Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Emocje kibica [FELIETON]

31.12.2021
Autor: Ilona Berezowska, fot. archiwum autorki
Ilona Berezowska pozuje do zdjęcia trzymając aparat

Za nami wyjątkowy rok. Paraolimpijczycy zrobili wszystko, by nie pozostawić nas obojętnymi na to, co się działo na arenach sportowych. Medale, sukcesy i niezwykłe historie ludzi, którzy pokonali wszystkie bariery, dali z siebie więcej niż możemy sobie wyobrazić, spowodowały, że płakaliśmy się, śmialiśmy się, a co najważniejsze ze wszystkich sił dopingowaliśmy swoich ulubieńców, by to, co robią, zrobili lepiej, dalej, wyżej, mocniej.

Już niedługo na starcie igrzysk paraolimpijskich staną reprezentanci dyscyplin zimowych i wszystko zacznie się od nowa. My, kibice, będziemy podziwiać drogę, jaką przebyli, by zawalczyć o jak najwyższe miejsca. Nie była ona łatwa. Ostatnie cztery lata przygotowań to sezon bez śniegu, bez pieniędzy na stypendia, serwismenów, dwa sezony z koronawirusem, odwołane zawody, nagłe zmiany w programie przygotowań, zawirowania w cyklu treningowym. Zawodnicy zaczęli wierzyć, że wszystko, co złe już za nimi i obecnie liczą na sukcesy. A kibice, choć z niepokojem śledzili wszystkie upadki poprzednich sezonów, to jednak ani na chwilę nie zwątpili w swoich ulubieńców.

Puste miejsca

Tyle, że kibiców sportu paraolimpijskiego, wcale nie jest tak dużo, jak mogłoby być. Paraolimpiady budzą zainteresowanie, ale inne zawody, nawet rangi mistrzostw świata, odbywają się przy pustych trybunach. Nie, nie wszystko można wytłumaczyć koronawirusem. Ten towarzyszy nam nieco ponad dwa lata, tymczasem miejsca dla kibiców świecą pustkami od zawsze.

Puchar Europy, który kilka lat temu do Bydgoszczy przyciągnął prawdziwe gwiazdy, nie zainteresował nikogo. Wstęp był darmowy, reżim sanitarny był jeszcze nikomu nieznany, a mimo to, nowego naówczas rekordu Lucyny Kornobys czy niesamowitego biegu Barbary Bieganowskiej nie zobaczył nikt. Zero – dokładnie tylu kibiców pojawiło się na tej sportowej arenie. I to nie był wyjątek.

Zawodnicy z niepełnosprawnością rzadko mogą liczyć, że w Polsce doświadczą tego, co chociażby w Londynie, gdzie podczas mistrzostw świata w paralekkoatletyce stadion pękał w szwach już na porannych sesjach kwalifikacji, a wieczorne finały wymagały od kibiców nie lada wysiłku, by zdobyć, wcale nie taki tani bilet wstępu.

Radość ze wzajemnych sukcesów…

Sportowcy z niepełnosprawnością nie mogą również liczyć… sami na siebie. Gdy startują Francuzi, ich niestartujący akurat koledzy odkrywają w sobie talenty wokalny i zagłuszają każdego sprawozdawcę, donośnym, śpiewnym dopingiem, wspomaganym wystudiowaną sekwencją rytmicznych oklasków. Gdy medal odbiera Włoch, „Fratelli d'Italia, l'Italia s'è desta” niesie się echem daleko poza miejsce dekoracji. Polscy zawodnicy rzadko widują swoich kolegów na trybunach. Podczas letniej paraolimpiady w Tokio, nie brakowało sportowców, którzy wprost na mój dyktafon wyrażali żal, że ich szczęścia, ich porażek nie dzielą z nimi inni reprezentacji.

Na szczęście powoli się to zmienia. Tenisiści stołowi nie odczuli zakazu wstępu kibiców na Tokio2020. Wspierali się wzajemnie, próbując przekrzyczeć dobrze zorganizowany doping Brazylijczyków czy Francuzów. Trenerzy przez wiele godzin z pełnym zaangażowaniem śledzili każdy mecz, gotowi do odpowiedzi na każde pytanie, także moje, dziennikarskie.

Dziennikarka-kibic

Andrzej Ochal, laureat Guttmanna2021 w kategorii „Trener roku” nauczył mnie wszystkiego, co musi wiedzieć dziennikarz, by pisać o tej pięknej dyscyplinie. Ani razu nie okazał, zniecierpliwienia, nie roześmiał się, nie zdziwił, że można tego wszystkiego nie wiedzieć. Zupełnie niespostrzeżenie stał się moim trenerem w dyscyplinie relacjonowania paratenisa stołowego.


Zobacz także: Usłyszeć gem, set, mecz. Obejrzyj, jak wygląda blind tennis [FILM]


Równie niespostrzeżenie dla samej siebie kilka lat temu sama stałam się kibicem sportu paraolimpijskiego. Jednego dnia byłam tylko dziennikarką piszącą o sporcie paraolimpijskim. Taką, co przychodzi na metę albo do tzw. strefy mieszanej i zadaje pytania o wrażenia z trasy i o to, jak się ułożyła rywalizacja. Kolejnego dnia, niespodziewanie stałam się dziennikarką kibicującą. Taką, która jest blisko stanu zawałowego, gdy startują nasi reprezentacji i mocno zaciska kciuki, żeby udało im się zrealizować cele.

Nie mogło zresztą być inaczej. Sportem paraolimpijskim zarażali mnie i cierpliwie go uczyli mnie fenomenalni zawodnicy. Tomasz Hamerlak własną kuchnię zaadaptował na salę wykładową, by narysować na tablicy każdą zasadę i zapis regulaminu. Rafał Wilk uczył pompowania kół, smarowania łańcuchów, wyjaśniał techniczne aspekty wchodzenia w zakręty i pracy na podjazdach. Katarzyna Rogowiec prowadziła mnie jak po sznurku przez zasady funkcjonowania paraolimpijskich organizacji międzynarodowych. Piotr Garbowski i jego przewodnik Jakub Twardowski odkrywają przede mną zimę, sekrety smarowania nart i uczą zasad mikrocyklu treningowego, a Aleksandra Tecław o każdej porze dnia i nocy jest gotowa wesprzeć merytorycznie każdą moją notkę prasową o kolarstwie torowym. Małgorzata Olejnik pozwoliła mi nawet strzelać z łuku, bym mogła ze znawstwem opisywać wydarzenia z łuczniczych aren.

Wymieniłam zaledwie kilka nazwisk, ale za każdą relacją z zawodów, każdym materiałem sportowym podpisanym moim nazwiskiem stoi armia sportowców, trenerów, fizjoterapeutów i ekspertów. Z taką ekipą nie mogłam nie zostać kibicem i pozwolić, by ominęły mnie emocje nie do powtórzenia w żadnych innych okolicznościach. I tego życzę też Państwu w nadchodzącym 2022 r. Łez, śmiechu, radości, inspiracji, motywacji i siły płynącej z osiągnięć naszych paraolimpijczyków.


Zobacz także: Boccia – fascynujący sport. Integruje i nikogo nie wyklucza [FILM]


 

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas