Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Turyn 2006: sukces bez pieniędzy

31.03.2006

25 dni na wodzie , 80 dni na śniegu, 9000 bramek i 30 tysięcy kilometrów tylko za 5%...


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny na trasie GS


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny przed startem


Na zdjęciu: Skli team, La Molina

W sezonie poprzedzającym Zimowe Igrzyska Parolimpijskie w Turynie polska czteroosobowa reprezentacja narciarzy zjazdowców musiała wykonać gigantyczną pracę, jeśli chodzi o przygotowania. Prace rozpoczęły się wiosną indywidualnymi treningami ogólnorozwojowymi kształtującymi u zawodników siłę, wytrzymałość, szybkość, skoczność, koordynację i inne parametry niezbędne do podjęcia ćwiczeń specjalistycznych. Zajęcia w siłowni i jazda na rowerze zdominowały maj i czerwiec 2005 r. W lipcu i sierpniu przyszedł czas na obozy z programem narciarstwa wodnego - łącznie zajęły 25 dni. Od września rozpoczęły się starty w zawodach. 80 dni na śniegu, 9000 przejechanych treningowo bramek, starty w ośmiu Pucharach Europy, Świata i Mistrzostwach Polski to bilans 6 miesięcznej pracy wykonanej  bezpośrednio przed Igrzyskami. Trzeba dodać do niego ponad 20 dni spędzonych na dojazdach mikrobusem i 30 tys. kilometrów przejechanych nim na drogach Europy.


Na zdjęciu: Wioska olimpijaska w Sestriere


Na zdjęciu: Bogdan Mirski


Na zdjęciu: Bogdan Mirski


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny


Na zdjęciu: Jarosław Rola

Aby wykonać tę pracę trzeba w było wielkiej pracowitości, wytrwałości, wiary w powodzenie i nieprzejmowania się ryzykiem urazów - najwyższym spośród wszystkich dyscyplin sportu niepełnosprawnych. Niezbędny był także optymizm, ponieważ po raz pierwszy Igrzyska Zimowe miały być przeprowadzone wg nowego regulaminu redukującego ilość medali możliwych do zdobycia do jednego kompletu w trzech tylko grupach narciarzy niewidomych, siedzących i stojących. Kiedy wzięło się pod uwagę owe zmiany i niezwykle wysoki poziom sportowy zawodników z krajów alpejskich, USA i Japonii – można było określić paraolimpijskie cele sportowe - miejsca od piętnastego do dwudziestego. Jeszcze na Igrzyskach w Salt Lake City byłyby to miejsca odpowiadające punktowanej pierwszej ósemce zawodników, ale z takim sposobem kalkulacji należało się definitywnie rozstać.


Na zdjęciu: Jarosław Rola


Na zdjęciu: Jarosław Rola na mecie


Na zdjęciu: Jarosław Rola


Na zdjęciu: Jarosław Rola


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny


Na zdjęciu: Romuald Schmidt, szef wyszkolenia paraolimpijskiej reprezentacji narciarzy alpejczyków


Na zdjęciu: reprezentacja po uroczystm przywitaniu w Sestriere ze zniczem olimpijskim

Z jesienią przyszła pierwsza zła wiadomość – Łukasz Szeliga – najbardziej doświadczony z zespołu, uczestnik dwóch paraolimpiad – uległ kontuzji stawu barkowego w czasie treningu rowerowego. Opóźniło to jego wyjście na śnieg. Kiedy 4 marca 2006 ekipa znalazła się w komplecie w wiosce olimpijskiej w Sestriere wydawało się, że już nic nieprzewidzianego się nie stanie. Niestety po czterech dniach, w czasie treningu slalomu, najwyżej notowany w tegorocznych narciarskich rankingach Andrzej Szczęsny złamał nogę – swą jedyną nogę. Zadziałał złośliwy pech – warunki do treningu były idealne, zawodnik popełnił typowy błąd, narta centralnie uderzyła w uchylną tyczkę. Tym razem zabrakło milimetra, aby się po niej bezpiecznie zsunęła. Andrzej w swoim zawodniczym życiu przejechał bez problemu dziesiątki tysięcy tyczek... Ból, lot śmigłowcem do renomowanej kliniki w Turynie, wieczorna operacja przeprowadzona nowoczesną metodą, smutek i żal Andrzeja oraz jego kolegów. Do ostatniego dnia paraolimpady wydawało się, że drużyna sportowo się już nie spełni. Wyniki w Gigancie były dalekie od przewidywanych. Ale przyszła niedziela 19 marca i start Jarosława Roli w Slalomie. Jarek jeździe na mono-ski w pozycji siedzącej, uprawia narciarstwo od 6 lat. W gronie konkurentów to krótki staż. Po pierwszym przejeździe Jarek ulokował się na 9 miejscu – często zdarza się , że niespodziewanie ktoś spoza czołówki ma więcej szczęścia, zwykle weryfikuje je drugi przejazd.  Jednak Jarek w drugim przejeździe udowodnił, że to nie przypadek uplasował go przed trzydziestoma zawodnikami. Ostatecznie zajął 10 miejsce zarezerwowane od lat w sporcie niepełnosprawnych dla Austriaków, Francuzów, Szwajcarów.


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny po operacji


Na zdjęciu: Andrzej Szczęsny, już chodzi!


Foto: Jarosław Rola

Igrzyska w Turynie przeszły do historii. Polska reprezentacja dzięki dwóm złotym medalom zdobytym przez rewelacyjną biegaczkę Kasię Rogowiec uplasowała się na 10 miejscu pośród 41 startujących nacji. A dodać trzeba, że Polacy startowali tylko w trzech dyscyplinach – narciarstwie biegowym, biathlonie i narciarstwie alpejskim. Nie wykorzystaliśmy możliwości startu w hokeju na lodzie i curlingu - brakuje pieniędzy.


Na zdjęciu: cała reprezentacja alpejczyków, wręczenie nominacji

Gdyby pokusić się o porównanie efektywności kwot z budżetu zainwestowanych w sport pełnosprawnych ze sportem adaptowanym, wyszedłby godny krytycznych analiz wynik. Otóż nasze państwo zainwestowało w ciągu czterech lat w przygotowania do Olimpiady w Turynie 30 mln. zł (tyle co inne kraje w jedną tylko dyscyplinę!), zaś nasi paraolimpijczycy zadowolić się musieli trochę ponad pięcioma procentami tej kwoty!

Zobacz film (w formie teledysku) prezentujący polskich alpejczykow w akcji na paraolimpiadzie w Turynie 2006 autorstwa Jarosława Roli – jednego z zawodników. (120 MB)

Autor tekstu i zdjęć: Romuald Schmidt, Szef wyszkolenia paraolimpijskiej reprezentacji narciarzy alpejczyków

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas