Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Tokijskie opowieści. Za daleko, za szybko, za mocno

27.08.2021
Autor: Ilona Berezowska z Tokio, fot. I. Berezowska
Zadaszony tor kolarski

Komunikaty agencji antydopingowych na całym świecie brzmią tak samo. Zawodnik został przyłapany, w jego próbkach wykryto substancję zakazaną, zawodnik zostaje zawieszony i traci medale. A dobrze mu tak, myślimy. Zwykły oszust, wyrokujemy. Przez kilka dni jest głośno. Media piszą, pokazują, napiętnują, a potem sprawy przycichają i myślimy, że to koniec sprawy. Tymczasem oświadczenie nie jest ani początkiem, ani końcem sprawy dopingowej. To jak delikatne uchylenie wieczka puszki Pandory.

Spróbujmy uchylić ją nieco mocniej. Komunikat Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) nie zostawia złudzeń. Marcin Polak i Michał Ładosz zaledwie przedwczoraj cieszyli się ze zdobycia brązowego medalu na torze kolarskim. Miał być nowym otwarciem, odkreśleniem grubą kreską 5 lat zmagań z kontuzją. Niestety, stało się inaczej. W ich próbkach wykryto zakazaną substancję. „Nie stosowaliśmy żadnych substancji zakazanych”, powiedzieli mi oskarżani kolarze i więcej o sprawie mówić nie chcą. Tak zwykle odpowiadają oskarżani. Niewinni są niemal wszyscy osadzeni w więzieniach, niewinni są wszyscy dopingowicze. Sęk jednak w tym, że czasami naprawdę są i nie mogą tego udowodnić.

Chociaż prawo antydopingowe odwołuje się do prawa karnego, to jednak różni się od niego w podstawowym zakresie. Nie dość, że działa wstecz, to jeszcze opiera się na domniemaniu winy. To nie jest tak, jak w „CSI: Kryminalnych Zagadkach Las Vegas”, że oskarżony mówi: „To nie ja zabiłem”, a śledczy wykłada na stół dowody. Tu zawodnik dowiaduje się, że jest oskarżony, i często zostaje z tym sam. To on musi udowodnić, nierzadko na własny koszt, że mięso z obiadu pochodziło od zwierząt karmionych zakazanymi substancjami (to autentyczny przypadek), że kupił odżywkę, która nie miała w zadeklarowanym składzie tego, z czego naprawdę się składała. Usain Bolt pisał w swojej biografii, że tak się bał nieświadomego przyjęcia substancji zakazanej, że przez cały pobyt w Pekinie żywił się wyłącznie w miasteczku zawodników i wszystkie trzy posiłki spożywał w McDonaldzie. Oskarżonych i zawieszonych, którzy często po latach udowodnili, że to agencja się pomyliła, nie brakuje. Weźmy choćby przykład Aleksa Schwazera, mistrza olimpijskiego z Pekinu w chodzie na 50 km, dwukrotnie „złapanego” na dopingu i zawieszonego na 8 lat, a potem oczyszczonego z zarzutów przez sąd, co dowodzi, że WADA (Światowa Agencja Antydopingowa) może się mocno pomylić.

Po drugiej stronie tej barykady są oszuści, sprytnie wykorzystujący każdą furtkę i niedopatrzenie. Wspomagani przez swoich trenerów, lekarzy, fizjoterapeutów, związki sportowe i sponsorów, latami korzystają z nieuczciwie zdobytej przewagi nad rywalami. Przywłaszczają sobie ich medale i miejsca w rankingach. Wcale nie wpadają tak często, jak można by się spodziewać. Najczęściej takie sprawy zaczynają się od donosu. Potem rusza śledztwo. Czasami kończy się tak jak u Lance’a Armstronga, a czasami pozostają niedopowiedzenia – jak w przypadku Bena Johnsona.

Jakim przypadkiem okaże się oskarżenie Marcina Polaka? Ta sprawa również zaczęła się od donosu. Nie plotki, a – jak czytamy w oświadczeniu POLADY – dotyczącego kluczowej informacji. Z nieoficjalnego źródła wynika, że ta informacja została poparta dowodami w postaci nagrań i zdjęć. Znalazły się w niej konkretne nazwiska i daty. Trwające śledztwo potwierdziło część zawartych w nim faktów i dzisiejsze oświadczenie może nie być ostatnim w tej sprawie.

Co to oznacza dla nas, dziennikarzy i kibiców? Sport się nie zmienia. Zawsze ktoś znajdzie nieuczciwy sposób, aby być lepszym od innych, a ktoś inny znajdzie sposób, aby to wykryć. Zmieniają się tylko metody.

Co to oznacza dla mnie? Piszę dla Państwa prosto z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio. Wczoraj wstałam o 3:00, by z dwoma przesiadkami dojechać do oddalonego od stolicy Izu, gdzie jest tor kolarski. Spędziłam tam cały dzień. Wróciłam wyczerpana niemal 24 godziny po wyjeździe. Ominął mnie medal Justyny Kozdryk. Przez cały dzień żyłam na butelce wody i dwóch czekoladkach. Dlaczego? Bo ze wszystkich dyscyplin letnich, o których Państwu opowiadam, najbardziej kocham kolarstwo. A ono mnie właśnie zawiodło.


Najnowsze informacje z Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio w specjalnej zakładce Niepelnosprawni.pl/tokio, a także na naszych profilach na Facebooku i Twitterze. Na miejscu jest korespondentka Integracji, Ilona Berezowska.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas