Kandydat na Prezydenta Poznania: Trzeba odpowiadać na różnorodne potrzeby mieszkańców
Miejskie spółki mają przestać kierować się tylko zyskiem finansowym i politycznym, a komunikacja publiczna ma stać się nowoczesna i dostępna. To postulaty Łukasza Garczewskiego - kandydata na prezydenta Poznania.
Mateusz Różański: Po co Panu start w wyborach na prezydenta Poznania? Przecież mówi się, że Poznaniu jest jeden faworyt, a reszta peletonu robi tylko za tło. Czy nie wystarczyłoby, na przykład, wystartować tylko w wyborach do rady miejskiej?
Łukasz Garczewski: Wspomniany przez Pana rzekomy faworyt, Jacek Jaśkowiak, również startuje do rady miejskiej, więc czemu nie miałbym i ja zrobić tak samo? Co do tezy, że jest on już pewnym zwycięzcą, to jest to nieprawda. Gdy kilka lat temu prezydentem był Ryszard Grobelny, to narracja była identyczna i też mówiono, że nie ma sensu przeciwko niemu startować i co się stało w 2014 roku? Wygrał społecznik, Jacek Jaśkowiak. Niestety przez te dwie kadencje przemienił się on w kopię Ryszarda Grobelnego tylko z lepszym PR. Jak widać, niespodzianki się już w poznańskiej polityce wydarzały, więc jestem daleki do takiego podejścia, że skoro rządzi jedna opcja, to będzie rządzić już zawsze. Mamy kampanię wyborczą i to poznaniacy zadecydują, kto zostanie prezydentem naszego miasta.
Nie chciałbym, żeby ta rozmowa przekształciła się w dyskusję o panach Jaśkowiaku i Grobelnym. Wolę zapytać, czemu w ogóle zdecydował się Pan startować. Nie ma Pan za sobą potężnego zaplecza politycznego i finansowego, a bez tego kampania w takich warunkach jest trudna i nieprzewidywalna. Po co Pan sobie wziął na głowę taki problem?
W maju tego roku skończę 40 lat i jak dobrze pójdzie, to pożyję w moim Poznaniu jeszcze drugie tyle. Dlatego chce, żeby moje miasto było nowoczesną europejską metropolią, przyjazną mieszkańcom i dobrym miejscem do życia. W tej chwili nasze miasto podąża w kierunku zupełnie przeciwnym. Mamy coraz więcej betonozy, przez którą upały w mieście stają się nie do zniesienia. Tak samo transport publiczny, który jest podstawą funkcjonowania nowoczesnego miasta, jest bardzo źle zarządzany i coraz trudniej przemieszczać się nim po mieście. Dlatego, jeśli mam choćby cień szansy na to, żeby odwrócić tę tendencję, to moim obywatelskim obowiązkiem jest spróbować. Zwłaszcza, że o tym, co dzieje się w mieście podobnie do mnie mówi i myśli bardzo wielu poznaniaków. To nie jest tak, że ja, Łukasz Garczewski, sobie coś wymyśliłem i gardłuję o swoich pomysłach, ludzie czekają na realne zmiany w naszym mieście. I mam nadzieję, że będę jej częścią.
Każdy kandydat obiecuje, że będzie bardziej europejsko, nowocześniej, będzie lepszy transport, więcej zieleni. Chciałbym usłyszeć, co Pana odróżnia od innych startujących w wyborach na prezydenta Poznania?
Podczas trwającej obecnie kampanii pozytywnie zdziwiło mnie to, że relatywnie rzadko podnoszony jest temat mojej niepełnosprawności. Tutaj jednak się do niej odniosę, choćby dlatego, że nasza rozmowa ukaże się w dość konkretnym medium. Moje doświadczenie jako osoby z niepełnosprawnością, ale też m.in. wynikające z pracy w trzecim sektorze sprawia, że patrzę na społeczeństwo, także społeczeństwa miasta Poznania, jako zbiór osób o bardzo różnorodnych potrzebach. Tym, czego brakuje nie tylko w Poznaniu, ale także w wielu innych miastach Polski, to umiejętności znalezienia równowagi pomiędzy różnorodnymi potrzebami różnorodnych mieszkańców. A to wymaga czegoś innego niż dobry PR i mówieniem o swojej wrażliwości i otwartości. Realna zmiana wymaga pracy nie tylko na poziomie gabinetu prezydenta miasta, ale też z jego podwładnych i podwładnych podwładnych. Tak by wszyscy urzędnicy i pracownicy miejskich spółek byli skupieni właśnie na potrzebach mieszkańców, a nie na biurokratycznych procedurach czy realizacji planów finansowych. Niestety każdy, kto miał styczność z poznańską biurokracją, wie, o czym mówię.
Tylko to chyba tak nie działa, że nowy prezydent ogłosi, że od dziś patrzymy nie na budżet i procedury, ale na to, czego chcą nasi mieszkańcu i to realizujemy.
Oczywiście. Każda zmiana zaczyna się od tego, że ktoś za sprawą swojej charyzmy, ale też zajmowanej przez siebie pozycji wpłynie na sposób myślenia innych. Jednak dalej jest już ciężka praca, choćby nad odpowiednim opracowaniem wskaźników, celów i procedur. Nad tym, za co konkretni pracownicy są odpowiedzialni, za co są nagradzani, a za co karceni. Moim ulubionym przykładem są spółki miejskie. Ich prezesi i dyrektorzy myślą w kategoriach zysku finansowego, a nie zaspokajania różnorodnych potrzeb mieszkańców. W rozmowie z prezesem poznańskiego MPK usłyszałem, że transport będzie wtedy dostępny, gdy będzie to opłacalne dla udziałowców, czyli Urzędu Miasta Poznania. Rozwalenie tego mentalnego betonu to jest zadanie właśnie dla prezydenta. Ważniejsze od ogłaszania nowych inwestycji jest praca z ludźmi nad ludźmi, by zmienić ich sposób myślenia.
Podczas wyborów samorządowych dla ludzi ważne są takie twarde, konkretne sprawy dotyczące ich codziennego życia. Proszę wymienić trzy takie konkretne obietnice, które chce pan złożyć swoim wyborcom.
Przede wszystkim reforma budżetu obywatelskiego. Co roku przeznaczane jest na niego 25 milionów złotych i od lat wygrywa ten sam projekt, dotyczący darmowych zajęć ruchowych dla dzieci, młodzieży i seniorów. Co prawda w kolejnych edycjach występuje on pod zmienioną nazwą, ale zawsze to on zdobywa najwięcej głosów i blokuje w ten sposób realizację innych pomysłów mieszkańców. Skoro jest aż tak duża potrzeba organizowania zajęć sportowych, to powinno być to stały element działania miasta, a nie co roku przeznaczać na to pieniądze z budżetu obywatelskiego. Druga moja obietnica to poprawa jakości transportu miejskiego. To oczywiście temat bardzo szeroki i złożony, wymagający ogromnych nakładów pracy i środków. Ja chciałbym, żeby udało nam się osiągnąć taką sytuację, gdy miejskie tramwaje poruszają się tak płynnie, że zatrzymują się tylko na przystankach. Sądzę, że jest to osiągnięcia w ciągu jednej kadencji.
A jaka jest trzecia obietnica?
Zmiana sposobu zarządzania spółkami miejskimi zwłaszcza Poznańskimi Inwestycjami Miejskimi. Chodzi o to, by przy planowaniu inwestycji brano pod uwagę w większym stopniu to, jak ich realizacja wpłynie na życie mieszkańców, na ich poranną drogę do pracy czy szkoły, na jakość życia i jego koszty. Przez ostatnie lata w Poznaniu prowadzono bardzo wiele remontów, które były bardzo źle zaplanowane i mieszkańcy musieli lawirować pomiędzy rozkopanymi ulicami i chodnikami, a poruszanie się po mieście było niemałym wyzwaniem. Ratusz zasłaniał się tym, że remonty są realizowane przez spółki miejskie i to one odpowiadają za utrudnienia. To musi się zmienić i spółki miejskie muszą przestać być miastami w mieście.
Zdarza się, że społecznik startujący w wyborach na prezydenta miasta dostaje już po wyborach propozycje zostania wiceprezydentem lub pełnomocnikiem prezydenta zajmującym się sprawami, o których mówił w kampanii. Co by pan zrobił, gdyby otrzymał taką propozycję?
Nie przyjąłbym takiej propozycji. Wiem, na czym w Poznaniu polega bycie pełnomocnikiem i często nie są oni pełnomocni, a ich wpływ na życie miasta jest znikomy. Poza tym pracuje zawodowo w organizacji pozarządowej zajmującej się zrównoważonym rozwojem i zamiana tego na stanowisko w urzędzie miasta nie byłaby dla mnie atrakcyjna. Poza tym liczę też na zdobycie mandatu radnego, a moim zdaniem trudno pogodzić bycie radnym z pracą w ratuszu bez konfliktu interesów. Oczywiście, jeśli zostanę wybrany na prezydenta, to swoją obecną aktywność zawodowo z żalem zawieszę na czas kadencji.
W takim razie życzę sukcesów i dziękuję za rozmowę.
Łukasz Garczewski (ur. 1984), specjalista w zakresie komunikacji i zarządzania zespołami, certyfikowany mediator, absolwent Advanced Leadership Program. Społecznik i aktywista z wieloletnim stażem w pracy społecznej w zarządach organizacji pozarządowych. Pracował przy rozwoju polskiej Wikipedii, rozbudowie usług dla osób z niepełnosprawnością w Poznaniu i organizacji imprez kulturalnych. Żyje z mózgowym porażeniem dziecięcym. Po godzinach poeta slamowy, zapalony gracz i miłośnik fantastyki.
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz