Magiczny czas na koloniach Małych Odkrywców
W połowie sierpnia do Ośrodka w Mikorzynie koło Konina przyjechało ponad 40 dzieci z niepełnosprawnością narządu ruchu z całej Polski. Dla wielu z nich był to pierwszy w życiu samodzielny wyjazd na kolonie. Wracały do domów z poczuciem akceptacji, ciekawością, pewnością siebie i mnóstwem nowych doświadczeń, które pomogą im w drodze do niezależnego życia.
- Podczas kolonii nie ma czasu na nudę. Jest mnóstwo gier, zabaw, zajęć artystycznych oraz sport. Wszystko po to, aby dzieci próbowały jak najwięcej, aby miały frajdę z uczenia się nowych rzeczy i bycia coraz bardziej samodzielnymi, aby zamieniały „nie mogę” na „zrobię to!” – podkreśla Zuzanna Janaszek-Maciaszek, Prezes Fundacji im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ, która od 8 lat organizuje kolonie Małych Odkrywców.
Jagoda ma 12 lat i na kolonie przyjechała po raz pierwszy
-To był dla mnie magiczny czas. Z dala od domu, rodziców i w obcym miejscu, ale dzięki wspaniałym ludziom czułam się cudownie. Pierwsze samodzielne kolonie, udzieliłam pierwszego w życiu wywiadu, byłam na pierwszej w życiu dyskotece i pierwszy raz rodzice na tak długo mogli ode mnie odsapnąć, a to też ważne. Tęskniłam za nimi, ale oni bardziej – śmieje się Jagoda.
Jej mamie, pani Agnieszce najbardziej brakowało gwaru w domu. Nagle stało się cicho aż nie do zniesienia.
- Jagody jest wszędzie pełno. Buzia jej się nie zamyka, a tu nagle w domu taka cisza. Pierwsza tak długa cisza od czasu jej narodzin! To jednak dziwne uczucie, że nikt w domu nie zadaje co chwilę pytań: mamo gdzie są moje rajstopy, nie widziałaś mojej książki, gdzie mój telefon?… Umówiłyśmy się, że to ona będzie dzwonić, ale jak telefon milczał cały dzień nie wytrzymałam i dzwoniłam do tej mojej kochanej gaduły – mówi pani Agnieszka.
Taniec na wózkach pod okiem mistrzyni!
Program kolonii był naprawdę bogaty, więc dzieci zwyczajnie nawet nie bardzo miały czas, żeby codziennie informować rodziców, że wszystko jest dobrze i że są tutaj bezpieczne i szczęśliwe. Codziennie odbywały się inne zajęcia: artystyczne, kulinarne i sportowe.
Dzieci uczyły się robić kolorowe kanapki, pływały na kajakach, stawiały konstrukcje z klocków lego i szalały na parkiecie podczas dyskoteki, wcześniej ucząc się układów tanecznych na warsztatach z mistrzynią Polski i Europy oraz wicemistrzynią świata w tańcu na wózkach Katarzyną Błoch.
- Dzieci są niezwykle utalentowane, mają świetny słuch i naprawdę dryg do tańca, a to mnie bardzo cieszy bo ja zwariowałam na punkcie tańca! Widzę jaką przyjemność sprawia im ta dyscyplina. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam prowadzić z nimi zajęcia – mówiła mistrzyni.
Tymek jeździ na wózku elektrycznym. Słabo też porusza rękoma, ale w tańcu czuje się jakby wózka nie było, jakby nogi szybowały same ku niebu.
- Nie sposób wyrazić co czuję jak tańczę. Po prostu czuję, że jestem sprawny, mogę chodzić, a nogi same rwą się do tańca. Uwielbiam tańczyć. Po prostu kocham to! – mówi Tymek i oczy mu błyszczą.
Szkoła życia bez rodziców
Martyna przyjechała z Pasłęka. Nie pamięta ile razy była na koloniach. Uwielbia atmosferę, ludzi, miejsce, jedzenie, zajęcia … słowem wszystko. Ale najważniejsze jest to, że ona sama poruszająca się na wózku, czuje się tutaj po prostu potrzebna.
- Nasi rodzice często są nadopiekuńczy i myślą, że robią dobrze wyręczając nas praktycznie we wszystkim. Tutaj na koloniach większość rzeczy wykonujemy sami, a nawet pomagamy innym. Uwielbiam to! Co roku uczę się czegoś nowego. Czasem przez tydzień nauczę się tutaj więcej niż przez rok w domu – śmieje się Martyna.
Dominikowi najbardziej na koloniach podoba się … Ala i fakt, że jest bez rodziców.
- Totalna wolność! Nareszcie można robić rzeczy po swojemu i nawet jak popełniamy jakieś błędy to naprawiamy je sami. Przecież tak się uczymy żyć. Niech żyje wolność! – mówi Dominik, a człowiek zapomina, że ten chłopak ma dopiero 15 lat!
Gabrysia twierdzi, że dzięki tym paru dniom na koloniach, konsekwentnie każdego roku realizuje swoje cele. Te większe i te zupełnie malutkie. W tym roku udało jej się skończyć profesjonalny kurs makijażu, została też wolontariuszką w fundacji dla dzieci autystycznych, tańczy pod okiem instruktorki, a na przyszły rok zapowiedziała wielkie wyzwanie, zrobienie prawa jazdy!
- Jak będę robiła prawo jazdy to lepiej, żeby nikogo ze znajomych nie było wtedy w pobliżu – śmieje się.
- A tak na serio to wszystko co realizuję z uporem maniaka to dzięki koloniom. Tutaj od małego uczyłam się samodzielności i konsekwencji. Dzięki temu mojemu uporowi i temu, że na koloniach nam nie odpuszczają, w moim życiu wiele się dzieje – mówi nie bez dumy przesympatyczna Gabrysia.
Wolontariat – wspaniały sposób na wakacje!
Oliwia i Alicja zamiast w ten upał siedzieć gdzieś nad morzem z rówieśnikami, otaczają dzieci z niepełnosprawnościami opieką, towarzyszą im w zajęciach i codziennych czynnościach. Przyjechały na kolonie jako wolontariuszki i pełnią rolę pomocy wychowawcy. Obie twierdzą, że nigdzie tak nie ładują baterii jak tutaj przez ten magiczny czas kolonii MALI ODKRYWCY
- To jest trudna praca. Fizycznie i psychicznie bywa ciężko. Ale nawet jak czasem mamy mały dołek, to zaraz z niego właśnie nasi podopieczni nas wyciągają swoją wdzięcznością, miłością, uśmiechem i dobrem. Naprawdę ładujemy tutaj baterie na cały rok akademicki. Nie wyobrażamy sobie wakacji bez Małych Odkrywców! To wspaniałe miejsce i kochani ludzie – zgodnie mówią obie wolontariuszki.
„Ewa jest najlepsza. Ewa jest wspaniała. Ewa jest dobra.” Tak o szefowej kolonii mówią uczestnicy i kadra. A dla tej skromnej, sympatycznej kobiety kolonie to sporo pracy przed, w trakcie i po. Ale dziś, po 6 latach szefowania Ewa nie wyobraża sobie innego planu na wakacje.
- Całe moje wakacje ustawiam pod te kolonie. Tak już jest od lat i cała rodzina się z tym zgadza. Uwielbiam chodzić po górach, jeżdżę na Woodstock, ale Mali Odkrywcy są najważniejsi. Dają mi poczucie, że robię coś ważnego, że tutaj dzieci z niepełnosprawnościami spełniają swoje marzenia, a dla wielu z nich to jedyny wakacyjny wyjazd. Na dodatek od paru lat jeżdżą ze mną moje córki, które są małymi wolontariuszkami. I to jest prawdziwe PODAJ DALEJ – dodaje Ewa.
