Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Wybory 2015: Na wsi jest trudniej

22.10.2015
Autor: rozmawiał Mateusz Różański
Zdjęcie niewidomej Aleksandry Lanckorońskiej na tle polskiej flagi

Jak wygląda życie osób z niepełnosprawnością z dala od dużych miast? Jak polepszyć ich funkcjonowanie? Rozmawiamy o tym z Aleksandrą Lanckorońską, osobą niewidomą, kandydatką do Sejmu ze świętokrzyskiej listy Polskiego Stronnictwa Ludowego.


Mateusz Różański: Wśród kandydatów, którzy zaprezentowali się na naszym portalu, jest Pani podwójnie w mniejszości – jest Pani jedyną osobą z PSL i jedną z niewielu osób z niepełnosprawnością narządu wzroku.

Aleksandra Lanckorońska: Osoby z niepełnosprawnością są postrzegane przez społeczeństwo głównie jako osoby na wózkach – świadczy o tym choćby znak oznaczający miejsce parkingowe. Zapomina się przy tym o niepełnosprawnościach wzroku i słuchu. Również w przypadku likwidacji barier architektonicznych najpierw myśli się o podjazdach i windach, odsuwając na dalszy plan ułatwienia dla osób niewidomych, takie jak np. odpowiednie oznaczenia schodów.

Tym bardziej osoby niewidome powinny garnąć się do polityki.

Powinny, dlatego namawiam wszystkie osoby z niepełnosprawnością wzroku do tego, by wychodziły na świat, przypominały o swoim istnieniu i potrzebach. Żeby coraz więcej z nich na przykład brało udział w wyborach i było zwyczajnie aktywne.

Pani zdaniem z tą aktywnością jest problem?

Tak. Nasze środowisko jest bardzo zamknięte – integrujemy się niejako wewnątrz niego, a z integrowaniem się z resztą społeczeństwa jest już dużo słabiej. Dlatego też w swojej kampanii bardzo mocno podkreślam potrzebę integracji osób z niepełnosprawnością ze społeczeństwem. W tej chwili wiele osób jest ograniczonych barierami – również tymi mentalnymi. Prowadzi to do tego, że na przykład osoby niewidome w kontaktach ograniczają się do swojego środowiska. Ostatnio obchodziliśmy Dzień Białej Laski, odbyły się w związku z tym liczne imprezy, ale znów przede wszystkim w gronie osób z niepełnosprawnością wzroku. Są tylko pojedyncze jednostki, które dążą do tego, by coś zrobić z tą sytuacją.

Co Pani chce z tym zrobić?

Przede wszystkim poprawić tę integrację. Uważam, że społeczeństwo nie jest w tej chwili przygotowane na akceptację osób z niepełnosprawnością. Dlatego też pracę nad tym trzeba rozpoczynać już na etapie dzieciństwa. Tak, by obywatel już od małego umiał funkcjonować w środowisku różnorodnym pod względem sprawności. Bardzo denerwują mnie takie sytuacje, gdy na przykład mija mnie pięcioletnie dziecko i pyta swojej mamy, dlaczego chodzę z laską, na co matka mu odpowiada: cicho, uspokój się, nie wolno itp. Chciałabym, żeby o problemach osób z niepełnosprawnością zwyczajnie zaczęto mówić. Choćby po to, by architekci projektujący budynki od samego początku mieli świadomość problemów i barier, na jakie napotykają osoby z różnymi niepełnosprawnościami.

Inną sprawa jest orzecznictwo – są osoby, które otrzymują orzeczenie o niepełnosprawności, choć wcale nie powinny go mieć. Orzeczenia dostaje się na przykład z powodu choroby alkoholowej, co jest zupełną paranoją. Tak nie powinno być. Prowadzi to do tego, że fundusze i przywileje trafiają do osób, które na nie nie zasługują. Ogranicza to w dużej mierze wsparcie dla osób, które dzięki niemu mogłyby być aktywne.

Polskie Stronnictwo Ludowe, z którego listy Pani startuje, jest kojarzone z terenami wiejskimi i małymi miasteczkami, gdzie osobom z niepełnosprawnością żyje się trudniej niż w dużych aglomeracjach. Co Pani chce zrobić dla tej grupy wyborców?

To jest właśnie to wykluczenie. W dużych miastach siłą rzeczy łatwiej jest stworzyć środowisko, jest więcej osób, które mogłyby się spotykać i rozmawiać o swoich problemach. Na wsi, gdzie często jest tylko jedna osoba z daną niepełnosprawnością, jest z tym o wiele trudniej. Dlatego tym bardziej trzeba namawiać takie osoby do wychodzenia na świat. W tej chwili wygląda to tak, że na przykład osoby niewidome po ukończeniu szkoły całe życie spędzają w domach. Potrzebne są bardzo aktywne działania, kampanie, dzięki którym ci ludzie uwierzą w siebie i zaczną działać. Rzecz w tym, by nauczyli się, że można integrować się nawet w swojej okolicy – choćby poprzez znalezienie osób z podobną niepełnosprawnością w sąsiednich miejscowościach.

