Przejdź do treści głównej
Lewy panel

Wersja do druku

Medytacja: powierzyć się Bożemu Narodzeniu

23.12.2020
Autor: Br. Bernard, zakonnik w Opactwie oo. Benedyktynów w Tyńcu, wykładowca Papieskiego Ateneum Św. Anzelma w Rzymie, fot. drehkopp/Pixabay.com
Źródło: Integracja 6/2020
Drewniane figurki Marii i Józefa klęczących nad Jezusem w żłóbku. W tle płonące świece

Jak przeżyć w tym roku Boże Narodzenie? Znowu jest jak zawsze – ale wszyscy wiemy, że nie będzie tak jak zawsze. Może nawet boimy się o tym myśleć. Dotychczasowy nastrojowy pretekst do większych zakupów nagle staje przed nami w swej bezbronności, a nawet w pewnym sensie w okaleczeniu: ograniczenie poruszania się, spotkań, kontaktów. I do tego niepewna przyszłość. Dotychczasowe emocje nie mają jednak szansy powrotu. Co je zastąpi?

Może taka sytuacja jest szansą? Narodziny Jezusa, coraz bardziej zastępowane przez ogólne pragnienie dobrobytu i pokoju, hollywoodzką scenerię mikołajów (i... mikołajek) z reniferami, śniegiem i dzwoniącymi gwiazdami w tym roku zdecydowanie (i na szczęście) nie wystarczy. I to może właśnie być szansą, by spojrzeć na sens tych świąt, na ich źródło i przesłanie.

Może po raz pierwszy uda się nam wznieść ponad powierzchowne w sumie sentymenty, które – chcieliśmy tego czy nie – na dobre rozgościły się w naszym doświadczaniu Bożego Narodzenia: wspomnienia z dzieciństwa, świat bajek, niespełnionych marzeń. I co roku tak było – ale czy tylko tyle? Jeszcze może nieco kolędowania, pasterka. Tymczasem – choć może w tym roku z pasterką będzie trudno – jest szansa, by pójść dalej.

Brak lub trudności w utrzymaniu dotychczasowego klimatu są okazją, by sięgnąć choćby do najstarszych tekstów modlitw liturgicznych, gdzie Tajemnica Bożego Narodzenia mieni się pełnym bogactwem nie tylko uczuć, ale też życiowych i uniwersalnych prawd. Czy my jednak jeszcze czytamy stare, klasyczne teksty? Czy mamy czas nie tylko, by zatrzymać się nad nimi, ale też pozwolić im przeniknąć do naszego serca i je przemienić?

Tak przez wieki funkcjonowała liturgia, czyli modlitwa Kościoła. Była oparciem i punktem odniesienia. Dzisiaj mamy te teksty śpiewane w rozmaitych wykonaniach. Mamy ich tłumaczenia. Wystarczy po nie sięgnąć, nie wychodząc z domu (są wszystkie w internecie!) – i zacząć wsłuchiwać się w ich głębię i piękno. Z delikatnością, ale i perswazją opowiadają wspaniały początek Zbawienia człowieka.

Czy nie potrzebujemy w tym trudnym czasie właśnie wybawienia? Nie tyle pociechy, ale świadomości, pewności, że będzie dobrze – i nie może być inaczej!? Pan Jezus rodzi się w rzeczywistości nie łatwiejszej niż nasza. Zbawia się od czegoś, co jest złe. Właśnie to był odpowiedni kontekst, by zaczął działać – skutecznie, czyli tylko tak, jak On chce: z dyskrecją, delikatnością, czułością. Tak, wszystko to, co mamy w sercu, myśląc o Bożym Narodzeniu, jest słuszne. Ale jest tylko niewielkim fragmentem pełnej, piękniejszej rzeczywistości. Jakiej?

Jej rąbka właśnie uchylają starożytne teksty modlitw. Po to są, po to wracają każdego roku, by się do nich przytulić – a może nawet w nich schronić, powierzyć – z całym bagażem naszych lęków i bezradności. Wystarczy oddać się ich subtelności i gościnności. To szczególne doświadczenie obecności trwającej przez wieki: świadectwo osób, nieznanych z imienia, które tak wiele wieków temu, z wielką wrażliwością i uczciwością zgłębiały niepojętą Tajemnicę Narodzenia Boga w ludzkim ciele. Ile tam dobra, ludzkiego ciepła, prawdziwego piękna, które tak właśnie próbuje do nas wrócić, przez tyle lat wyganiane z naszego życia przez rozmaite jego namiastki!

To najlepszy sposób na nasze lęki i paraliż psychiczny, które powodują brak nadziei. W końcu możemy uwolnić naszą wrażliwość medytacyjną i kontemplacyjną, otwierając się w pełni na przeznaczenie. Wystarczy wziąć choćby jeden z tych tekstów, np. Hymn jutrzni Bożego Narodzenia, zacząć go czytać, medytować, słuchać, powierzając mu się coraz bardziej, aż wypełni naszą wyobraźnię i serce.

Hymn

Od bram dalekich wschodu słońca
Aż po granice kręgu ziemi
Sławimy dziś Chrystusa Króla
Z Maryi dla nas zrodzonego.

Potężny Stwórca wszystkich rzeczy
Doczesną przyjął postać sługi,
By w ludzkim ciele zbawić ludzi
I nie zatracić swoich stworzeń.

W nietknięte łono świętej Panny
Zstąpiła z nieba pełnia łaski,
A Ona odtąd dźwiga w sobie
Nieznaną jeszcze tajemnicę.

Dziewicze serce już się stało
Świątynią Boga Najwyższego,
I Ta, co męża nie poznała,
Poczęła słowem przyzwolenia.

Narodził się zapowiedziany
Przez archanioła zwiastowanie
I Jego poznał Jan zamknięty
W żywocie matki swej, Elżbiety.

Na sianie Bóg się dał położyć
Nie gardząc nędznym stajni żłobem,
I Ten, co żywi rzesze ptaków,
Drobiną mleka był karmiony.

Weselą się anielskie chóry
Śpiewając Bogu hymn radości;
Pasterzom się ukazał Pasterz,
Którego mocą świat istnieje.

Wielbimy Ciebie, Panie Jezu,
Zrodzony przez Dziewicę czystą,
Niech będzie Tobie razem z Ojcem
I Duchem Świętym wieczna chwała.

Amen.

Dodaj komentarz

Uwaga, komentarz pojawi się na liście dopiero po uzyskaniu akceptacji moderatora | regulamin

Komentarze

brak komentarzy

Prawy panel

Wspierają nas