Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Na stażu w Brukseli

10.05.2016
Autor: Mateusz Różański
Marta Zając na tle wejścia do Parlamentu Europejskiego

Dobry staż bywa przepustką do kariery, pomaga w odkryciu swoich nieznanych umiejętności i poszerza krąg znajomych o nowe twarze. Słowem – staż może być kapitalną przygodą. Tę tezę potwierdza poruszająca się na wózku elektrycznym Marta Zając, która przez miesiąc była stażystką w biurze posła Marka Plury w Parlamencie Europejskim.

Pochodząca ze Śląska studentka II roku bohemistyki na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej wzięła udział w organizowanym przez posła Marka Plurę konkursie, w którym główną nagrodą był staż w biurze polityka w Parlamencie Europejskim w Brukseli.

Jedyna wątpliwość – lokum

- Informacje o konkursie znalazłam na portalu Niepelnosprawni.pl – mówi Marta Zając. – Na początku zastanawiałam się, czy wziąć w nim udział, ale w końcu odważyłam się i za namową koleżanki wysłałam swoje zgłoszenie- wspomina stażystka.

Jak sama przyznaje to zastanawianie się trwało jeden dzień a jej jedyna wątpliwość dotyczyła tego jak zorganizować podróż i czy uda się znaleźć w Brukseli dostosowany dla niej pokój.

Marta na korytarzu w Parlamencie Europejskim

Marta Zając na jednym z korytarzy w Parlamencie Europejskim

- Było ciężko – wzdycha studentka. – To był mój drugi taki wyjazd za granicę i po raz drugi musiałam szukać dostosowanego do swoich potrzeb mieszkania - dodaje.

Paradoksalnie w mieście takim jak Bruksela jest to bardzo trudne. Wszak belgijska stolica jest pełna dziewiętnastowiecznych kamienic, które zachwycają swą staroświecką architekturą, ale dostępnością już nie.

-Potrzebowałam lokum odpowiednio przestronnego, by móc spokojnie poruszać się na wózku, z windą i podjazdem. Tymczasem okazało się, że w Brukseli standardem są co najmniej dwa schodki przy wejściu do jakiegokolwiek budynku, co dla mojego wózka elektrycznego jest barierą nie do pokonania. – wspomina Marta Zając.

Marta Zając na tle szklanego łącznika między budynkami

Autobusowy paradoks

Problematycznym okazało się też samo przemieszczanie po belgijskiej stolicy.

- Pod względem komunikacji miejskiej Bruksela przegrywa konkurencję na przykład z Warszawą – stwierdza studentka. - Raz, gdy poprosiłam kierowcę autobusu o wysuniecie platformy, usłyszałam odmowę. Zdziwiona napisałam do miejscowej instytucji zajmującej się transportem publicznym, gdzie otrzymałam informację, że w Brukseli jest zaledwie pięć linii autobusowych dostępnych dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Przy tym wszystkie autobusy są niskopodłogowe i wszystkie… mają rampy- opowiada zaszokowana Marta Zając.

Wytłumaczeniem takich sytuacji może być to, że kierowcy nie są przeszkoleni w obsługiwaniu udogodnień dla osób z niepełnosprawnością. Z tego powodu pani Marta zdecydowała się na codzienne spacery do pracy. A w czasie niekorzystnej pogody, pomocą służyła asystentka, która podwoziła panią Martę autem.

O ile komunikacja miejska okazała się problematyczna, to żadnych trudności nie stwarzała komunikacja interpersonalna. 

Marta Zając notuje w sali parlamentarnej

Praca na sali parlamentarnej podczas obrad

Językowych barier brak

- Posługuję się biegle językiem angielskim, wiec nie miałam żadnych problemów z aklimatyzacją i komunikacją – zwłaszcza w Brukseli, która jest miastem kosmopolitycznym, gdzie duża część ludzi mówi po angielsku na co dzień – mówi stażystka.

Wspominaną kosmopolityczność bardzo dobrze widać na ulicach Brukseli, gdzie panuje wielokulturowość. Swego rodzaju „wieżą Babel” okazał się również sam Parlament Europejski, po którego salach i korytarzach wędruje setki ludzi – deputowanych, ich asystentów, stażystów, gości, pracowników obsługi, działaczy społecznych, dziennikarzy, itp. Podczas naszego zwiedzania Europarlamentu, natknęliśmy się na grupę kobiet z Bliskiego Wschodu, które przybyły rozmawiać o sytuacji swojej płci w krajach islamskich. Oprócz nich mijaliśmy także np. buddyjskich mnichów, rabinów czy przedstawicieli grup narodowych i etnicznych z całego świata.