Plakat wyborczy Aleksandry Lanckorońskiej z PSL z hasłem Jestem jedną z Was oraz imieniem i nazwiskiem w brajlu

Wcześniej mówiła Pani o tym, że trzeba wyjść z tego środowiska i funkcjonować w społeczeństwie. Jak jest z tym funkcjonowaniem w społeczeństwie osób z niepełnosprawnością mieszkających na wsi?

Żeby taką osobę niejako otworzyć na świat, a wiem to z własnego doświadczenia, musi pomóc jej ktoś ze środowiska, który przeżył podobną sytuację. Taka osoba podzieli się swoimi doświadczeniami, doda odwagi, pokaże możliwości itp. Tak wsparty człowiek przekona się, że jego niepełnosprawność nie jest końcem świata, że może normalnie wyjść, spotykać się i rozmawiać z ludźmi, również tymi pełnosprawnymi.

Dobrze, ale co jeśli taka „otworzona” osoba z niepełnosprawnością nie będzie miała w swoim miasteczku choćby dostosowanego autobusu i nie będzie mogła wydostać się ze swojej okolicy.

Właśnie dlatego zależy mi na kontakcie z mieszkańcami takich miejscowości, bo to oni wiedzą, co trzeba zmienić „w terenie”. Moim zdaniem kluczowa jest zmiana mentalności. Podam przykład. Konserwator zabytków, który mówi, że nie można zmienić średniowiecznych schodów, a wózkowicza przecież można po nich wnieść. Nikt przy tym nie liczy się poczuciem godności czy nawet bezpieczeństwem takiego wnoszonego wózkowicza. Dlatego też trzeba pracować nad myśleniem ludzi. Jeżeli ktoś na decyzyjnym stanowisku ma kontakt ze środowiskiem osób z niepełnosprawnością, może to wpływać na jego pracę na to, że barier będzie po prostu mniej. Tylko że tę pracę trzeba zaczynać od dołu.

Ale co zrobić, by pomóc tym, którzy rzeczywiście są izolowani z racji miejsca urodzenia? Mieszkają w bardzo małych wsiach, a ich kontakt ze światem zakończył się wraz z ukończeniem szkół. Mają predyspozycje i chęci, ale rozbijają się o twarde realia.

Po pierwsze większość osób nie chce wyjść z domu. Jeśli więc przełamie się tę pierwszą barierę, można dopiero robić coś więcej. Po drugie, te osoby często nie wiedzą, do kogo udać się po pomoc. Chodzą od organizacji do organizacji i zewsząd odchodzą z kwitkiem. W efekcie mają poczucie odrzucenia i zamykają się w sobie. Nie mają ochoty później nawet wyjść z domu.

Jak rozwiązywać ich problemy?

Po pierwsze uświadamiać je, że często mimo wszystko można. Jeśli ktoś ma bezpośredni kontakt z osobą, której się udało, to łatwiej mu pokonać własne ograniczenia. Jest więc potrzeba, by jak najszerzej pokazywać te dobre przykłady. Nie tylko w telewizji i radiu, ale też w bezpośrednim kontakcie. Niepełnosprawność jest w naszym społeczeństwie wciąż bardzo mało rozpoznanym tematem i tym bardziej powinniśmy postawić na pracę organiczną.

Jak będzie Pani wprowadzała w życie swoje postulaty, już jako parlamentarzystka?

Przede wszystkim będę wpływała na organizacje i instytucje, które mają za zadanie pomagać osobom z niepełnosprawnością. Organizacji i instytucji jest sporo, a wiele z nich funkcjonuje już od wielu lat. Dysponują bazą kontaktów do osób mieszkających w różnych miejscowościach. Często te bazy służą tylko jako zbiór adresów, pod które wysyła się kartki świąteczne. Trzeba zmienić też mentalność pracowników tych organizacji, którzy za wielki sukces poczytują sobie to, że uda im się pomóc jednej czy dwóm osobom z dużych miast. Do dużych miast trafia też duża cześć pieniędzy skierowanych na wsparcie osób z niepełnosprawnością. Na małe miasteczka i wsie zostaje nic albo prawie nic. Dlatego też ich mieszkańcy są często pozostawieni sami sobie.

Czy w takim razie planuje Pani podjąć jakieś konkretne kroki? Zmienić panujące prawo, znowelizować którąś z ustaw czy też napisać nową?

Warto pomyśleć o ustawie, która pozwoliłaby uczyć o niepełnosprawności dzieci już od najmłodszych lat. To sprawi, że architekt, który od dziecka edukowany był na temat problemów, z jakimi muszą radzić sobie osoby z niepełnosprawnością, będzie wiedział, jak zaprojektować dostępny dla nich budynek. Jeśli nawet w najmniejszej wsi budynki i autobusy będą dostępne, to ich mieszkańcy nie będą mieli problemów z funkcjonowaniem. Tak samo z ludźmi kultury – reżyser uczony o niepełnosprawności zadba o to, by jego filmy miały audiodeskrypcję i napisy. I temu służyć miałaby taka ustawa – wedle zasady „czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał”.


Chcesz poznać udogodnienia wyborcze dla osób z niepełnosprawnością? Wejdź na naszą stronę www.wyborybezbarier.org

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas