkę. Jednak – na co wyraźnie wskazuje – tego typu zatrudnienie musi być skoordynowane z pozostałymi elementami systemu i przede wszystkim mieć stałe finansowanie.

Dowodem na to, jak wiele można osiągnąć, jeśli zapewni się ciągłość i koordynacje form wsparcia jest właśnie Stowarzyszenie Otwarte Drzwi. Prowadzi ono całą sieć placówek, gdzie rehabilitowane są osoby z niepełnosprawnością – od Warsztatu Terapii Zajęciowej i Środowiskowego Domu Samopomocy, przez mieszkanie chroniono-treningowe, po galerię Apteka Sztuki i przedsiębiorstwo społeczne Kuchnia Czerwony Rower.

Innym przykładem sukcesu jest spółdzielnia Dalba założona przez pracowników WTZ w Pucku, która produkuje cenione piwo i prowadzi piwiarnię w Gdańsku. Takich przykładów można wskazać więcej. Są one dowodem na to, że Warsztaty niekoniecznie muszą być „poczekalniami”, ale mogą stać się jednym z kluczowych elementów aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością, zwłaszcza osób mniej samodzielnych.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

  • nie wiecie o czym piszecie
    Aldona
    01.02.2018, 14:05
    Najciekawsze jest to że osoby wypowiadające się patrzą na statystyki. Nie wiem który z warsztatów, z godnie z artykułem przetrzymuje uczestników w celu wykorzystywania ich jako asystentów. To stwierdzenie uważam za śmieszne, a osobę która pisała ten artykuł za mało zorientowaną w sytuacji. Moi drodzy statystyki to nie wszystko. Trzeba na temat spojrzeć szerzej. głównym problemem jest brak miejsc na rynku pracy. WTZ szkoda jest zaprzepaścić lat pracy z uczestnikiem, który mógłby już podjąć zatrudnienie. Tylko pytanie gdzie? Zaprzestanie rehabilitacji, zwłaszcza u osób z zaburzeniami umysłowymi w szerokim pojęciu, spowoduje powrót do stagnacji, niechęci współpracy itd. Dlatego WTZ przedłużają pobyt uczestnika aż do znalezienia pracy. Zapytam w tym miejscu ponownie tylko gdzie? Przyjrzyjmy się w tym miejscu rynkowi pracy. Prywatni przedsiębiorcy - no cóż od zatrudnienia osoby psychicznie czy umysłowo chorej odstrasza ich strach. Często do takiej osoby czy osób w zakładzie potrzebny jest pracownik który będzie nadzorował prace osób niepełnosprawnych. Często są to osoby o słabej wydajności pracy do tego dodatkowy urlop zwolnienia itd. Wiec po co dofinansowanie to kropla w morzu kosztów. Do tego papierkowa robota, którą też ktoś musi zrobić. A ewentualne straty złym wykonaniem pracy. Ekonomicznie wychodzi tak, że pracodawca nie chce zatrudniać ludzi z umysłowym czy psychicznym orzeczeniem. bo osoby które musi zatrudnić jako osoby wspomagające sami wykonają tą prace. Tak więc to że uczestnicy nie znajdują zatrudnienia i zostają w WTZ wynika głównie z braku miejsc na rynku pracy. W wielu przypadkach istniej obawa, że zostaną takiej osobie niepełnosprawnej odebrane świadczenia. Może na takie rozmowy o zmianach powinni być zaproszeni kierownicy, kadra pracująca w WTZ bo te osoby najlepiej wiedzą w czym jest problem.
    odpowiedz na komentarz
  • WTZ najlepszy program PFRON
    Józef Bogdaszewski
    04.08.2017, 00:03
    Według bardzo wielu uczestników WTZ i ich rodziców (opiekunów) warsztaty spełniają jedną z najlepszych form aktywności osób niepełnosprawnych w życiu codziennym. Generalnie warsztaty są miejscem bardzo przyjaznym dla środowiska niepełnosprawnych i wypełniają lukę (pustkę) dnia codziennego, wyjścia z "czterech ścian" domu i przebywania w grupie. To są właśnie podstawowe elementy, dla zapewnienia uczestnikowi WTZ społecznie użytecznego przeżycia dnia codziennego. Dopiero spełnienie tych trzech podstawowych przesłanek; zapełnienie pustki dnia codziennego, wyjście z domu i kontakt w grupie umożliwia kadrze terapeutycznej warsztatów organizowanie życia dnia codziennego uczestnikowi w formule pełnienia ról społecznych adekwatnych do Jego możliwości, potrzeb, zdolności, zainteresowań itp. Służyć temu winno przede wszystkim bardzo dobre poznanie uczestnika i dopiero poprzez postrzeganie oraz dostrzeganie Jego słabych i mocnych stron ukierunkowywanie na rehabilitacje społeczną lub aktywizację zawodową. Zgadzam się, że mogłyby funkcjonować w kraju dwa typy warsztatów; jeden ukierunkowany na działalność w zakresie rehabilitacji społecznej, a drugi w zakresie aktywności zawodowej, ale na razie takie funkcje mogą pełnić wybrane w WTZ pracownie. Jednak sukces WTZ "na polu zawodowym" i tak zależy od osobistych predyspozycji uczestnika i możliwości psychoruchowych, zgody lekarza medycyny pracy oraz wielu jeszcze innych czynników natury ludzkiej i nawet czynników logistycznych na podjęcie zatrudnienia. "Wiśta wio" łatwo powiedzieć, tylko pracy trzeba podołać przez długie lata i trzeba mieć stworzone warunki, aby moc pracować. Podawanie przykładu, że 1/3 uczestników znajduje pracę jest mało miarodajne, gdyż brak jest danych źródłowych o stanie psychoruchowym (chociażby tylko przy przyjęciu do WTZ) oraz jak przebiegała selekcja przy naborze uczestników. Czy osoby naprawdę bardzo ciężko uszkodzone też zostały uczestnikami WTZ (jednak posiadały wpis we wskazaniach; terapia zajęciowa). To tak na marginesie. Ważniejsza jest dzisiejsza formuła prowadzenia warsztatów i ich efektywność w działaniu. Wiąże się z tym kwestia m.in. szerszej dostępności do WTZ (kolejki, oczekiwania na miejsce) i dlatego, może celowym byłoby, wprowadzenie w WTZ dwuzmianowości (automatyczne zwiększenie liczby uczestników, niekoniecznie dla tylu osób ile przychodzi na ranna zmianę). Oczywiście wymaga to działań reorganizacyjnych w pracy WTZ i zwiększenia liczby kadry terapeutycznej. Natomiast odnośnie kadry WTZ, to uważam że wskazanym byłoby prawne określenie statusu terapeutów WTZ, chyba im się to już należy. Dziękuję za uwagę, serdecznie pozdrawiam.
    odpowiedz na komentarz
  • wtz
    Renia
    03.08.2017, 23:12
    Wtz to bardzo potrzebne i pomagają w zyciu osobom niepełnosprawnym
    odpowiedz na komentarz
  • a co z SDS
    Beata
    03.08.2017, 13:26
    Czy ktoś jeszcze pamięta, że istnieją środowiskowe domy samopomocy! To one zajmują się rehabilitacją społeczną. Może zamiast finansować WTZ, które nie do końca spełniają swoją rolę należy pomyśleć o rozwinięciu sieci SDS. A przy okazji przekonać rodziców uczestników WTZ, że to właśnie tam (a nie w wtz) powinni się znaleźć ich podopieczni (którzy nie rokują na podjęcie pracy).
    odpowiedz na komentarz
  • znow zawodowo?coz ciezko niepelnosprawnymi?
    Dorota Rezel
    03.08.2017, 10:54
    Znowu ten sam blad- lekcewazenie wagi pomocy osobom niepelnosprawnym w stopniu znacznym ktore nie sa i nie beda w stanie pracowac. Tak jakby osoby tak niepelnosprawne nie mialy prawa do pomocy analezala sie ona tylko tym,ktorzy maja na to dosc sil.Warsztaty -zgoda,nie spelniaja roli aktywizacji zawodowej,alejestnaprawde duzo form ta rolespelniajacych. A wlasnie Warsztaty pomagaja tym,ktorzy nie maja poza tym zadnej pomocy.Moja propozycja-nie zmieniajcie warsztatow,tylko OPROCZ nich stworzcie miejsca do aktywizacji zawodowej.A ilosc warsztatow-lepiej zwiekszcie.Przeciez jasne,zejakwnich sie nastawicie tylkonaaktywizacje zawodowa,zabraknie miejsc dla tych,ktorzydotadbyli tam przyjmowani
    odpowiedz na komentarz
  • Podstawa to rekacja i bardzo dobra znajomość uczestnikó ośrodków wsparcia
    Mariola Alechno -Buca
    03.08.2017, 00:03
    Na tegorocznyej Ogólnopolskiej Konferencjii Środowiskowych Domów Samopomocy w Bielawie wybrzmiało jak wielką i skuteczną pracę nastawioną na usamodzielnienie i stałą aktywizację wykonują ŚDS w Polsce. Nie wydaje się to bezcelowe lecz przeciwnie klient piwinien sam decydować jaka forma wsparcia jest dla niego odpowiednia. Bez znajomości uczestnika, bez trwałej relacji uczestnikiem o aktywizacji można zapomnieć .
    odpowiedz na komentarz
  • WTZ trzeba się zastanowić.
    Kamil
    02.08.2017, 17:51
    Przecież WTZ prowadzą nie tylko PCPR -y. Zresztą w warsztatach siedzą jedni i ci sami i nic z tego, niestety często nie wynika.
    odpowiedz na komentarz
Prawy panel

Wspierają nas