Marta Zając jedzie korytarzem razem z posłem Plurą

Marta razem z posłem Markiem Plurą

W międzynarodowym towarzystwie stażystka posła Plury odnalazła się znakomicie. Zwłaszcza, że ogromny gmach europarlamentu, czy raczej kilka połączonych ze sobą budynków, jest całkowicie dostosowany do osób z niepełnosprawnościami. Dzięki temu pani Marta mogła bez trudu skupić się na obowiązkach stażystki, a nie na pokonywaniu barier architektonicznych.

Spotkać w pracy Don Kichota

 A jak w takim razie wyglądały same obowiązki stażystki  w Parlamencie Europejskim?

- To była przede wszystkim praca biurowa. Zajmowałam się obsługą poczty. Miałam też do wykonania różnego rodzaju zadania, związane z codzienną pracą biura posła Marka Plury. Oprócz tego uczestniczyłam w posiedzeniach, pracach poszczególnych komisji, debatach i licznych wydarzeniach, które odbywają się w Europarlamencie- opowiada stażystka.

Marta Zając pracuje przy biurku

Miejsce pracy stażystki

A różnego rodzaju wydarzeń naprawdę tu nie brakuje. Pani Marta pokazała nam, jak wygląda miejsce pracy stażysty u posła Marka Plury, które dosłownie tętni intelektualnym życiem. Wszędzie na ścianach były porozklejane informacje o debatach i spotkaniach organizowanych w budynku parlamentu przez deputowanych, instytucje europejskie czy zapraszane organizacje pozarządowe, których przedstawiciele starają się nagłośnić ważne dla nich sprawy, takie jak: ekologia, sytuacja mieszkaniowa czy prawa człowieka.

My podczas zwiedzania natknęliśmy się na… Don Kichota i jego wiernego giermka Sancho Pansę, którzy zamiast walczyć z wiatrakami postanowili udać się do eurodeputowanych i poprosić ich o wsparcie dla promowania europejskiej kultury. Nie mogliśmy się nie przyłączyć do ich akcji.

Marta trzyma tabliczkę z napisem I support culture, obok niej pozują do zdjęcia Don Kichot i Sancho Pansa

Don Kichot z wiernym sługą Sancho Pansem i wspierającą kulturę Martą

Inną postacią, na którą natknęliśmy się przy jednym z wejść był sir Philip Craven, prezes Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego. Można się łatwo domyślić, że był on jednym z uczestników dyskusji na temat sytuacji sportu paraolimpijskiego.

Sir Philip okazał się niezwykle serdecznym rozmówcą - bez trudu dał się namówić na wspólne zdjęcie i wyraził osobistą dumę, że może w Parlamencie Europejskim spotykać tak niezwykłe osoby jak Marta Zając.

Oprócz zwiedzania samego budynku, uczestniczyliśmy też w posiedzeniu jednej z komisji, gdzie obradowano nad kwestią zatrudnienia osób z niepełnosprawnością. Podczas tego posiedzenia mogliśmy przyjrzeć się pracy dwojga niesłyszących deputowanych -Helgi Steveson z Belgia i Ádám Kósa z Węgier.

Marta pozuje do zdjęcia z Sir Philipem Cravenem

Sir Philip Craven i Marta Zając

Inspirujące postacie

- Spodobało mi się to, że osoby głuche są tak ważnymi postaciami – mówi stażystka. – W Polsce nie widziałam nikogo z taką niepełnosprawnością, kto zajmowałby tak eksponowane stanowisko na przykład w rządzie czy w parlamencie. Tutaj mamy aż dwoje niesłyszących deputowanych.

Pani Marta jako filolożka była pod wrażeniem asystentów i tłumaczy Helgi Steveson, które niezwykle sprawnie umożliwiały polityczce komunikowanie się z pozostałymi deputowanymi.

tłumacze języka migowego w sali parlamentarnej

Asystenci i tłumacze języka migowego

 – Przykład tych dwojga deputowanych to kolejny dowód na to, że jeżeli ma się otwarty umysł i szczere chęci, to naprawdę można pokonać wszelkie bariery. Owszem problemem są bariery architektoniczne, ale te związane z komunikacją są o wiele większą przeszkodą w życiu. Tym bardziej świadczy to o tym, że mówienie, że czegoś się nie da można sobie schować do kieszeni – stwierdza Marta Zając.

Lepsze belgijskie piwo

Pobyt Marty Zając w Brukseli to nie tylko praca, ale także przyjemny odpoczynek. Miasto znane jest choćby z licznych piwiarni i kawiarni, gdzie w godzinach popołudniowych trudno dostać wolny stolik.

- Pracę kończymy dość późno, około 17-18. Zazwyczaj po pracy starałam się wracać prosto do domu. Jeśli miałam więcej czasu to zwiedzałam miasto i próbowałam specjałów miejscowej kuchni – mówi pani Marta.

Marta Zając pije piwo z dziennikarzem Mateuszem Różańskim

Chwila relaksu po pracy

Problemem okazywały się znów, bardzo liczne w belgijskiej stolicy, bariery architektoniczne.

- Z dostępnością w Brukseli jest bardzo ciężko. Znalazłam może dwa- trzy miejsca, do których można się dostać na wózku. Jestem zdziwiona, gdyż niemal w każdym pubie czy restauracji na wejściu wita nas wysoki próg albo co najmniej jeden stopień. Jeśli nawet nie ma tego typu przeszkód to wewnątrz lokali jest zwyczajnie za mało miejsca, by swobodnie poruszać się w nich wózkiem elektrycznym – dodaje stażystka posła Plury. – Jeśli chodzi o dostosowanie, to taka Warszawa biję Brukselę na głowę – ocenia po miesięcznym pobycie stażystka. 

Jedyną opcją pozostają ogródki piwne, a tych całe szczęście nie brakuje, zwłaszcza w sąsiedztwie Europarlamentu. Chyba, że kapryśna brukselska aura postanowi zadbać o to, by wózkowicze nie przesiadywali zbyt wiele w knajpach nad piwem, zsyłając na ich głowy deszcz lub grad.

Marta nie może wjechać do knajpy, bo znajduje się przy niej próg

Zawsze można sobie poradzić

Pobyt w Brukseli był dla studentki nie tylko niezwykłym przeżyciem i kolejnym punktem do CV. Pani Marta podkreśla, że praca w Europarlamencie pomogła jej rozbudzić swoje ambicje i dostarczyła niesamowitego zastrzyku energii.

- Podczas swojego pobytu w Brukseli udowodniłam sobie po raz kolejny, że przeszkody da się pokonać. Moja niepełnosprawność jest ze mną, ale ona nie przeszkadza w moich życiowych dążeniach. Bo zawsze można wszystko tak zorganizować, by sobie poradzić – mówi pani Marta.


Jeśli chcecie poznać lepiej bohaterkę artykułu, zobaczcie bloga Wonder Woman on Wheels.

 

Komentarz

  • Nie każdy ma w sobie empatię!
    Panna
    15.05.2016, 16:17
    Szanowni Państwo! My Polacy lubujemy się w narzekaniu i w każdej pozytywnej historii potrafimy dostrzegać tylko obłudę i egoistyczne pobudki. Szkoda! Redaktorzy chcieli przedstawić pozytywną historię, chcieli pokazać, że można się zorganizować, spróbować czegoś innego i wygrać! Nie każdy niepełnosprawny może zostać paraolimpijczykiem czy genialnym naukowcem, ale nie musi być sfrustrowanym, roszczeniowym bezrobotnym! Co więcej może spełniać się w innej dziedzinie! Trzeba tylko trochę chcieć, trochę móc, włożyć dużo wysiłku i determinacji w spełnianie swoich planów! Odnośnie komentarza pana Jacka: To był miesięczny staż w europarlamencie, a nie u Avengersów więc świata nie udałoby się jej niestety uratować. A jaki ma Pan plan na zrobienie "czegoś" dla niepełnosprawnych? Podsumowując: twarz polskiej niepełnosprawności nadal pozostaje zawistna i ciężko się przebić przez nią z każdym, nawet najmniejszym sukcesem.

Dodaj odpowiedź na komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin
Prawy panel

Wspierają nas