Szefowe znieważyły jego syna z zespołem Downa. Zwrócił uwagę i... stracił pracę
Bruce Casper stracił pracę w restauracji Chili w Pensylwanii (USA) po tym, jak zwrócił uwagę dwóm menadżerkom, by nie nazywały „opóźnionym” (ang. retard) jego 16-miesięcznego syna Kyrona z zespołem Downa.
Zamiast skruchy czy przeprosin Bruce usłyszał od menadżerek zdanie: „Możesz odejść”, więc wzburzony wyszedł z pracy. Gdy wrócił, okazało się, że jego nazwisko nie figuruje już w pracowniczym grafiku.
O budzącym etyczną wątpliwość zachowaniu kadry zarządzającej w Chili poinformowała znajomych przez Facebooka partnerka Bruca i matka jego trójki dzieci, Cristine Miller.
„Jedna z menadżerek użyła słowa „opóźniony” w rozmowie, co jest kompletnie nieakceptowalne – pisze Miller. – Nie tylko dla Kyrona, ale wszystkich dzieci ze specjalnymi potrzebami. Nieważne, czy to zespół Downa, czy coś innego.”
W odpowiedzi, rzeczniczka firmy napisała w oświadczeniu, że przytoczone zachowanie pracownic nie jest tolerowane w sieci restauracji Chili, a kierownictwo podejmie odpowiednie kroki do zbadania i wyjaśnienia sprawy.
W efekcie Bruce Casper otrzymał propozycję pracy na innym stanowisku w restauracji Chili, ale jej nie przyjął. Z kolei dwie menadżerki nie zostały ukarane.
Komentarze
-
przecież to dziecko jest opóźnione w rozwoju... nie powiedziały "kaleka" "głupi" "niedorozwój" i inne słowa, które słyszymy na co dzień w PL. Oj ta reakcja na słowo "opóźniony" to chyba tylko przykrywka. Przecież sam "wzburzony wyszedł z pracy".odpowiedz na komentarz
Dodaj komentarz