Sport to zdrowie !
Dominik Mosler jest po amputacji nogi. Jest trenerem drużyny koszykarzy na wózkach ,,Mustang Konin”, a tuż przed koloniami wrócił z mistrzostw Europy! Mimo napiętego grafiku tak ułożył sobie zajęcia, żeby uczestnikom kolonii nie zabrakło ruchu.
- Jak co roku na koloniach Małych Odkrywców odbywały się zajęcia sportowe, w tym koszykówka na wózkach. Jest to bardzo dobra aktywność fizyczna i myślę, że młodzi adepci koszykówki nie nudzili się i bardzo fajnie przepracowali cały czas spędzony z trenerami. Aktywność fizyczna jest bardzo ważna dla naszego zdrowia tym bardziej dla osoby poruszającej się na wózku, więc cieszymy się ze mogliśmy się spełnić jako trenerzy na zajęciach, a dzieciaki bawiły się koszykówką – mówi trener Dominik.
Najlepsze miejsce na świecie
Mama Tymka – Magdalena patrzy jak syn tańczy na swoim wózku elektrycznym. Jak z trudem, ale bardzo zgrabnie podnosi ręce w tanecznym układzie, jak się uśmiecha, jak obserwuje, czy mama patrzy. A ona nawet łez wzruszenia nie ociera ukradkiem, lecą i lecą po policzkach…
- Tymek zawsze się mądruje. Taki już jest. Przed wyjazdem na kolonie buczał, że wywalam go z domu, żebym mogła odpocząć. Mówię: synku tak potrzebuję tego czasu dla siebie, właśnie żeby odpocząć, bo jestem bardzo zmęczona. Wysyłam cię Tymku w najlepsze miejsce na świecie. Tutaj mój syn uczy się, jest akceptowany i kochany. Miłość i wsparcie czuje się tutaj na każdym kroku. Robicie kochani ludzie z Fundacji PODAJ DALEJ najlepszą robotę na świecie! Dla naszych dzieci, ale i dla nas. Dzięki Wam my jesteśmy spokojni powierzając wam nasze dzieci no i możemy po prostu odpocząć. A nasze dzieci? Cóż, nie chcą wracać do domu. Z całego serca Wam dziękujemy!!! - mówi pani Magda, która nie ukrywa łez wzruszenia.
Zuzanna Janaszek-Maciaszek o sile podawania dobra dalej mówi praktycznie przy każdej okazji. Tego nauczył ją Ojciec, Patron Fundacji Śp. Doktor Piotr Janaszek, o którym dzieci mówiły „Doktor, który leczył uśmiechem”.
- Od 2015 roku dzięki pomocy zaprzyjaźnionych firm, instytucji i darczyńców prywatnych z Polski i zagranicy organizujemy kolonie Małych Odkrywców. Udział w nich jest bezpłatny, aby finanse nie stanowiły bariery dla rodziców. Dzięki Darczyńcom Fundacja PODAJ DALEJ przygotowuje dzieci z niepełnosprawnością do niezależnego życia. Podczas naszych kolonii dzieci odkrywają świat i przekonują się, że wózek nie jest przeszkodą w spełnianiu marzeń! Dziękujemy Wam z całego serca!
Komentarze
brak komentarzy
Polecamy
Co nowego
- Rusza głosowanie na najlepszego i najpopularniejszego sportowca 2024 roku – tegoroczne #Guttmanny nadchodzą
- Seniorzy w artystycznym żywiole
- Wspólna lekcja wrażliwości. Premiera spektaklu „Brzydkie Kacząko”
- Jak muzyka pomaga przebodźcowanym dzieciom? Ciekawe wyniki badań z polskich przedszkoli
- Nawet 30 kilometrów do ginekologa? Nierówny dostęp do ginekologów w Polsce - jak miejsce zamieszkania łączy się z jakością życia Polek?
Dodaj komentarz